środa, 26 lipca 2006

Trzech Franciszków

Ziemia tu V i VI klasy, a jednak coś uprawiają. A na podwórzu kręci się drób. I wszystko - całe obejście, dom, wnętrze - wygląda przyzwoicie

Nic się nie zmieniło

Duży, bogaty w zdobienia elewacji dom na Plonach 1 (luźna zabudowa w Osowie). Od frontu data - 1907 r. Gospodarze, Franciszek i Krystyna Wejer, zapraszają do środka. Taksujemy wzrokiem meble, dywany, sprzęt w kuchni i pokojach. Dlaczego? Zaraz się okaże.

- Ojciec był Franciszek, dziadek Franciszek i ja jestem Franciszek - mówi Wejer. - Ten dom, z czerwonej cegły, kryty cementową dachówką, 14x9 m, zbudował dziadek.

Franciszek III urodził się w 1954 r. Dziadek i ojciec byli rolnikami. On pracował jako rolnik i piekarz. Dopadła go astma oskrzelowa, choróbsko zawodowe. Gospodarstwo, przepisane na córkę Brygidę, ma tylko 5 ha ziemi V i VI klasy.

Mit o bezpłatnej nauce

- Luksusu to się w życiu nie dorobiliśmy - ciągnie Franciszek III. - Jest samochód. Dwie dorosłe córki (druga, Iwonka, mieszka w Starogardzie) zdobyły wykształcenie i mają zawody.
Mówią, że w PRL-u nauka była bezpłatna... - zaczepiamy.
- Skądże, trzeba było łożyć na dokształcanie.
Wejerowie mają na uwadze koszty dojazdów do Starogardu. Pod tym względem wszystko był tak samo, jak jest teraz.

Co przez te 15 lat

Mamy 15 lat nowej Polski. Czy się wam poprawiło?
- Po 1990 roku nic się nie zmieniło...
A jakiś sprzęt, ciągnik, samochód?
- Kupiliśmy używany ciągnik, w 1996 roku malucha.
Może zamiast kupować ciągnik, trzeba było sobie pojechać na wczasy do Afryki albo do Paryża?
- Proszę sobie policzyć. Godzina usług orki kosztowała 240 zł. Czyli sama orka areału to 1400 zł. A gdzie bronowanie, rekultywacja, talerzówka? Liczyłem. Roczny obróbek to około 7 tys. zł. Stąd ten zakup ciągnika. Kosztował 7 tys. złotych. Osiemdziesiąty któryś rocznik. Zarabia na siebie.
Zaskakujące. Wejerowie na kiepskiej glebie uprawiają żyto, owies, ziemniaki i opłacało im się kupić ciągnik.

"Skarpeta" była już w PRL-u

Ale macie samochód. W PRL-u to dla wielu było marzenie ściętej głowy.
- Mieliśmy już wtedy samochód, "skarpetę" (syrenka - red.). A pierwszy maluch też był kupiony w latach 80. Potem drugi maluch. Meble kupione za PRL-u, niektóre pod koniec PRL-u. Dywany też.
To co się zmieniło?
W tym bogatym niegdyś i dzisiaj dobrze utrzymanym domu wstawiono okna z PCV. Nawet pasują.
Niby nic się nie zmieniło, a okna są...
- Okna wymieniliśmy z 5 lat temu. Nie wszystkie, bo nie było nas stać na resztę. Drzwi są też nowe. Kiedy mąż pracował, a płaca była uczciwa, to coś można było kupić - mówi pani Krystyna.
W kącie stoi markowy telewizor, obok telefon.
No a to? Przecież na wsi o telefonie można było sobie pomarzyć, a teraz to już normalka.
Z tym to faktycznie Wejerowie się zgadzają. Tak to spowszedniało, że się zapomina.
A wczasy?
- Nie jeździliśmy. Rolnik co najwyżej może wysłać dzieci, ale pytanie, za co. Ciężkie jest życie rolników. Nic się nie opłacało.

Życie było łatwiejsze

Dokonujemy tak bilansu stanu posiadania i wychodzi, że faktycznie Wejerowie nie odczuli jakiegoś nagłego skoku stopy życiowej po zmianie ustroju. W PRL-u się dorabiali, w III RP też. Wtedy kupili lodówkę Mińsk, dywany, fotele i inne meble, w III RP to co wymieniono. Można powiedzieć, jak miliony rodzin, mozolnie urządzających sobie mieszkania.
- Tylko że życie było łatwiejsze za PRL-u - zauważa Franciszek III. - Teraz są gorsze nastroje międzyludzkie. Nie ma żadnych wspólnych działań.

Będzie lepiej

Jesteśmy w Unii. Dostaniecie dopłaty i będzie można wyjechać na wczasy. Ziemia wymierzona?
- Wszystko zostało wymierzone. Ziemi jest tyle, ile w papierach... Tutaj nikt nie jest pewny, ile kto dostanie. Nikt nie wie, czy to jest to uzależnione od klasy ziemi, czy od zboża.
Nagle Franciszek III zbija nas z pantałyku. - Jak dadzą jakieś pieniądze, to trzeba będzie zainwestować je w ziemię.
Tu, w Osowie Leśnym, wsi jakby nie patrzeć leżącej w Borach Tucholskich, o nędznej ziemi, chętnie kupują ziemię pod domki letniskowe. Może by tak sprzedać i przenieść się do miasta, jak na wsi jest tak źle? - kusimy.
- W bloku u córki dwie godziny wytrzymam i uciekam do domu - serio mówi
Franciszek III.
Jak to?
Franciszek III wykonuje nieokreślony gest. Oznacza to wszystko, co dookoła domu, blisko i daleko. - Tu jak się wyjdzie, to się widzi jak rośnie.
No tak, nic się nie zmieniło. Franciszek I kochał ziemię, Franciszek II też, to dlaczego nie miał by jej kochać Franciszek III? A mówią, że "Chłopi" Reymonta to nieaktualna lektura.

Oprac. na podstawie artykułu w Tygodniku "Kociewiak" - środowe wydanie "Dziennika Bałtyckiego"

Wysłany przez kociewiak opublikowano czwartek, 17 czerwiec, 2004 - 12:10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz