poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Krzysztof Kłos pisze o Zlotach Ciemnogrodu Wojciecha Cejrowskiego i fotografii cyfrowej


Pamiętam dokładnie, kiedy w 1999 roku kupiłem pierwszy aparat cyfrowy z prawdziwego zdarzenia. Była to AGFA ePhoto 1680. Miał "aż" 2 miliony pikseli i robił świetne zdjęcia, których jakość umożliwiała wykorzystywać je w poligrafii. Mam ich całe galerie i zdarza się, że jeszcze do nich powracam. Pierwszą imprezą, która doczekała się bogatej dokumentacji fotograficznej, był ostatni "Zlot Ciemnogrodu", który odbył się w Osieku w 1999 roku. Wszystkie wykonane wtedy fotografie, a było ich przez 3 dni prawie 1000, można zobaczyć na stronie internetowej www.fotopro.pl.


Trochę historii

Każdy, kto kiedyś fotografował, pamięta trudności, kiedy nie było aparatów cyfrowych. Człowiek dostawał - najczęściej na I Komunię - pierwszy aparat, w moim przypadku była to Smiena 8M. Wkładało się do niego film - praktycznie tylko czarno-biały - i można było rozpoczynać fotografowanie. Wszystkie ustawienia przysłony i czasu naświetlania trzeba było dobierać samemu. Często zdarzało się, że po wywołaniu filmu wszystkie zdjęcia "wychodziły" prześwietlone lub niedoświetlone i praca szła na marne. Z czasem jednak człowiek uczył się poprawnie ustawiać wszystkie parametry i zdjęcia zaczynały znośnie wyglądać. Teraz mamy do dyspozycji aparaty, które same za nas wszystko ustawiają. Nam pozostaje tylko wykadrowanie i pstryknięcie. Od razu też widzimy, jak zdjęcie wyszło i czy musimy je powtórzyć. Kiedyś trzeba było z tym czekać kilka dni (wywołanie filmu, zrobienie odbitek). Odbitki i wywołane negatywy gromadziło się w specjalnych albumach. Teraz zdjęcia archiwizuje się jako pliki graficzne na dyskach twardych komputerów, przesyła je się rodzinie czy znajomym pocztą elektroniczną itp. Naprawdę w tej dziedzinie widać ogromny postęp.


Tematy fotografii

Najlepiej nie zastanawiać się, co chcemy fotografować. Po prostu trzeba wziąć aparat i iść "w ciemno". Tylko bez przesady, nie warto polować na UFO, wypadek itp. Bywa, że banalny z pozoru obiekt, kiedy go odpowiednio wykadrujemy, ujmiemy z innej perspektywy, staje ciekawym tematem. Tak jest na przykład z makrofotografią. Coś zwyczajnego widzianego w bardzo dużym przybliżeniu staje się całkiem interesujące.



Studio fotograficzne na skodzie Felicji pick-up. Kolega Robert Władzikowski - w roli opiekuna piwa.


Od lewej: spadochroniarz Miłosz, pilot Lubomir i obsługa naziemna Robert - Kociewskie Siły Powietrzne.


Od lewej: Śp. Stanisław Cejrowski z Januszem Korwin-Mikkem.

Zespół "Jan Manson Country Band" z przyjaciółmi (prywatnie: Jan Szumlicz - rencista, palacz kotłowy).


Zlot Ciemnogrodu - Osiek 1999 rok

Mało kto już pewnie pamięta, że takie imprezy odbywały się w Osieku przez 5 lat z rzędu. Organizowali je wspólnie Wojciech Cejrowski, jego ojciec, nieżyjący już śp. Stanisław Cejrowski, ks. Zdzisław Ossowski i ówcześni wójtowie gminy. Na pierwszy Zlot Ciemnogrodu przyjechało około 50 tys. osób. Koncertowali: Stanisław Sojka, Przemysław Gintrowski, Magda Anioł, Cezary Makiewicz; zespoły: Liga, Grupa Furmana, Jan Manson Country Band, Fairplay itp. Z reguły królowała muzyka country.

Wojciech Cejrowski prowadził wówczas w telewizji program WC Kwadrans. To dzięki niemu w telewizji mocno zaistniało Kociewie. To on wspominał, że stąd pochodzi i to on propagował je w Polsce. Wtedy mu się udało. Do Osieka przez te 5 lat przyjeżdżało wielu ciekawych ludzi. Osobiście do tej pory utrzymuję kontakty z poznanymi tam osobami. Często też przeglądam fotografie, które tam zrobiłem. Szczególnie pamiętam te, które wykonałem latając motolotnią. Zaprosiłem na zlot kolegów Bartosza i Lubomira spod Gorzowa. Mieli motolotnię i spadochron, i zarabiali na różnych imprezach, oferując loty i pokazy skoków spadochronowych. Przez dwa dni, w sobotę i niedzielę, każdy, kto chciał sobie polatać, mógł za drobną opłatą to zrobić. Pewien zamożny "gość" wykupił kilka godzin lotów, tak mu się spodobało. Pamiętam uczucie, kiedy pierwszy raz wzbiłem się w powietrze. Strach i zimno, które odczuwałem. Na ziemi bardzo ciepło, a w powietrzu, na wysokości - zimno. Warto jednak było zaryzykować. Wtedy, w powietrzu, zrozumiałem, dlaczego na mapie Bory Tucholskie są zieloną plamą. Wszędzie, jak sięgnąć wzrokiem, rozciągały się tylko lasy i pomiędzy nim jeziora. Na jeziorze Kałębie akurat odbywały się zawody żeglarskie, na scenie grał jakiś zespół. Wszystko to wtedy sfotografowałem swoim pierwszym aparatem cyfrowym. Bardzo lubię oglądać te zdjęcia.



Miłosz podczas skoku. Skok zakończył się pomyślnie. Skoczek przeżył.


Przemysław Gintrowski w trakcie występu.

Lubomir nad Osiekiem.

Artur Michna (młody, szczupły) podczas wywiadu ze zwycięzcą rajdu rowerowego.

Przed lataniem trzeba się było posilić.


Kolarze - motolotnia - nagroda

W trakcie Zlotu Ciemnogrodu był rozgrywany wyścig kolarski. Jego trasa biegła po Kociewiu, a meta była w Osieku. Udział w nim mógł wziąć każdy. Od dziecka do dziadka lub babci. Jedną z nagród dla zwycięzcy był lot motolotnią. Kiedy już rajd się zakończył, wyłoniono zwycięzcę, rozdano nagrody, pozostało tylko odbyć lot. Pilot z pasażerem zajęli miejsca i wystartowali. Lot z reguły trwał kilka - kilkanaście minut. Tymczasem od momentu, jak zniknęli nad lasem, minęło ponad pół godziny i nic. Wszyscy zaczęli się niepokoić. Nagle po 40 minutach przybiegł zdyszany pasażer - kolarz i rzekł, że mieli w powietrzu drobny wypadek. Trochę rozerwało się poszycie skrzydła i musieli przymusowo lądować w polu. Lubomir miał duże doświadczenie w lataniu i obyło się bez tragedii. Najbardziej wystraszył się jego pasażer. Niezłą miał "nagrodę" - z przygodami. Loty zostały odwołane, bo skrzydło trzeba było naprawić u profesjonalisty.


Nowe odkrycia

Kiedy przeglądam stare zdjęcia z różnych imprez, zawsze odkrywam w nich coś nowego. Rozpoznaję osoby, które ostatnio widziałem i porównuję ich wizerunek do tego z wcześniejszych lat. Widzę, jak się zmienili. U siebie zaobserwowałem, że urósł mi brzuch i włosów jakby mniej. Mam zdjęcia obiektów, których już nie ma. Pamiętam, jak fotografowałem drewnianą cerkiew w Komańczy czy muzeum etnograficzne w Sanoku. Cerkiew spłonęła doszczętnie kilka lat temu, podobnie jak wiele obiektów w sanockim muzeum. Żałuję, że nie miałem jakiegokolwiek cyfrowego aparatu, kiedy popłynąłem do Murmańska. Teraz miałbym co oglądać i wspominać. Fiordy, radziecka baza wojskowa, okręty wojenne, których nigdzie indziej nie można było zobaczyć, legendarny lodołamacz o napędzie atomowym "Lenin", którego zdjęcie widziałem wcześniej w jakiejś encyklopedii, "białe noce".

Takie przeglądanie archiwalnych zdjęć to ciekawe zajęcie. Dlatego teraz, kiedy technika zdecydowanie poszła do przodu, mam już nowe aparaty. Staram się wykonywać jak najwięcej fotografii. Jeżeli teraz nie widzę w nich nic ciekawego, nie znaczy to wcale, że później czegoś w nich nie odkryję. Wiele razy tak mi się zdarzało, że na przykład w zimie potrzebowałem jakiegoś zdjęcia z lata i właśnie takie znalazłem w swoim archiwum. Wszystkich, którzy mają aparaty, zachęcam do fotografowania. Później będzie co oglądać, zwłaszcza w nudne, zimowe wieczory.

Pogoda słoneczna, a w Gdyni zlot największych żaglowców świata. Zaraz wsiadam w samochód i tam jadę. Ci, co nie mogą tam się udać, niech wejdą na moją stronę www.fotopro.pl - zobaczą, jak te wielkie żaglowce wyglądają.

Zachęcam też do odwiedzenia wystawy fotografii o Kociewiu, która się mieści na I piętrze nowo otwartej galerii Kociewie - Centrum Handlowe w Starogardzie. Może kogoś lub coś na tych fotografiach rozpoznacie?

Tekst i zdjęcia: Krzysztof Kłos - www.fotopro.pl


Zespół "Grupa Furmana".

21.05.2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz