sobota, 21 listopada 2009

Niezwykłe życie w zwykłym bloku

Rozmawiają: Daria, Michał, Iwona i Tadeusz.

T: Po kolei. Kto gdzie mieszka? Michał przy ulicy Zielonej...
(tu trwa dłuższa dywagacja, kiedy przy ul. Zielonej postawiono bloki)
...Michał mieszka w bloku przy ulicy Zielonej na drugim piętrze i nie wie, kiedy został on zbudowany... W latach 50. na pewno nie. Znacznie później. Pojawia się temat: kiedy zbudowano bloki przy ul. Zielonej w Starogardzie.




D: Mieszkam od 3 lat w domku jednorodzinnym. Wcześniej mieszkałam w bloku.

I: Mieszkam od 14 lat w bloku dwupiętrowym.

T. Michał, opowiedz coś o tym, czy macie na osiedlu miejsce na rekreację.

M: Między blokami jest teren rekreacyjny, gdzie bawią się małe dzieciaki, 3-5 lat.

D: Mieszkałam kiedyś w nowym bloku... Kiedy byłam mała, miałam koleżanki i bawiliśmy się na placu zabaw. Niestety, sąsiadkom nie podobało się, że dzieci się tam bawią i plac zabaw został ogrodzony. Bawiliśmy się więc na ulicy... Najczęstsze zabawy? W chowanego i w berka. Kryliśmy się po garażach, na dachach śmietnika.

T: A ty, Michał?

M: Gram z kolegami w piłkę nożną na boisku DPB. Tam, gdzie stoi taki duży blaszak. Była w nim kiedyś hurtownia. Zbiera się tam młodzież z osiedla - może z dziesięciu bloków. Czasami się zdarza, że uzbierają się dwie drużyny.

T: A w samym bloku? Nie masz kolegów w swoim wieku?

M: Nie mam. W samym bloku jest nuda. Nic się nie dzieje. Przez to jestem zmuszany uczęszczać na treningi pingponga. Mieszkają w moim bloku tylko jakieś stare babcie...

T: Hm... Stare babcie. Co to znaczy dla ciebie "stare babcie"?

M: Po sześćdziesiątce. Mieszka też jeden dziadek, który zbiera puszki i cieszy się, że dzięki ich sprzedaży kupił mieszkanie. Nic nie umie, tylko zbiera puszki. On jest wszędzie i grzebie w śmietnikach.

T: Teraz powinna zapalić się alarmowa lampka. Michał powiedział o czymś, co może być świetnym tematem. Ten dziadek - ile może mieć lat?

M: - Z osiemdziesiąt.

T. Starszy, około osiemdziesięcioletni pan zbierał puszki i za zarobione pieniądze kupił sobie mieszkanie. To wzruszające. Czy mógłbyś z nim zrobić wywiad?

M: Nie, bo on nic nie mówi, ma jakoś tak wciśniętą twarz.

T: Nie mówi? To skąd wiesz, że za pieniądze zarobione na zbieractwie puszek kupił sobie mieszkanie?

M: Mój tata się z nim porozumiewa...

T: Jak?

M: "Telepatycznie" .... Mój tata umie też z nim seplenić. Tylko on z całego bloku go rozumie. Nikt oprócz taty nie rozumnie jego mowy. On powie: "Yhyhyhy", a mój tata: "Tak, ładna dziś pogoda".

T: Odnoszę wrażenie, że jest w tobie dużo pogardy do ludzi starszych.
.
M: No, jestem nimi dobity!

T: Skąd ta niechęć, pogarda, może nawet coś więcej?

M: Jak ja widzę moherowe berety poruszające się środkiem chodnika, to mnie to dobija.

I, D, M: Śmiech.

T: Ale to nie jest zabawne... Iwona? Jak w twoim bloku jest z pokoleniami?

I: U mnie w bloku mieszkają ludzie starsi ze swoimi rodzinami. W jednej klatce są cztery rodziny.

T: Co sądzisz o wypowiedzi Michała?

I: Według mnie to prawda. Jak ja widzę starsze panie w białych kołnierzykach, to mnie wzburza...

T: Ale co wzburza?

I: Ich staromodny styl ubierania... Poza tym u mnie w bloku sąsiadki nie mają co robić i cały czas tylko wyglądają przez okno i plotkują. Wstają bardzo wcześnie, już o 7. Gdy idę z psem na spacer, widzę siwe główki wyglądające zza firany.

T: Daria, czy ty też tak ostro widzisz różnice pokoleniowe?

D: Miałam akurat starszych sąsiadów, ok 60 lat, byli upierdliwi. Czepiali się o wszystko. Pewnej pani przeszkadzało, że siedzę na schodach. Albo inny sąsiad... Powiedział, że mam iść do domu, bo przeszkadza mu śmiech mojego małego siostrzeńca... Mimo wszystko chwalę sobie mieszkanie w bloku. Zabawy z moją "bandą" to było coś o wiele więcej niż problemy z sąsiadami.

I: Ja tam bym chciała mieszkać w domku.

T: Michał, czy ty też z rówieśnikami tworzyłeś "bandę"?

M: Jestem jedyny w takim wieku w bloku, bo nie ma mojego rocznika. Wpadłem w dziurę pokoleniową. Są maluchy albo stare babcie. Maluchy biorące się znikąd.

T: Wpadłeś w dziurę międzypokoleniową. Starsi ludzie i młode małżeństwa, bo przecież muszą być, jeżeli są małe dzieci... Maluchy nie biorą się znikąd.

M: Właśnie że nie ma małżeństw! Nie mam nawet pojęcia, kto wychowuje te dzieci. One nie mają rodziców, a mieszkają w tym bloku.

T: To jakiś absurd. Chcesz powiedzieć, że są dzieci i nie ma rodziców? Pojechali do Anglii, Irlandii? Pracują gdzieś daleko? Poza tym - takie odnoszę wrażenie - widzisz w bloku tylko starsze panie. A mężczyźni? Mężowie tych starszych pań? Nie ma ich?

M: Tak, ich mężowie poumierali. Połowa bloku to samotne babcie i trzy rodziny młodych... Mam sąsiada, któremu przeszkadza, że schodzę po schodach. Mam być cicho, nawet jak tupnę głośniej, to jest krzyk.

T: Też świetny temat - dzieci są, nie ma rodziców. Pewnie te dzieci są wychowywane przez babcie. Popatrz, niby zwykły blok, a masz już dwa niezwykłe tematy. Dzieci bez rodziców i starszy pan, który kupił mieszkanie za pieniądze za zebrane puszki.

D: W moim bloku nie było takich ciekawych ludzi. Raczej poważniejsi ludzie. Była starsza pani, która "wyrywała" facetów, umawiała się z nimi. Flirtowała z panem na wózku po osiemdziesiątce. Miała około 65 lat i była osobą bardzo towarzyską.

I: U mnie to okropne plotkary.

D: U mnie na podwórku ustawiały krzesła w kółko i plotkowały. Większość to zmyślone historie.

I: Widzą wszystko, a później zaprzeczają, że nie donosiły na drugiego sąsiada.

T: A skąd ty o tym wiesz? Też plotkujesz?

I: Kłócą się na klatce i każdy wie, co się dzieje. Jest dużo takich sytuacji. Fajne, że mam koleżankę nade mną, z którą dobrze spędzam czas. W szlafroku schodzi do mnie na śniadanie i kawę...

T: Takie te wasze głosy bezlitosne wobec starszych... Michał, mam do ciebie prośbę. napiszesz o tym, jak jesteś starszym panem, niemową, zbierasz puszki i zarobiłeś na mieszkanie. Przecież to jest wzruszające.

M: Opowiadanie?

T: Tak. Wczuj się w tego człowieka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz