środa, 22 lutego 2006

Pracują, pracują i śpiewają

Inwalidzkie wózki na drodze Kaliska - Cieciorka to widok normalny, to już wrosło w naszą wieś - mówi z dumą Sławomir Witos, przewodniczący Rady Gminy Kaliska.


Obozy kontaktowe dla dzieci niepełnosprawnych Cieciorka 2000" zorganizował Zarząd Rejonowy PCK w Gdańsku i "Społeczne Biuro Organizacyjne Obozów Kontaktowych CIECIORKA". Cele obozów: likwidacja niepełnosprawności, rehabilitacja społeczna, medyczna i nauka życia w grupie. Obozowisko zlokalizowano w szkole podstawowej w Cieciorce. W tym roku były dwa turnusy. Odwiedziłem drugi.

Uczestnicy i kasa

Na tym turnusie w Cieciorce przebywało 66 uczestników, w tym 36 niepełnosprawnych w wieku 3 - 30 lat. Byli niepełnosprawni fizycznie (głównie z dziecięcym porażeniem mózgowym). Z dwunastu "wózkowców", siedmiu było w stanie ciężkim.
Początkowo miały to być obozy dla dzieci z rodzin wiejskich. Namawiano, proszono rodziców, żeby przysyłali tu dzieci. Były na to pieniądze. Od 1994 roku jest inaczej. Pieniędzy mniej. Zaczęły przyjeżdżać dzieci z miasta. Tam bieda mniejsza. Pieniądze na obozy daje Polskie Centrum Pomocy Rodzinom, Ośrodki
Pomocy Społecznej i UM Gdańsk. Inicjatywę popiera fundacja Layons Club Neptun Gdańsk. Członkowie klubu wspierają obozy także moralnie, służą radą jako konsultanci medyczni. Pomaga także dowództwo i żołnierze JW Marynarki Wojennej z Wejherowa. Użyczają namiotów, łóżek. Żołnierze "stawiają" obóz.

Komendant

Przez pierwsze lata komendantem w Cieciorce był Krzysztof Pollus, który wraz ze swoją żoną odkrył to miejsce. Od 1988 roku komendantem obozu jest Zbigniew Pazdalski a zastępcą Karolina Kwiatkowska.. Wraz z nimi pracuje kadra pedagogiczna, młodzi wychowawcy i trzech lekarzy.
-To już 32 obóz w historii. W Cieciorce jesteśmy od 1985 roku. Znakomity klimat i usytuowanie pola. Opiekunowie? Studenci Akademii Medycznej, Politechniki i Uniwersytetu Gdańskiego. Placą za swój pobyt.

Aż dziwne... Płacą, pracują i śpiewają. Przyjeżdżają dzień wcześniej, aby nauczyć się od starej kadry "pląsów i wygłupów".

- Później, gdy przyjadą dzieci, już sami muszą "mieszać". Radzą sobie. Przez dwa tygodnie turnusu organizujemy nawet 50 imprez.
Opiekun i uczestnik to przyjaciel i kumpel. Różnica jest taka, że jak ten niepełnosprawny nie potrafi jeść, to mu ten kumpel musi pomóc. Ale piętnowane są przypadki, kiedy ktoś tej pomocy nadużywa.

Jest nad tym kontrola.

Dzień

Na terenie obozu jest wiele flag z czerwonym krzyżem. Obozowicze zaczynają zajęcia o godzinie 8.00, kończą bywa i o północy, kręgiem przyjaźni, "iskierką". Iskierki to światełka choinkowe. Jest ich na obozie ponad 1OOO. Poformowane w serduszka świecą w mini amfiteatrze, namiotach. W nocy, gdy pogasną światła, w obozie miga duże serce.
Do dyspozycji uczestników obozu są cztery komputery i poczta internetowa, Z ciekawszych zajęć wymienię: "obiady z muszką", "popołudnia ze spódnicą", "podranki", "okołopołudniki", "podnocki", przyjemne wycieczki. Są też warty i ciężka praca nazywana "tyraniem w zmywaku". W powszechnym użyciu są maski, peruki i inne przebrania. Tu pomaga gdański sklep "Żart".

Hasła

Jest ich wiele, w tym dwa najważniejsze: "Jedz ile chcesz, ale nie wyrzucaj" i "Masz prawo wyboru". Dzięki sponsorowi mają "własną" lodziarnię. Lodów mogą jeść do oporu tak jak cukierków. W każdym namiocie stoi miska z cukierkami. Stoi i wtedy, kiedy jest czysto i wtedy kiedy nie jest. Przedstawiciel namiotu musi dbać, żeby w misce nigdy nie było mniej niż 7 cukierków. Jak nie ma, ma problem. Na początku turnusu słodycze "idą" szybko. Kiedyś komendant rozdał 7 tysięcy gum do żucia! Z biegiem czasu słodycze mają słabe wzięcie. Za to lodów "idzie" 100 kilogramów.

Piecowy ksiądz

Obozowicze bardzo lubią księdza proboszcza z Pieców.

- Piecowy ksiądz jeździ trabantem. Gości dzieci z Ukrainy. Odprawia nam Msze święte.

Obóz jest otwarty, dlatego na nabożeństwa przychodzą mieszkańcy Cieciorki. Przychodzą także na imprezy, ogniska. Bo na obozie "są klimaty". Ludzie przekonują się do niepełnosprawnych a ci, że jak coś jest ich, to to szanują, są honorowi.

Satysfakcja

Kadra ma ją wtedy, kiedy widać efekty przełamywania barier psychicznych. Obozowicz ma umieć się bawić, skakać. Ten, który podnosi rękę - ma podnosić ją wyżej, ten który powłóczy nogami - ma chodzić. Mieli dzieci, które nauczyli mówić, chodzić, śpiewać. Uczą otwarcia na drugiego człowieka.
Takie obozy kiedyś "robiły za gwiazdy". Prasa, radio, telewizja, dzieci z całej Polski. Obecnie w czasie większej biedy powstają koła, stowarzyszenia rodziców dzieci niepełnosprawnych, ale często za tym nie idą pieniądze. Obozy "nie robią już za gwiazdy".

Po co?

Pazdalski wsiąkł w te obozy. Kiedyś namawiano go na udział, dziś nie potrafiłby żyć bez tych "swoich dwóch tygodni". w cywilu pracownik Państwowej Inspekcji Pracy, tu odpoczywa po swoich kursach, szkoleniach, tytułach.

- To moje pięć minut, tu poznaję wspaniałych ludzi.

Janusz Rokiciński

Na podstawie Tygodnika Kociewskiego 2000 r.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz