środa, 26 lipca 2006

Hojnych sponsorów

Przed odnowionym Domem Ludowym kręcą się dzieciaki. Część z nich jeździ na rowerach. W środku, w salce, dwie drużyny grają w siatkówkę. W zwolnionym pomieszczeniu dwie dziewczynki odbijają pingpongową piłeczkę. Obrazki bardzo optymistyczne. Dzieciaki naprawdę mogą tu, w Zelgoszczy, się wyżyć.

Mecz w siatkówkę sędziuje Krzysztof Klin - nauczyciel wuefu w tutejszej szkole. Przerwa. Czas na rozmowę. Tu, w tym Domu Ludowym, mieści się sportowe centrum gminy Lubichowo.
Jesteśmy tym stwierdzeniem zaskoczeni.
- Bo tu jest jedyna sala gimnastyczna na terenie gminy. W dodatku nie posiada prawidłowych wymiarów - wyjaśnia pan Krzysztof.
No to jak wobec tego jest z kondycją fizyczną młodzieży, skoro nie ma nawet gdzie ćwiczyć?
- Nie najlepiej. Dziś, kiedy są komputery i non stop program telewizyjny, dzieci bardzo trudno zainteresować sportem. Nie najlepszy wpływ ma też dzisiejsze żywienie. Dają znać o sobie chipsy, coca-cola, "krzepiące" batoniki. Kiedyś w klasach było jedno, dwoje dzieci z nadwagą, dziś ma ją prawie połowa.
A jednak na pana zajęciach w siatkówkę gra sporo dzieci i młodzieży.
- Mam około dwudziestu dzieciaków. Są bardzo chętne. Wśród nich jest kilku uzdolnionych. Ale ja nie jestem wstanie zagwarantować im jakiejkolwiek kariery sportowej.
Dlczego?
- Bo to, jak wspomniałem, jest jedyna sala gimnastyczna. Ja tu robię, co mogę. Staram się dać im jak najlepszy przykład, taki, jaki mi dawano, kiedy byłem uczniem tej szkoły. Ale gdy pójdą do gimnazjum, nie będą mieli sali do treningu, bo co to za trening w siatkę czy w kosza na zasypanym śniegiem boisku? A w szkole średniej jest już za późno na odkrywanie sportowych talentów. Poza tym pojawia się też kwestia finansowa. Dziś każdy udział w zawodach czy turniejach kosztuje.
Jak te problemy można rozwiązać?
- Doprawdy nie wiem. Jedyna nadzieja w rodzicach. Mam utalentowanego ucznia. Rodzice wożą go na treningi do Starogardu. Jemu się udało wybić. Niestety nie wszystkich stać na dojazdy. Sytuacja finansowa rodzin na wsiach jest trudna.
Czego możemy panu życzyć?
- Warunki w Zelgoszczy mamy coraz lepsze. Sala jest wyremontowana, mamy piękną szatnie i nowiutkie prysznice. Myślę, że jak na taką miejscowość jest nieźle. Więc chyba niczego. Ale gminie w Lubichowie przydałaby się kilku hojnych sponsorów, którzy mogliby wspomóc w budowie sali przy nowym gimnazjum.
Opracowanie na podstawie artukułu Tygodnik Kociewiak środowe wydanie Dziennika Bałtyckiego


Wysłany przez kociewiak opublikowano wtorek, 26 październik, 2004 - 18:43

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz