sobota, 26 kwietnia 2014

STEFAN BRZEZIŃSKI. Koniec świata będzie, jak zginą pszczoły




Stefan Brzeziński, były historyk oraz dyrektor szkoły w Lubichowie, zajmuje się pszczołami od trzynastego roku życia. Dzisiaj ma 77 lat. - Jeśli przeżyję dwie kosy, to pożyję jeszcze dalej - żartuje pan Brzeziński. Pan Stefan ciekawie opowiada o pasji, jaka przeszła na niego z dziada pradziada. Pszczołami zajmował się jego ojciec, a przedtem dziadek. Słuchając go i patrząc na to co robi, widać zamiłowanie oraz ogromną wiedzę wynikającą z obserwacji. Jego niewielka pasieka liczy 30 uli.

To hodowla dla czystej przyjemności. 80 uli zobowiązuje do płacenia podatków, więc najlepiej zatrzymać się przy 79.

Pan Stefan porównuje ul do grodu średniowiecza. Najważniejsza jest królowa. Ule budują także strażniczki, które pilnują, aby żaden intruz nie dostał się do królestwa. Dźwiękiem skrzydeł nawołują do ataku w razie inwazji. Poszukiwaczki, szukające kwiatów, oddalają się nawet do 6 kilometrów od domu, ale zawsze wracają. W największym ulu znajduje się nawet do 25000 robotnic.


Niewiele osób wie, a zresztą niewielu pszczelarzy opowiada o tak zwanym odlocie godowym. Królowa wylatuje do 2 kilometrów w górę po to, aby najsilniejszy z trutni ją zapłodnił, po czym wraca do ula, a trutnie giną w powietrzu, nie są potrzebne.

Zimą pszczoły na pół śpią. Zbierają się w kłębku otaczając królową. Temperatura w środku kłębka dochodzi nawet do 40 stopni. Pszczoły przez ruch skrzydeł wytwarzają ciepło. Zewnętrzne, gdy robi się im zimno, zamieniają się z środkowymi i tak w kółko. Zimową porą pszczelarz musi dostarczać swoim podopiecznym zastępczy miód, czyli cukier. Można powiedzieć, że kradnie im miód, ale daje potrzebną im glukozę w zamian.


Pan Brzeziński radzi nam również, jak zachowywać się przy pszczołach.

- Pszczoły wyczuwają pot oraz perfumy. Czyste nogi, ręce, krótkie paznokcie to podstawa oraz zachowanie spokoju. Gdy już zaatakują, to najlepiej uciekać.

Czy go widzą, czują, zdają sobie sprawę z jego istnienia? Nie. Jest dla nich kimś żyjącym w innym wymiarze, trochę jakby dla ludzi Bóg.


Z niewiadomych przyczyn w ostatnich czasach dużo pszczół znika.

- Mówią, że to przez fale radiowe, ćwiczenia wojskowe, opryski, pchłę pszczelą, nie wiadomo. Koniec świata będzie, jak zginą pszczoły. Piękny świat, który nas otacza, umarłby bez tych owadów. Kobiety nie dostawałyby kwiatów. Każdy, kto hoduje pszczoły, musi je lubić - kwituje pan Stefan. - Staram się być dla nich takim dobrym Panem Bogiem.

Jagoda Mazurkiewicz - ZIELONY AUTOBUS, OPP

Materiał opublikowany 14.06.2011 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz