środa, 26 lipca 2006

Kuźnia w Zelgosczy

Tłumaczył nam ktoś w Lubikach (gmina Czarna Woda), że małżeństw teraz jest mniej, bo nie ma międzywiejskich zabaw z Hutą Kalną. A jak nie ma małżeństw, to i nie ma dzieci. Wiwat więc zabawa, może z tego będzie więcej małżeństw i większy przyrost naturalny. W gminie Lubichowo jest gdzie się bawić - w "Matrixie" w samym Lubichowie, w Ocyplu "Pod sosnami" i od 4 lat w Zelgoszczy w "Kuźni"

Z kuźni "Kuźnia"-

Przebudowaliśmy stara kuźnię

"Kuźnię" prowadzi Renata Wołoszyk, ale zdaje się najwięcej do powiedzenia ma syn Szymon. - Jak powstała "Kuźnia"? Cztery lata temu doszliśmy do wniosku, że tu, dla Zelgoszczy i nie tylko, szczególnie dla młodzieży brakuje takiego miejsca - opowiadają Wołoszykowie. - Przebudowaliśmy starą kuźnię, gdzie ojciec Augustyn prowadził ślusarstwo, na bar gastronomiczny. Oczywiście były wszystkie zgody Urzędu Gminy i sąsiadów. Z biegiem czasu postanowiliśmy to przekształcić na dyskoteki. Zrobiliśmy tak, bo z powodu sytuacji w kraju siadła gastronomia. A siadła, bo sklepy są otwarte do 22. W Zelgoszczy sklepy są trzy. No i syn dorastał. Zaczęło przychodzić coraz więcej młodych ludzi.

Nic nowego

- Są zwolennicy i przeciwnicy dyskoteki - mówi pani Renata. - A przecież to nic nowego. Kiedyś w Domu Ludowym (koło szkoły) zabawy były co sobotę. Przyjeżdżał ze Skórcza i z Osiecznej pociąg. Wysiadała cała chmara ludzi i szła na te zabawy. To były moje lata, siedemdziesiąte. Jakoś wtedy nikomu te zabawy nie przeszkadzały, chociaż były z wódką. A toalety? Wszystko szło za Dom Ludowy. Teraz, jak ktoś się załatwi na zewnątrz, to od razu jest opisane w gazecie.

Wołoszykowie mają żal, bo ktoś ich obsmarował.


Sala nie za duża

"Kuźnia" trzyma się już cztery lata. Sala nie jest za duża. Wołoszykowie liczą, że władze gminy dostrzegą ich działalność społeczną i pozwolą rozbudować lokal. Jeszcze raz tyle, czyli 60 metrów kwadratowych. Ta działalność społeczna zaczęła się w ubiegłym roku. Przy "Kuźni" Wołoszykowie wybudowali boisko do piłki plażowej i organizują turnieje. To pierwsze takie boisko w gminie. Więc może władze pozwolą powiększyć, jeżeli przy "Kuźni" robi się coś więcej. Tu chciałoby się bawić ponad sto osób, a miejsca jest na góra pięćdziesiąt.

Młodzi miksują

Muzyką w "Kuźni" rządzą syn Wołoszyków Szymon i jego kolega Ryszard. Rządzą, są didżejami, miksują. - Jaka muzyka? - Techno, black, czyli rytmiczne, murzyńskie utwory. I melodyjne, z lat 70 i 80. - mówi Szymon. "Grają" dla ludzi młodych - od 18 do 30 lat. Oczywiście jak są starsi goście, grają im inną muzykę.

- Jak ja bym poszła didżejować, to wszyscy by uciekli - żartuje pani Renata.

Co ciekawe w dyskotekach w Zelgoszczy z dwie trzecie to ludzie z zewnątrz.

Może powstanie zespół?

Kiedy "Kuźnia" się rozbuduje, a Wołoszykowie w to wierzą, będzie można zaprosić do Zelgoszczy jakiegoś znanego didżeja. Albo może powstanie wtedy we wsi jakiś zespół? Tak to nieraz bywa. Jak jest zapotrzebowanie na muzykę, to ktoś tam zaczyna grać i przyciągać innych.

Póki co, jest jak jest. Czy dyskoteka to dobry biznes? - No cóż, wydatki może nie są takie duże, ale za to duże kłopoty. Choćby z tą niechęcią niektórych. To znaczy tym starym mieszkańcom to nie przeszkadza, ale tym, którzy przyjeżdżają. No i trzeba trzymać porządek, bo dyskoteka to nie przyjęcie w galerii. Potrzebny jest bramkarz. W "Kuźni" jest ich dwóch.

NM

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz