Tadeusz Majewski
Północ
Światła zostały zgaszone
Jakiś czas temu
Historia którą opowiem
Będzie zimna
Północ
Na zegarze
Matka nocy
Ukrzyżowanego
Jezusa Chrystusa
Płakała
Także nade mną
Północ
Wracała zawsze
O tej samej porze
Myśli
Wychodziły jak zjawy
Zza rogu
Północ
Przynosiła ze sobą
Ciebie
Łzy nie zawsze
Były bolesne
Północ
Głaskała mnie
I układała do snu
Zamykała moje oczy
Zawsze tak czule
Chcę to
Daj mi to
Daj mi tamto
Tak bardzo chciałem wszystkiego
Miałem dziurę w głowie
Mówiłeś że nie można mieć wszystkiego naraz
Nawet nie chciałem cię całować
Teraz chcę to
Chcę to
Chcę to
Chcę to powiedzieć
Pozdrowię cię środkowym palcem
Rozśmieję ci się w twarz
Wyjdź i zamknij drzwi
Mógłbyś być lecz cię nie ma
Pokażę ci co zgubiłeś
Gdy się rozpędziłeś
Tańczmy
Dawałeś to
Dawałeś tamto
Ale nic nie jest równe niczemu
Pojadę rowerem
Prosto pod wiatr
Zobaczę cię
Zacznę się śmiać
Jesteś nisko
Byłeś wysoko
Chciałem
Powiedzieć że to tylko strata czasu
Nie chciałem pakować
Się w pułapkę
Chciałem
Urodzeni by walczyć
Ręce zaciskają się w pięści
Oddech przyspiesza
Oczy otwierają się powoli
Zaczynamy walczyć
Jesteśmy jak maszyny do zabijania
Mamy zabójczą broń
Urodziliśmy się by walczyć
Tak zaczęła się walka
Pole bitwy jest wszędzie
Każde z nas
Pragnie czegoś więcej
Wszyscy jesteśmy
Ulepieni z tej samej gliny
Jesteśmy tacy sami
Urodzeni by walczyć
Każde z nas urodziło się
Z misją
Wszyscy wyznaczyliśmy własne cele
Kroczymy
Dumnie
Zrodzeni do walki
Weź broń do ręki
Ruszaj na bitwę
Ponieważ
Urodziliśmy się
By walczyć
Krzyk
W pokoju panował mrok
Powietrze było gęste
I ciężkie
Byłem sam
Przez długi czas
Sam
Nieocalony
Trwałem w
Ciszy
Teraz jedyne co słyszę
To Krzyk
Księżyc malował
Się na niebie
Kolorem srebra
Niekochanie
W miłości
We dwoje
Osobno
Trwaliśmy w ciszy
Nie wiemy
Dlaczego to koniec
Krzyk
Jest jedynym co słyszę
Teraz
Przeszywa
Moją głowę
Serce
Krzyk
Bezwzględny
Zabójca ciszy
Droga zagubionych
Chmury zmierzały donikąd
Podobnie jak my
Ślady naszych stóp
Wyryte na
Drodze zagubionych
To my
Idziemy
To ja
To ty
Droga zagubionych
Wracamy tam skąd przybyliśmy
Marzyciele
Szaleńcy
Wirujemy
Przemierzamy
Bezkresne mile
Obserwując
Zderzające oceany
Idziemy
Droga zagubionych
Niesie nas
Przed siebie
Wędrujemy
Rozbici
Popsuci
Niezrozumiani
To mogę być ja
To może być każde z nas
Idziemy
Drogą zagubionych
Wypatrując pól
Znajomych naszym oczom
Złoto Śmierć Nagość Sztuka
Złoto
Śmierć
Nagość
Sztuka
Jestem grzeszny
Paraduję w futrach z wrogów
Jestem zniewolony
Umieram w sztuce
Jestem jednym z tych
Których nienawidzisz
Wylewam krew
Na ołtarzu sztuki
Dywany wyścielone
Czerwienią
Sztuka jest poświęceniem
Nie ubiorę więcej futra
Z twych włosów
Nie wypije już
Za nasze zdrowie
Twojej krwi
To wszystko nie jest tak głębokie
Więc pozostawmy
To wszystko
Jesteśmy grzesznikami
Dla świata
Jesteśmy ofiarami
Dla śmierci
Jesteśmy inspiracją
Dla sztuki
Złoto
Śmierć
Nagość
Sztuka
Zwierciadła
Nie ma w nich niczego zabawnego
Dla ślepego
Który nie widzi w nich nic
Może to głupie
Wyrocznie wiedzą wszystko
Każda blizna i rana
Pozostają na swoim miejscu
Zawsze
Zwierciadła płoną tej nocy
Lustra pękają
Przyjrzyj się bliżej
Zwierciadłom, które znikają
To takie proste
To takie odpowiednie
Kiedy lustra płoną
Być może straciłem zmysły już dawno
I poruszam się wstecz
Nazwijcie mnie głupcem
Ale spojrzę
W zwierciadła
Po raz ostatni
Kiedyś być może będzie do czego wracać
Jeżeli wszystko nie zostanie spalone
Wszystkie zwierciadła
Płoną tej nocy
Obserwuj
Zwierciadła które znikają
To takie odpowiednie
Kiedy lustra płoną
Manicure
Nigdy nie czułem się
Tak pewnie jak teraz
Możesz pomyśleć
Że jestem idiotą
Ale
Kocham
Swój
Manicure
Możesz być piękny
Możesz być bogaty
Ale będziesz martwy
Bez miłości
Bez pasji
Bez manicure
Zawsze pytali mnie
Czy to ma jakieś znaczenie
Albo jakikolwiek sens
Byli zdziwieni, kiedy mówiłem
Że
Kocham
Swój
Manicure
Możesz być biedny
Możesz być skończony
Ale zawsze pozostaniesz żywy
Z miłością
Z pasją
Z manicure
Gdziekolwiek
Możesz być
Cokolwiek
Możesz robić
Możesz kochać
Swój
Manicure
Blond"E
Zdejmuję pelerynę
Chciwości Świata
I zasiadam przed lustrem
Samouwielbienia
Wpatrując się
W głębię
Własnego ja
Mam na sobie skórę
Makijaż
Manicure
Jestem
Blond"E
Tonę w otchłani
Pustki miłości
Być może umrę?
Będąc
Blond"E
Nakładam
Kolejną warstwę
Siebie
Na oczach ich wszystkich
Stając się
Blond"E
Zdejmuje z siebie
Chaos tłumu
Pozostawiając
Mnie pośrodku
Przestrzeni
W której
Staję się
Blond"E
Tonę w otchłani
Nakładam
Kolejną warstwę
Farby
Stając się
Blond"E
Pasja
To miasto wygląda cudownie
Wieczorem
Popatrz na mnie
Jak idę
To sztuka
To pasja
Jestem modny w moim
Futerku
Pasja
Kladzie swe ręce na mnie
Pasja
Spójrz jak chodzę
Pasja
Zjawiam się i znikam
Okryj mnie futrem
Ubierz w ubrania od Versache
I spryskaj Calvinem Cleinem
Popchnij na wybieg i każ być pięknym
Pasja
Rzuć okiem na mnie
Pasja
Rzuca mnie na łóżko
Pasja
Obnaża mnie do naga
Możemy być sławni
Pić drogiego szampana
Jeździć złotymi samochodami
Ale jeżeli będziesz kłamcą
pasja nie przyjdzie do ciebie
pasja
Jaki chcesz być
Pasja
Wylewa krew
Pasja
To moda
Pasja
To sztuka
To SENSUAJART
Zbrodnia z miłości
Nie jestem królową Anglii
Nigdy nie stanę się
Marilyn Monroe
Nie zobaczysz mnie też
W skórze Antoniny
Ani nigdy nie poznasz jako
Marię Magdalenę
Po prostu
Nie umiem być
Kimś innym niż jestem
Ta historia może nie mieć końca
I ciągnąć po czerwonym dywanie
Na którym będę tańczyć
Będziesz mógł mnie kochać
Będziesz mógł mnie podziwiać
Upadającego
Możesz wyciągnąć pistolet
I wycelować go we mnie
Możesz
Popełnić zbrodnie z miłości
Nie jestem McQueen
I nigdy nie przejdziesz się w moich butach
Nie jestem GaGa i nigdy nie usłyszysz
Moich piosenek w radiu
Ja to nie Freddie Mercury
I nikt nigdy nie wspomni o mnie za
sto lat
Możesz kochać mnie tak mocno
Jak kocham noc
Rozsyp płatki róż
Połóż mnie na łóżku
Podziwiaj
Kochaj
Pragnij
Tylko nie płacz
Gdy popełnimy
Zbrodnię z miłości
Krążymy bez celu
Zbyt twardzi by płakać
Zbyt smutni by się śmiać
Nie potrafimy
Powiedzieć swoich uczuć
Błądzimy po korytarzach
Z głowami
Spuszczonymi w dół
Krążymy bez celu
Zmierzając
Nie wiadomo dokąd
Wciąż przemierzając
Te same szlaki
Jesteśmy tacy sami
To świat się zmienił
Żyjemy w cieniu
Na pustkowiu
A wszystko toczy się
Dalej
W tym
Labiryncie dusz
Snując się bez celu
Nie żyjąc
Błądzimy po korytarzach
Z czołami
Zwróconymi ku dołowi
Kuloodporni
Powiedzieli nam
Że nie możemy patrzeć im w oczy
Wmawiają, że nie mamy racji
A świat patrzy na nas z pogardą
Kim jesteś?
Każde z nas ma misje
Kuloodporni
Nie zamierzamy się zmieniać
Przełamując zasady gry
Mówią, że nie wiemy
Kim jesteśmy?
Beznadziejni i samotni
Próbują wmówić nam
Że jesteśmy nikim
Sypią piachem
Kiedy wiatr wieje
W twarz
Mam wizję jak
Pokazać siłę
Mury, które tworzymy
Zniewalając nasze myśli
Pozostaną zburzone
Nie możemy poddać
Się łatwo
Musisz być uparty
Nikt inny nie jest
W stanie unieść tego
Tak bardzo
Urodziłeś się by latać
Trzymaj się teraz
Spalę to miasto
Krok w krok
Od lewej do prawej
Reflektory błyszczą
Na nas
Dzisiaj
Spalę to miasto
Będzie gorąco
Będzie wysoko
Zniszczymy to wszystko
Maszeruj maleńka
Paraduj
Dumnie
Dzisiaj
Spalę to miasto
Zostaniesz w ruinach
W płonących
Zgliszczach
Kiedy spalę to miasto
Zostaniesz skończony
Maleńki
Tej nocy
Kiedy podpalę to miasto
Tańczmy
W rytm płonącego miasta
Kiedy będzie upadało
Nasze
Płonące miasto
Czerwone Usta
Byłem taki smutny
Kiedy nalewałem sobie następny kieliszek
Nawet
Nie wiem, kiedy
Zacząłem płakać
Dawno temu zapomniałem o tym
Ja smakują
Twoje czerwone usta
Twoje
Słodkie usta
Pomalowane czerwoną szminką
Byłaś tak niezwykle świetlista
I zaczarowałaś
Mnie
W pełni
Bladego światła księżyca
Poznałem smak twoich czerwonych ust
Po raz pierwszy
Były tak słodkie
Były nieskazitelne
Zwilżone czerwonym winem
Tak bardzo
Bałem się chwili
W której
Nie będę mógł
Więcej poznać
Smaku twych ust
Teraz zasypiam
Przepełniony goryczą
I żalem
Że więcej nie poznam
Smaku twych
Czerwonych Ust
Niesprawnie otwarci
Niesprawnie otwarci
Zagubieni nocą
Błądzimy
Na mrozie
Potłuczone odłamki
W nas
Zranieni w głębi
Uciekamy
Niesprawnie otwarci
Powietrze, którym oddychamy
Wypełnia nas szarością
Popsute odłamki
Ukryte pod ziemią
Nie uciekaj
Nie poddawaj się
Znajdź mnie
Potłuczone odłamki
Popsute w nas
I tak dalej
Połóż je tutaj, ukryj przed światem
Pozwól mi być niesprawnie otwartym
Szukamy światła
Błądząc w ciemnościach
Nieidealni
Stajemy się niesprawnie otwarci
Nie chcę patrzeć
Jak przegrywasz
Walka z cieniem tego
Jaki chcesz być
Jesteśmy bezpieczni
Niesprawnie otwarci
Oskarżony
Jest środek nocy
Jestem trochę rozdarty
Jesteśmy pod ziemią
Miasto świrów
Trafiłem do baru
Ktoś grał bluesa
Ludzie patrzyli z ukosa
Aż zacząłem śpiewać
I zatańczyłem
W swoich tanecznych butach
Jestem całą noc na łowach
Ale zgaś światło
Ponieważ czuję się
Lekko oskarżony
Trzymałem się na uboczu
Przez cały czas obserwując
Ulice wydają się zbyt długie
Walnę jednego na zachętę
Zapomnę o smutku
Zgaś światło
Weź mnie pod ziemię
Do świrów takich jak ja
Ponieważ czuję się oskarżony
Niebezpiecznie
Zabierz mnie stąd
Ci ludzie mnie nie lubią
Weź mnie pod ziemię
Gdzie będę wolny
Nie obwiniaj mnie
Ale zgaś światło
Ponieważ czuję się
Oskarżony
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz