sobota, 27 lutego 2010

Młodzi-STG. Dusia widzi to, czego nie dostrzega zwykły śmiertelnik

Zaskakująca "Zima" Darii

Z Darią Laskowską rozmawia Tadeusz Majewski

- Dusia to twój adres mailowy. Ładnie brzmi i oddaje twój - tak to określę - koronkowy, delikatny charakter... Powiedz kilka słów na temat swojego hobby.
- Fotografuję, maluję i... dobrze się przy tym bawię.










- I takie chyba powinno być hobby - żeby się bawić (no, może nie dosłownie), a nie męczyć... Kilka razy oglądałem twoje fotografie. "Jesień", "Zima". Są zaskakujące... Weźmy "Zimę". W tym roku aż się prosiło, żeby robić szerokie pejzaże, wielkie zaspy, przestrzeń, ośnieżone pola, lasy, a ty jakby na przekór - pokazujesz jakieś drobne, podrzucone przez ciebie przedmioty na śniegu. Albo robisz fotkę że tak powiem granulacji śniegu. Patrząc pierwszy raz na te fotki coś we mnie zaprotestowało, drugie spojrzenie... ta dziewczyna patrzy inaczej; widzi w otaczającym nas świecie coś, na co zwykły śmiertelnik absolutnie nie zwraca uwagi. Skąd to się u ciebie wzięło, takie patrzenie?
- Myślę, że dużą rolę odegrali tu rodzice. Miałam dopiero dziewięć miesięcy, a już zaczęli wyjeżdżać ze mną na wycieczki. Były częste wypady za miasto, a później w bardziej odległe okolice i regiony Polski. Pokazywali mi piękno naszej przyrody, uczyli obserwacji. Podczas tych wyjazdów zaszczepili we mnie poczucie piękna, jakie nas otacza. Od dziecka obserwowałam też twórczość plastyczną mojej mamy, która maluje obrazy, a zawodowo projektuje firany, co też przecież jest sztuką.

- Czyli odziedziczyłaś talent po mamie... Czy ktoś już zwrócił uwagę na twoje zdjęcia i prace plastyczne?
- Tak. Moja pierwsza praca plastyczna została nagrodzona, kiedy miałam pięć lat. Pamiętam, że dostałam wtedy sporo nagród od redakcji jakiegoś pisma dla dzieci. Potem było jeszcze kilka nagród i wyróżnień. Ostatnio, w grudniu 2009 roku, zajęłam drugie miejsce w ogólnopolskim konkursie na kartkę świąteczną.

- Kiedy jest to jeszcze hobby a nie praca, zapewne nie pracuje się regularnie. Trzeba się przecież uczyć, poza tym - tak sobie myślę - jeżeli to nie jest praca, to są pewnie chwile, gdy się zwyczajnie nie chce. Czy sukcesy cię mobilizują?
- Dają mi przede wszystkim wiarę, że mam w sobie to COŚ, co pomaga mi przy mojej małej twórczości. I to mobilizuje.
- To COŚ, czyli talent, a może coś więcej, co trudno nazwać, ale spróbuje: nagłe olśnienie, że to warto uwiecznić... Co bardziej wolisz - malarstwo czy fotografię?
- Bardziej wciąga mnie fotografia. Daje więcej możliwości, na przykład możliwość zatrzymania w kadrze pięknych rzeczy, ciekawych sytuacji i zjawisk, które się już nie powtórzą lub nie będą już takie same. To uwiecznienie przemijania, umykającej bezpowrotnie chwili, fascynuje mnie szczególnie.
- Jak to wygląda w praktyce? Idziesz na przykład do parku, widzisz coś ciekawego, robisz zdjęcie i już jest?
- To byłoby zbyt proste. Lubię eksperymentować, na przykład dodać jakieś elementy do jakiegoś fragmentu przyrody, jaki mnie zainteresował. Lubię łączyć różne przedmioty z tym, co mnie otacza. Ale to też nie wszystko, bo przecież potem te zdjęcia przerabiam. Nieraz praca przy ich obróbce wciąga mnie tak bardzo, że zatracam przy niej poczucie czasu.
- Takie banalne pytanie: co artystka chce przez swoje prace powiedzieć?
- W swojej twórczości mogę wyrazić siebie, swoje odczucia, samopoczucie, nastrój, pokazać, jak widzę świat. Myślę, że już z samego faktu, że to co robię, kocham, w tych zdjęciach jest radość. I tą radością chcę się dzielić z innymi.
- Fakt, w twoich zdjęciach nie ma ponuractwa, wręcz przeciwnie - jest radość tworzenia... Czy przyszłość zawodową wiążesz z fotografią?
- To moje marzenie. Chciałabym zdobyć wiedzę, poznać kulisy robienia dobrych zdjęć. Chciałabym mieć też własną dobrze wyposażoną pracownię z dobrym sprzętem. Marzę też o wystawie moich prac. Jest już ich całkiem sporo.

GALERIA "ZIMA 2010"















































































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz