piątek, 7 lipca 2006

Anastazy Klin

Mówimy "bohater" - myślimy "szabelki, karabiny, wojny, powstania itp.". A co powiecie na taką propozycje?

Mam w notatkach taki oto zapis wypowiedzi nieżyjącego już Klemensa Piórka, zduna ze Skórcza: "Orkiestra w Skórczu powstała w 1956 roku. Jestem jednym z pierwszych, którzy ją zakładali. Za Gomułki to myśmy grali już całą parą. Ale też nie obeszło się bez polityki. W latach 1965 - 70 wydzwaniał dyrektor "Polmosu" - Niedźwiecki, prezes OSP i ważny aparatczyk partyjny, i mówił, żeby orkiestra broń Boże nie grała na Boże Ciało.

Anastazy Klin na balonówie w bojowym rynsztunku

Mam w notatkach taki oto zapis wypowiedzi nieżyjącego już Klemensa Piórka, zduna ze Skórcza: "Orkiestra w Skórczu powstała w 1956 roku. Jestem jednym z pierwszych, którzy ją zakładali. Za Gomułki to myśmy grali już całą parą. Ale też nie obeszło się bez polityki. W latach 1965 - 70 wydzwaniał dyrektor "Polmosu" - Niedźwiecki, prezes OSP i ważny aparatczyk partyjny, i mówił, żeby orkiestra broń Boże nie grała na Boże Ciało. Żeby instrumentów nie wydawać. Ale nic z tego. W Zelgoszczy mieszkał Anastazy Klin, hobbysta od instrumentów (grał na naszym weselu). Miał komplet na małą orkiestrę dętą: dwa basy, tenory, klarnety, bęben - swojskiej roboty i nam je pożyczał."
Musiał być ten Anastazy Klin - pomyślałam - ciekawą osobą, jeżeli nie dość że zbierał instrumenty muzyczne, to jeszcze je odważnie wypożyczał. Ruszyłem więc w podróż śladami Anastazego.

Każdy ma swoja "autostradę"
Odszukałem rodzinę. Trochę to trwało. Najpierw szukałem w Zelgoszczy Jana Klina.
- Pojedzie pan droga za "Kuźnią" (dyskoteka) na Wdę, przejedzie przez "autostradę", zajedzie pan do gospodarstwa pod lasem - powiedzieli we wsi.
Zajechałem. Okazało się - za wcześnie skręciłem. Jan Klin ma gospodarstw zaraz obok, już w lesie. Uprzejmy gospodarz ładnie mnie odprowadził i też mówił o "autostradzie".
- "Autostrada" - tak tu mówimy od lat. Budowali ją z Warlubia, zakończyli na zakręcie do Osieka, ale jeszcze w 1939 roku zdążyli zrobić nasyp do Lubichowa. I ten wyrównany pas ciągle jest. Nawet domy w Lubichowie wykupili i wyburzyli.
W gospodarstwie w lesie żona Jana Klina wyjaśniła, że trzeba wrócić do wsi, gdzie mieszka inny syn Anastazego, Roman. Wróciłem, po drodze oglądając "autostradę". Faktycznie - biegnie równy pas ziemi, wychodzi mniej więcej na wieżę kościoła w Lubichowie. Przedłużyć szosę byłoby łatwo.

Chłop był najwyższy
Domostwo Romana Klina, najmłodszego z rodziny Anastazego i Rozalii Klinów, ma kolor pistacjowy, jak to określiła sąsiadka. W domu niespodzianka - po dwóch latach rodzinne strony odwiedził Józef Klin. "Trafiłem" więc dwóch synów za jednym strzałem.

Więcej

http://kociewiacy.pl/gminy/lubichowo/index.php?option=com_content&task=view&id=74&Itemid=50

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz