sobota, 26 kwietnia 2014

TADEUSZ MAJEWSKI. Lipinki Szlacheckie. Pszczoły nad autostradą

Co zmieni A-1? Na ten temat dzisiaj mówią we Frący, Kopytkowie, Barłożnie i Lipinkach Szlacheckich

A-1 już budują. Będzie to podobno największa inwestycja w tym roku w Europie. Temat jest nam bliski, gdyż autostrada ma przebiegać przez powiat w gminach Skórcz i Smętowo, a w Swarożynie (blisko naszych Zdun), w Ropuchach (blisko Lipinek Szlacheckich) i w Kopytkowie (gm. Smętowo) będą zjazdy. Dodajmy do tego, że w Mirowie (gm. Skarszewy) firma budująca autostradę czerpie niesamowite ilości żwiru, a w Jabłowie przez 3 lata mają przerobić milion ton cementu! A-1 na pewno wpłynie na nasze życie, tylko w jaki sposób? Pytamy o to w wybranych miejscowościach.





Zacznijmy od Lipinek Szlacheckich.
W UG Starogard zaprzeczają, jakoby boom budowlany, jaki tam się obserwuje, miał coś wspólnego ze zjazdem w pobliskich Ropuchach. Wieś rozwija się jak każda leżąca pod Starogardem (w ostatnich 2 latach oddaje się w gminie Starogard po 150 domów, a więc można rzec, że co roku wyrasta jakby nowa miejscowość).

W UG wiążą pewne nadzieje ze zjazdem w Ropuchach, ale nie dotyczy to rozwoju jakichś firm, a budowy obwodnicy Starogadu. Otóż jedna z trzech wersji tej obwodnicy zakłada, że odbiegnie ona od "berlinki" na wysokości Sucumina, pobiegnie pomiędzy Rokocinem a Suminem, potem na południe koło Koteż i Dąbrówki, zbliży się do Jabłowa między Jabłowem a Janowem, pociągnie pomiędzy Barchnowami i Lipinkami Szlechckimi i włączy się w autostradę w Ropuchach, a więc bez wykorzystania drogi wojewódzkiej Starogard - Jabłowo - Lipinki - Ropuchy - Pelplin.

To jednak zaledwie wariant planu. Jest już pewne, że ta wojewódzka droga na Odcinku Ropuchy - Jabłowo też się zmieni jak w Mirowie w "Kongo". Przez 3 lata Skanska ma nią wozić kruszywo i beton do i z Jabłowa. Olbrzymia baza materiałowa A-1 - wytwórnia mas bitumicznych, mieszalnia kruszyw - powstanie blisko elewatorów już w tym roku. Część kruszyw ma iść z portów drogą 222 (Gdańsk - Starogard!), część z południa m.in. szosą przez Lipinki. Z obliczeń wynika, że tą trasą ma jechać jeden samochód ciężarowy na 5 minut. Przez wieś, która nie ma chodnika. Problemów wyniknie mnóstwo. Jedziemy do Lipinek porozmawiać, jak tam widzą tak już bliską przyszłość.



Nie żal mu pszczół, bo jest szczęśliwy, że coś się robi dla Polski

Pszczoły nad autostradą

Lipinki Szlachckie to wieś dzieciństwa Marka Dombrowskiego (64 l.). Tu też mieszkali jego rodzice i dziadkowie. Lipinki przed wojną były malutkie, z "zamykaną na raty szkołą, w zależności od liczby dzieci".
- Mój ojciec chodził do szkoły do Barchnów, gdzie, jak opowiadał, dokształcający się nauczyciel dosłownie nie wiedział, z kim graniczy Polska. Umiał tylko dodawać jeden do jednego - mówi pan Marek. - On dopiero się dokształcał.

Pan Marek wychowywał się w Pelplinie, ale częściej był w Lipinkach Szlacheckich.
- Mój ojciec Leon miał tu wielką pasiekę. Urodził się w 1916 roku, a hodował pszczoły od 16. roku życia. To wtedy kupił pierwszą koszkę. Pod koniec lat 60. mieli już ponad 100 uli. Przyjeżdżałem mu pomagać. Po powrocie z wojska w 1964 r. chciałem przejść na swoje. Ojciec dał mi 50 uli, sam nadal miał setkę. Dziś pasiekę prowadzi mój syn Roman, ale ja oczywiście na niej też pracuję, bo co - będę siedział? W okresie rójkowym mamy nawet 130 uli.



Już trzecie pokolenie Dombrowskich żyje w Lipinkach Szlacheckich z pracy pszczół. Być może autostrada przerwie tę tradycję. Na zdjęciu Roman, syn pana Marka (stoi obok), pakuje w słoiki miód. Fot. Tadeusz Majewski


- To było pana hobby czy podstawowa praca?
- Od 1964 roku cały czas żyłem z pszczół... Wtedy w Lipinkach stały nieliczne chałupy. Rozwój zaczął się za Gierka. Wówczas wybudowano ze 20 procent wszystkich nowych domów. Największy boom zaczął się jednak i trwa w ostatnich latach.
- Co się zmieni w Lipinkach, jak zaczną budować autostradę?
- Na pewno mocno to odczują pszczoły. Dzisiaj mają idealnie. Tu dookoła jest przede wszystkim pożytek wiosenny. Rośnie dużo klonów i jaworów, które bardzo dobrze nektarują. Dochodzi do tego malina, są czarne jagody i inne rośliny nektarodajne w lesie.

- Ale autostrada lasu nie zniszczy, więc jak to odczują pszczoły? Hałas?
- Hałas na pszczołach nie robi wrażenia. Chodzi o co innego. Kilka słów wyjaśnienia. Pszczoła za pożytkiem leci do 4 kilometrów. Mam na to dowód. Kiedyś przy linii torów PKP do Bobowa PGR posiał rzepak. Opryskali go w niewłaściwym czasie i nastąpiło silne wytrucie pszczół w promieniu 4 km. Niektóre pisma podają, że pszczoła lata nawet i 5 km... Jak zbudują A-1, tutejszym pszczołom grozi częściowa lub całkowita zagłada. Będą latać za autostradę, kilometr, półtora, różnie. Wracając są cięższe. Obciążone lecą metr, dwa metry na ziemią, a jeżeli wieje przeciwny wiatr, to przy samej ziemi. I samochody będą je rozbijać.

- Teoretycznie to bardzo jasne...
- To już nie teoria. Widać to zjawisko przy główniejszych szlakach. Ja wiem - co innego pisać, a co innego, gdyby pan to widział. Pod koniec maja i w czerwcu zaprowadziłbym pana w okolice mostku na Węgiermucy i zobaczyłby pan, jak się rozbijają o samochody... Trzeba wyprowadzić pszczoły z 5 kilometrów od tras samochodowych. To nie musi być autostrada. Już dzisiaj na szosie idącej przez Lipinki jedzie samochód za samochodem.

Pszczelarz nie wyobraża sobie, jak tą szosą będą jeszcze wozić kruszywo i beton. Do tego - słyszał - w tym rejonie ziemia ma być wybrana na głębokość 6 metrów. W prasie wyczytał, że ma chodzić dwa tysiące tirów. To się nie mieści w głowie.
- Nie będę mógł dojechać do drugiej pasieki, którą mam w Ropuchach.
Niemniej pan Marek jest zadowolony, że ta budowa wreszcie ruszyła, chociaż jeszcze w to nie wierzy!

- Ja się interesuję tą autostradą. Planowali jej budowę prawie sto lat temu. W pierwszym wariancie w 1920 r. miała iść właśnie tędy... Czy jestem zły przez to zagrożenie dla pszczół? Ne, jestem ze wszystkiego zadowolony, co się buduje w Polsce, czy to autostradę, czy zakłady... Co ten zjazd da Lipinkom? Życie pokaże. To też będzie zależało, jaką my tu będziemy mieli infrastrukturę. A nuż powstanie jakiś kompleks zakładów z tysiącami miejsc pracy. Kto to wie...
Tadeusz Majewski

Za magazynem Kociewiak - dodatek do piątkowego wydania Dziennika Bałtyckiego.
2006 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz