W poniedziałek w Zblewie było gorąco jak gdzie indziej. Stefania Harthun z rodziną - z synem, synową i wnuczkami (na zdjęciu) - przebywała w domu stojącym przy ulicy Kościerska. Numer 10. - Przed godziną czwartą siedzieliśmy w kuchni - mówi pani Stefania. - Słyszeliśmy grzmoty i widzieliśmy przez okno błyskawice. Pioruny chodziły jak takie żmije na niebie. I
Warto obejrzeć...
Dalej ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz