wtorek, 25 lipca 2006

dom muzyki

Kiedy czworo rodzeństwa Ficów jest razem w domu, zaczynają koncert. Wszyscy byli muzycznie utalentowani. Kształcili się. Zobaczmy, do czego doszli Ficowie robią remont w poniatówce. Mieszkają w niej. Ale znajdują czas na rozmowę o muzyce, bo ta w rodzinie jest nadrzędna.

Bartek organista
Bartek, jeden z trzech synów pani Joli, czwarty rok pracuje jako organista w kościele p.w. Świętego Ciała i Krwi Pańskiej w Smętowie. Skończył Szkołę Muzyczną I stopnia i 4-letnie Studium Organistowskie w Peplinie. Kocha grać na organach i trąbce. Do nauki zachęciło go młodsze rodzeństwo Krzysztof i Paulina, którzy grali na skrzypcach i pianinie. - Najpierw grywał amatorsko, a potem zaczął się kształcić z bratem Tadeuszem - dopowiada mama.
Tadzio i Krzysztof
Czteroosobowe rodzeństwo muzykuje i to nie byle jak. Tadzio skończył Wojskowe Liceum Muzyczne w Gdańsku i gra na klarnecie w wojskowej orkiestrze w Elblągu. Dobry jest też na pianinie. Krzysztof gra na skrzypcach, klarnecie, trąbce i pianinie. W tym roku dostał się do Akademii Muzycznej w Gdańsku na Wydział Dyrygentury Chóralnej Edukacji Muzycznej i Rytmiki, specjalność Muzyka Kościelna. - Na cały wydział przyjęto 19 osób. Na mój kierunek 5 - mówi. - Co będzie dalej, zobaczymy za 5 lat, po skończeniu studiów.
Paulina śpiewa na weselach
Jedyna siostra chłopców Paulina znalazła się w Zespole Pieśni i Tańca Mazowsze. Po maturze w Szkole Muzycznej w Grudziądzu (wokal) postanowiła przejść eliminacje. Zdawało 100 osób, przyjęto 9. Ależ w domu była radość. Niestety, chociaż śpiewała już partie solowe, myślała tylko o powrocie do domu. Wynagrodzenie nie wystarczało na najskromniejsze utrzymanie. Rodzice nie mogli jej pomóc. Ojciec jest rencistą, matka ma skromną pensyjkę, a pozostałe rodzeństwo się uczyło. Nie otrzymała pomocy znikąd. Nie mają pieniędzy samorządy, bogate firmy jeszcze takich talentów nie sponsorują. Dobrze zapowiadająca się kariera Pauliny trwała półtora roku. Dziś studiuje na IV roku Muzyki ze Sztuką w Słupsku. Pewnie zostanie nauczycielką. Śpiewa, jak ja ktoś poprosi, w kościele podczas wyjątkowych uroczystości.

Dom jest wyjątkowy
Za kim te zdolności? - Ja śpiewam od zawsze, tylko nikt mnie nie chce dostrzec - żartuje matka. - A tak po prawdzie, to pradziadek rodzeństwa podobno grał bez nauki na wszystkim, co wydawało jakiś dźwięk. Babcia ze strony matki grała na pianinie.
Rodzice nigdy do niczego dzieci nie namawiali, ale i nie zabraniali. - Ja od najmłodszych lat oglądałam symfonie w telewizji i marzyłam o karierze muzycznej. Nie było nam łatwo. Do szkoły muzycznej musieliśmy dojeżdżać, wcześniej się usamodzielniać - mówi Paulina.
Wszyscy przyznają, że ich dom jest wyjątkowy. Są skrzypce, klarnety, trąbki, organy, wszystko, co gra. Jest też piękny śpiew Pauliny. I wcale nie muszą to być święta. - Kiedy tylko jesteśmy razem, to porządnie pogrywamy. Z muzyką zawsze człowiekowi raźniej - zauważa Krzyś.
Teresa Wódkowska
Tygodnik Kociewiak - środowe wydanie Dziennika Bałtyckiego Wysłany przez kociewiak opublikowano wtorek, 24 sierpień, 2004 - 15:06

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz