poniedziałek, 31 lipca 2006

Borzechowo mogłoby być równie bogate jak Sierakowice, gdyby nie...

Gmina Zblewo zmienia się na lepsze. Widać inwestycje publiczne i prywatne. Nieraz drobne, a cieszą. Na przykład restauracja Centrum zamiast Feniksa albo wyłożony imitacją bruku rynek (1100 metrów kwadratowych). W innych miejscowościach też zauważamy zmiany. Przestał np. straszyć rozwalony mur na zakręcie w Radziejewie (jest nowym z betonu). Zmienia się też Borzechowo, ale ciągle ma się tu poczucie wielkiego niedosytu.

Gdzie stanąć w Borzechowie?

W sobotę w Borzechowie zorganizowano festyn. Typowy, wiejski. Celina, córka sołtysa Jędernalika, osoba ds. festynowej informacji ślicznie zapozowała nam na tle polowej kuchni wojskowej. Dzieciaki biegały w workach, grali oldboje, z prowizorycznej sceny przemawiał Krzysztof Trawicki, a potem już występował zespół muzyczny. Pod namiotem można było zbadać sobie ciśnienie i zmierzyć poziom cukru.
- Trawicki współorganizował festyn. I znowu będą mówić, że to kiełbasa wyborcza. I tak źle, i tak niedobrze - rzucił jeden z uczestników festynu.
Do końca nie miał racji, bo w grochówce kiełbasy nie mogliśmy wyłowić. Inna sprawa - pan Krzysztof nie odpuści, będzie kandydował. Już taki jest, typ sportowca. I znowu - w przeciwieństwie do innych gmin - w gminie Zblewo zapowiada się pasjonujący wyścig do wójtowego stolca. Kto jeszcze będzie gonił? Mówią: Wiesław Ossowski - wójt I kadencji, Jan Jasiński - wójt II kadencji, na pewno nie odpuści Andrzej Gajewski - wójt obecny. Stare towarzystwo. Czarnym koniem może się okazać młody Artur Herold.

W Urzędzie Gminy Zblewo nie widać znaków zbliżających się wyborów. Bezpośrednio nie dotyczą urzędników, poza tym, wiadomo - wakacje. Inspektor ds. inwestycji Krzysztof Partyka omawia najnowsze przedsięwzięcie o nazwie "budowa placu i parkingu we wsi Zblewo". W sumie 5200 metrów kwadratowych polbruku za ponad pół miliona zł. Teren został odwodniony, zamontowano pięć lamp. Zblewo wreszcie ma wielki, cywilizowany plac pod targowisko. Tadeusz Rapciak informuje z kolei, że gmina Zblewo najprawdopodobniej znajduje się na drugim miejscu (po gminie Starogard) w powiecie, jeżeli idzie o liczbę powstających domów. A w tym roku wydano już koło 100 decyzji o warunkach zabudowy. Budują i chcą budować przede wszystkim w Zblewie, Pinczynie i Borzechowie. W Borzechowie... sołectwie, które ciągle nas rozczarowuje, gdyż ma - o czym pisaliśmy kilkakrotnie - najciekawsze w powiecie warunki rozwojowe, przynajmniej gdy mówimy o walorach turystycznych.

- Warunki Borzechowa i Małego Bukowca - dodaje na korytarzy UG sołtys Małego Bukowca Bogdan Sarnowski - bo to jeden wspólnie działający obszar.
Dodajemy więc Mały Bukowiec, gdzie jest około 60 domów wczasowych do całorocznego zamieszkania i gdzie czasami zaglądają najważniejsi ludzie w państwie - bracia Kaczyńscy. Dwa więc sołectwa, z takimi domenami, jak słynne Twardy Dół i Wirty. Od biedy dodajmy też pobliskie Bietowo (w sąsiedniej gminie Lubichowo), gdzie istnieje świetnie urządzona strzelnica dla myśliwych i powstaje amfiteatr.

W Twardym Dole jak zwykle na wszystko pada cień. W recepcji sieci Stanisław Kiciński, współwłaściciel Relaxu. Daje folderek, udziela informacji. Że tutejsze Jezioro Niedackie ma 47 metrów głębokości i 117 ha. Ośrodek oferuje całoroczny wypoczynek w pokojach hotelowych (dla 33 osób) oraz w ekologicznych domkach. Do tego pełne zaplecze gastronomiczne itp. Szkoda, że folderek nie podaje, ile jest miejsc w domkach ekologicznych.

Przenosimy się do Ośrodka Wypoczynkowego Borzechowo Jeziornik. Od tego sezonu ten znany do niedawna ośrodek Polpharmy dzierżawią Olga i Rafał Kiedrowscy z Wiela. Tutaj w domkach jest 220 miejsc noclegowych. Czyste i duże (250 ha) Jezioro Borzechowskie robi wrażenie, wieloraka oferta ośrodka też. Przyciąga. Trudno się dziwić, że w niedzielę pani Olga miała urwanie głowy z klientami.
- Najwięcej osób przyjeżdża tu z Trójmiasta, Starogardu i Tczewa - zauważa Olga Kiedrowska.
To informacja zaskakująca. Z jednej strony pozytywna, bo świadczy o tym, że nasze jeziora są w stanie konkurować z morzem, z drugiej strony... szkoda, że mało osób zna ten ośrodek z południowej Polski. I jeszcze jedno (to spostrzeżenie z zupełnie innej "beczki"): mają tutaj dobre zaplecze sportowe, ale wczasowicze absolutnie nie chcą się organizować i nie rozgrywają np. meczy piłkarskich.
- Przydałby się k.o. (kulturalno-oświatowiec) - zauważa pani Kiedrowska.

Z wysokiego brzegu tej strony widać leżący po drugiej stronie ośrodek Neptun-Polmed. Nawet stąd rzuca się w oczy ich najnowsza inwestycja - tak zwana gawra.
Zajeżdżamy obejrzeć z bliska. Ośrodek wyładniał. W miejsce starych, popeerelowskich domków powstają nowe. Mirela Muszyńska, kierowniczka ośrodka, informuje, że są tu 82 miejsca noclegowe, z czego część do całorocznego zamieszkania.
- Pomysł budowy gawry (to z góralskiego) istniał od kilku lat. Chodziło o to, żeby osoby korzystające z plaży nie musiały tak daleko chodzić do ośrodkowej restauracji, a miały coś podobnego bliziutko. I od lipca mają.
Pani Mirela nie narzeka na brak wczasowiczów. Przyjeżdżają też grupy zorganizowane zza granicy, na przykład teraz jest 70-osobowa grupa obcokrajowców, a w przyszłym tygodniu będzie 100-osobowa. Tradycyjnie też w ośrodku spędzają czas niepełnosprawni.
- Grupy, zanim zdecydują się na spędzenie wczasów w jakimś rejonie, wcześniej przysyłają osobę, która zwiedza ośrodki, dokładnie o wszystko pyta i sprawdza - mówi kierowniczka. - Sporo osób ma też wiedzę o nas z Internetu.
Oglądamy gawrę. Drewniana konstrukcja, przykryta gontem. Robi wrażenie. Świetny pomysł. Nie tylko dla codziennych plażowiczów, ale też pod rozmaite zabawy.
Robimy zdjęcia z pomostu. Przy okazji pytamy dwóch policjantów, którzy akurat nadpłynęli łódką, o wyspę, na której stał zamek. Wyjaśniają, że to ta bliższa brzegu od strony szosy Borzechowo - Lubichowo. Mówią też, że od strony rybakówki pod wodą (podobno na głębokości 2 metrów, średnia głębokość jeziora podobno 40 m) idzie droga do wyspy. I że jakieś pozostałości są.
Wyspa mogłaby być atrakcją turystyczną (można sobie wyobrazić prom na Wyspę Starościańską), ale kto by miał ten temat ruszyć?
Gawra - powtórzmy - strzał w dziesiątkę.

Wyjeżdżamy z ośrodka, z którego plaży korzystają między innymi mieszkańcy 95 domków letniskowych stojących po prawej stronie ośrodka i 26 domków po lewej. Wjeżdżamy na ul. Szkolną. Na prawo jedzie się kawałeczek do ogrodu dendrologicznego w Wirtach, niewątpliwie największej atrakcji powiatu, i to Pensjonatu pod Jeleniem Adama Pozorskiego. Na lewo - do centrum Borzechowa.
Długa ulica Szkolna jest jakaś smętna. Po drodze widać w zagrodach kilka strusi. Miała być wielka ferma do zwiedzania, z kącikiem gastronomicznym do degustacji jajecznicy ze strusich jaj, ale nie wyszło. Może, podobnie jak w Jabłówku, gdzie te wielkie ptaki, budzące respekt nawet w lwach, zostały zaszczute przez biegające luzem psy ogrodnika.

W samym Borzechowie cieszy oddana już do użytku kwatera agroturystyczna Damjana. nad jej przebudową pracował dwa lata i wreszcie jest - świetnie skomponowana stolarka okienna i blachodachówka do czerwonej cegły budynku, świetnie urządzone wnętrza. Kolejna kwatera - jedenasta w tym rejonie, czwarta w samym ścisłym Borzechowie. Gospodarz oprowadza po eleganckiej sali bankietowej, pokazuje pokoik, gdzie będzie punkt informacji turystycznej i.. mała galeria sztuki.
Punkt informacji... Takiego miejsca - według Damjana i nas - w Borzechowie brakuje. I brakuje koordynacji oraz jakiegoś nowoczesnego planu rozwoju turystyki w tym wspaniałym przecież rejonie.
- Brakuje nawet chodnika do Kośnikowa, do miejsca, gdzie powstaje hotelik z restauracją i skąd idzie się do małej, wiejskiej plaży. Nie ma też przejścia dla pieszych na odcinku ulicy biegnącej w centrum wsi. Nie ma ciekawych oznaczeń. Nie ma szybkiego Internetu. Szkoła ma połączenie satelitarne o niskiej przepustowości do 10 KB, a więc trochę większej niż zwykły modem. A dzisiaj miejscowość turystyczna bez Internetu w zasadzie nie istnieje. Ludzie nie ściągną też wniosków o dopłaty.
Wychodzimy na zewnątrz, robimy zdjęcia. Między innymi uwieczniamy budynek trafostacji. Jest stara, ciekawa, zabytkowa, podobnie jak ta w Radziejewie, ale kto tak na nią tu patrzy?
- Przyjechali ludzie z południa i byli zaintrygowani. Nie wiedzieli, co to takiego jest.

Z tej perspektywy, z tego miejsca, znad biegnącego przez wieś zygzaka szosy, gdzie jeden za drugim suną nad morze samochody, widać doskonale, dlaczego Borzechowo może jedynie pomarzyć o potędze takich na przykład Sierakowic (choć ma świetne walory). Po prostu trzeba by tu wszystko z głową przebudować, cały układ komunikacyjny wsi, urządzić w centrum wsi restaurację (powstaje, ale z bólami), a przede wszystkim urządzić parking, bo jak można dzisiaj kogoś zatrzymać, kiedy nie ma gdzie stanąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz