poniedziałek, 27 lutego 2006

Praca ewentualnie dla "mrówek"

Tu z budową autostrady wiązano spore nadzieje. Na wzgórzu zaczęto stawiać nawet archeologiczny skansen
Praca? MOże dla "mrówek"
Jedziemy przez Barłożno. Za krzyżem pytamy o skansen. Jakiś chłopak pokazuje ręką, że to tam, daleko, przy odejściu od asfaltówki drogi do znanego ludowego rzeźbiarza Jerzego Kamińskiego. - Ale zostały tylko pieńki - przestrzega.
Jesteśmy na miejscu. Robimy zdjęcie oznakowania dla autostrady. Potem idziemy po twardej skorupie zlodowaciałego śniegu pod wzgórze, gdzie jeszcze dwa lata temu stały drewniane szkielety jakichś chałup. Nic z nich nie zostało, nawet pieńki.
Ze wzgórza rozciąga się piękny widok, choć o tej porze bez kolorów. Wszędzie dookoła "kociołki", czyli typowe dla Kociewia dolinki wśród wzgórz. W kierunku na Kierwałd też splantowana ziemia. I tam archeolodzy znaleźli jakąś osadę.




































Przy tejże drodze mieszka Eugeniusz Zabrocki - radny Rady Gminy Skórcz III i IV kadencji, zawodowo prezes spółki z o.o. Barpol. Na początku ma pretensję, że w reportażu nazwaliśmy część Barłożna Barpolem, kiedy tak się nazywa spółka.
- To po prostu Barpol dwa - mówi.
My na to, że zwyczajowa nazwa. Sprawdzimy to.

Czy Barłożno skorzysta na tym, że tuż obok będzie biegła autostrada?

- Nie mam żadnych oczekiwań. Jakie miałyby być profity, jeżeli nie będzie na tym odcinku ani parkingu, ani zjazdu?

A praca? Już ją tutejsi mieli przy wykopaliskach?

- Owszem, sezonową. Ale przy budowie autostrady takiej nie zaproponują. Mówili o tym przedstawiciele "Skanski". Nie będą tutaj zatrudniać. Ewentualnie na koniec mają wejść "mrówki" z grabelkami.

"Mrówki"?

Do uporządkowania poboczy. Generalnie dziś nie kalkuluje się zatrudniać do ręcznych robót. Lokalny transport też ich nie interesuje. Będą się posuwali po pasie budowania autostrady.
Tak to pada wizja setek tysięcy miejsc pracy dla ludzi z łopatami. Cóż, malutka koparka do kopania rowów pod kable odbiera miejsca pracy dwudziestu ludziom ze sztychówkami.

Ale na spotkaniu włodarzy gminy z przedstawicielami firmy mówiono, że rolnicy będą mogli wziąć sobie nadwyżkę dobrej ziemi, zdartej z pasa budowy...

- Tak, mówiono o tym. Firma będzie odkładać ziemię na boki przede wszystkim z myślą o tym, że zostanie ona wykorzystana do wykończenia poboczy. A nadwyżka - jeżeli w ogóle będzie w tym rejonie (a raczej nie będzie) - to tak... rolnicy albo przetransportują ją własnymi środkami, albo nawet otrzymają transportem firmy.
Archeolog jak jasnowidz

Mieliście tu praca archeologiczne. Wyszły rewelacje.

- Archeolodzy widzą jak jasnowidze. Dla nich jakaś czarna plama na piachu to już osada czy palenisko. Każdy na chleb pracuje. Ale owszem, coś musiało być.

W związku z tymi rewelacyjnymi wykopaliskami miał tu powstać skansen...

- Prawdopodobnie to była inicjatywa starostwa za starosty Andrzeja Grzyba. Gdyby taki obiekt powstał, to byłoby coś. Ale raczej dla naszych, bo nie będzie tu zjazdu.

Chodziło jednak również o tych z autostrady. I o ścieżkę rowerową z Barłożna.

- To są pobożne życzenia. Jakiś punkt obsługi turystycznej od strony Bobrowca, jakaś ścieżka rowerowa. Tu jest daleko od szosy. Dla mnie Barłożno nigdy nie miało żadnych walorów turystycznych. A ścieżka rowerowa? Ja ostrożnie podchodzę do takich pomysłów.
Prezes - widać - jest realistą. Złotymi literkami zapisujemy zdanie: "Niektórym się wydaje, że jak się wybuduje ścieżkę rowerową, to od razu wieś zacznie się rozwijać".

Była nawet trzcina

Dyrektor tutejszej szkoły Justyna Czarnecka potwierdza, że prace nad budową archeologicznego skansenu szły pełną parą. Postawiono szkielet chałupy, gliniany piec, nawet zwieziono trzcinę, by te chałupę przykryć.

To szkoła nie miała z tym nic wspólnego? Widzieliśmy w szkole piękną wystawę zdjęć z prac archeologicznych, jakie tutaj organizowano.

- Wystawę zorganizowali archeolodzy. Była już, zanim zostałam dyrektorem w 2001 roku, Wtedy wszyscy byli w "achach" i "ochach", że będzie taki skansen. Co prawda nie taki, jak we Wdzydzach, ale miejsca pracy da. Organizowano też w tej sprawie spotkania z udziałem pana Kazika Chyły, już nowego wicestarosty. Często rozmawiano na ten temat na sesjach. Robiliśmy tam, gdzie ten skansen miał powstać, wycieczki. Byliśmy też oglądać pracę archeologów, mieliśmy również spotkania z archeologiem w szkole.
Oczywiście pani dyrektor jest za czymś takim, jeżeli oczywiście będzie możliwość pozyskania środków. Inna sprawa, czy Barłożno się do tego nadaje, jeżeli będzie leżało między zjazdami w Ropuchach i Kopytkowie?

Tadeusz Majewski
Na podstawie tygodnika Kociewiak piatkowe wydanie Dziennika Bałtyckiego

Na zdjęciu oznakowanie pod autostradę, w głębi wzgórze, gdzie już budowano chatę - pierwszy obiekt archeologicznego skansenu. Nie zostały po niej nawet pieńki. Fot. Tadeusz Majewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz