czwartek, 19 listopada 2009

Młodzi. Po co myśleć o przyszłości?

Jak każdy młody człowiek miałam kiedyś taki okres w życiu, że miałam już dość chodzenia do szkoły, wiecznej nauki i stresu. Wiedziałam, że nie zrezygnuję naprawdę, ale zaczęłam pod tym względem przyglądać się innym. Większa część młodzieży tak jak ja mówiła tylko, jak bardzo chce już skończyć naukę, ale nikt tego nie robił. W końcu jednak znalazłam takich, którzy naprawdę wybrali pracę.
Agata Borowiak





Trójka chłopaków, jeden z nich już obecnie dorosły, powiedzieli mi, że nie mieli z tą decyzją za dużo problemów.


Dlaczego porzuciliście szkołę? Nigdy nie przyszło wam do głowy, że może się to na was odbić w przyszłości?

Radek.: Szczerze mówiąc, nie myślę o przyszłości i nigdy nie myślałem. Ona nie jest dla mnie ważna.

Maniek.: Ja uważam tak samo, trzeba żyć chwilą, a nie zastanawiać się nad tym, co będzie jutro, pojutrze czy za rok.


Jeżeli chodzi o naukę, to nie chcieliście się uczyć czy po prostu wam to nie wychodziło?

M.: Po prostu już mi się nie chciało uczyć. Na początku lubiłem szkołę. Głównie jak byłem w podstawówce, bo w gimnazjum trafiłem na najgorszą klasę i straciłem wszelką motywację, ponieważ oceny były coraz gorsze.

R.: Ja na początku też lubiłem się uczyć. Byłem mniej więcej czwórkowym uczniem, ale kiedy trafiłem do gimnazjum, było coraz gorzej. Myślę, że towarzystwo miało ogromny wpływ. Nikt już się nie uczył, ja też nie i kiedy miałem nie zdać pierwszego półrocza w pierwszej klasie liceum, stwierdziłem, że to nie ma sensu, że już mi się nie opłaca.


Jak myślicie, dlaczego w gimnazjum było wam tak źle, dlaczego akurat po tej szkole zdecydowaliście się zrezygnować z nauki?

M.: Myślę, że mnie od nauki najbardziej odciągało moje towarzystwo stamtąd.

R.: U mnie w szkole było tak, że większość nauczycieli podchodziło do szkoły tak samo lajtowo jak ja. Więcej gadali na lekcjach o duperelach niż o swoim przedmiocie. Nikt nie umiał uczyć mojej klasy, ponieważ moja, tak samo jak Mańka, była najgorsza.


Jak zareagowali wasi rodzice, na wiadomość, że rezygnujecie ze szkoły?

M.: Normalnie, nie byłem pierwszy w rodzinie, który tak zdecydował. Mój starszy brat też wybrał pracę i teraz świetnie zarabia, i na nic nie narzeka.

R.: Powiedzieli "rób co chcesz" i tyle.


Nawet nie próbowali was przekonywać?

R.: A kto miał nas przekonywać? Z tatą nigdy nie rozmawiałem na takie tematy i nie zamierzam, a mama powiedział, że to moje życie i mój wybór.


Może próbowali wam uświadomić, że bez szkoły nie będziecie mieć przyszłości?

M.: Nigdy nie słyszałem, żeby tak mówili.

R.: Mnie może na początku próbowali coś takiego wmówić, ale potem dali spokój.


Nie chcieliście nigdy iść na studia?

R.: Ale! W życiu!

M.: Coś ty!! Za dużo nauki.


W takim razie, czym teraz się zajmujecie? Pracujecie gdzieś?

R.: Ja, teraz już czwarty rok pracuję w gospodarstwie ogrodniczym i ta praca mi się podoba.

M.: Ja też tam pracuję. Co prawda krócej, ponieważ jestem młodszy.


Myślicie, że ta praca da wam utrzymanie do końca życie? Chcecie w niej zostać?

R.: Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Cały czas powtarzam i nie zmienię zdania - nie myślę o przyszłości, ponieważ ona mnie nie interesuje.

M.: Po co planować na przód? Nigdy czegoś takiego nie robię "Żyj chwilą".


Czyli aktualnie utrzymujecie się za własne pieniądze, czy za pieniądze rodziców?

R.: Rodzice nas utrzymują, ale my im za to płacimy, jakąś wyznaczoną kwotę na przykład 500 zł.


Lubicie swoją pracę? Czy wolicie jakieś zajęcia, którymi zajmujecie się po niej?

R.: Moja praca jest spoko. Po pracy natomiast nudzi mi się codziennie. Najczęściej poza pracą po prostu siedzę na kompie i gram.

M.: Ja też lubię swoją pracę. W domu właściwie też pracuję, a jak nie, to też gram na komputerze. Czasami siedzę sobie z kumplami na dworze i gadamy o różnych rzeczach.


Gdybyście mogli wybrać, to jaka pracę chcieli byście mieć?

R.: Mógłbym śmigać tirami albo za granicą siedzieć na jakimś wyciągu. Ogólnie robota może być każda.

M.: Ja chciałbym być na przykład kucharzem.


Wolelibyście pracować za granicą?

M.: Raz tu, raz tam. Przewozić tirami z Polski za granice na przykład.

R.: Ja wolałbym zagranicę. Tylko żebym nie musiał nikomu sprzątać.


Chodzicie do liceum wieczorowego? Może macie zamiar do takiego się zapisać?

M.: Ja chodzę już jakiś czas, a czy będę nadal... Zobaczymy, co to będzie.

R.: Chodziłem, ale zrezygnowałem. Po czasie wiedziałem już, że i tak zostanę siedzieć. Nie chciało mi się uczyć, to po co chodzić do szkoły?


Skoro jeden z was chodzi do takiej szkoły, a drugi chodził, to czy nie łatwiej byłoby po prostu nie rezygnować ze zwykłego liceum?

R.: Nie, nie i jeszcze raz nie. Nie chciało mi się chodzić do zwykłej i tyle. W wieczorowej szkole chciałem spróbować, ale się nie udało. Zniechęciło mnie to, że cofnęli mnie do pierwszego semestru. Po tym dałem za wygraną.


Znacie ludzi, którzy tak jak wy, wybrali prace zamiast nauki?

R.: Tak, znam. Kiedy chodziłem do tej wieczorówki, to ludzie, którzy też tam chodzili, też w większości nie zdali. Niektórzy nie mieli czasu, inni nie mieli ochoty. Wystarczy dobrze wkręcić się w robotę.

M.: Znam mojego brata, już o nim mówiłem.


Któryś z was chciałby cofnąć czas i na nowo być w szkole?

M.: Ja chciałbym cofnąć do podstawówki.

R.: Niekoniecznie chciałbym cofać czas, wystarczyłoby mi zdanie wszystkich klas.


Jakbyście mieli komuś poradzić, co ma wybrać - szkołę czy pracę, co byście powiedzieli?

R.: Rób co chcesz, bo co innego można tu powiedzieć...

M.: Ostatnio oglądałem milionerów i facet, który grał, posłuchał podpowiedzi drugiego gości i przez to przegrał.

Załóżmy, że macie już rodziny, dzieci... Gdyby wasze dziecko zastanawiałoby się, czy nie podjąć takiej decyzji, co byście mu powiedzieli?

R.: Mojemu dziecku powiedziałbym, że ma się uczyć.

M.: Zależy, czy widziałbym, że ma talent do nauki. Jakby go nie miało, to mogłoby zrezygnować.


Nie żal wam, że szkoła wam się znudziła?

R.: Czy ja wiem… Właściwie tak. Brakuje i brakowało mi tylko chęci.

M.: Może trochę, ale teraz też nie jest mi źle. W końcu chodzę do pracy i jednocześnie się uczę. Mam i to, i to.

Rozmawiała Agata Borowiak




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz