wtorek, 2 listopada 2004

Godne życie, dom, dzieci

Mówią, że są zadowoleni z tego, co ich spotkało przez te 50 lat. A lata dadzą się ocenić w trzech jakby wymiarach, które nazwaliśmy w tytule.

Stefania i Tadeusz Piotrowscy obchodzą w tym roku złote gody. Oboje są Pomorzakami, choć Kociewiakami stali się nieco później. Ojciec pana Tadeusza, zawodowy żołnierz, po przejściu na emeryturę w 1938 otrzymał w Smętowie gospodarstwo, tak zwaną osadę wojskową i zamieszkał z rodziną. Po wojnie w 1945 r. pan Stefan rozpoczął pracę w łączności na PKP w Smętowie. Poznał swoją żonę na weselu u krewniaczki. Pani Stefania pracowała wtedy jako wychowawczyni w Zakładzie dla Umysłowo Niedorozwiniętych w Stanisławie koło Tczewa. - Pracowałam jeszcze dwa lata po ślubie, ale bałam się, że zachowania tych ludzi mogą źle wpłynąć na moje dzieci i się zwolniłam. Dzieci wychowywałam sama, jako że mąż od 1954 r. rozpoczął pracę na całym obszarze dyrekcji i więcej był w delegacji niż w domu. Przyjeżdżał do nas w sobotę rano, wyjeżdżał w niedzielę wieczór.
Piotrowscy są zadowoleni z życia. Zarobki wystarczyły na godne życie, na wybudowanie domu i na wykształcenie dzieci. Pani Stefanii było ciężko. - Ja musiałam zadbać o dzieci, o dom, przypilnować budowę i jeszcze dorabiałam w ogrodnictwie. Wyjeżdżałam z kwiatami do Trójmiasta. Zawierałam umowy z kwiaciarniami, dużymi sklepami, sama ustalałam ceny. Z właścicielką ogrodnictwa dogadywałam się z łatwością. Zawsze do handlu miałam żyłkę. Pozostało mi to do dziś. Żeby tylko dopisywało zdrowie...
Opowiada, jak długo żyła z wadą serca, jak cierpiała, aż wreszcie doczekała obecnego postępu medycyny. Niedawno dokonano jej zabiegu, który jeszcze kilka lat temu był niemożliwy i który całkowicie zlikwidował wrodzoną wadę. Skończyły się wszelkie dolegliwości. - A jaka w szpitalu była opieka... Ludzie narzekają na służbę zdrowia, ale my nie możemy. Zawsze otrzymujemy fachową opiekę.
Największą radością Piotrowskich są ich dzieci. Wszyscy troje skończyli studia. Najstarsza córka Krystyna jest dyrektorem Zespołu Szkół Gospodarki Żywnościowej w Smętowie, syn Janusz jest dzierżawcą majątku popegerowskiego, a najmłodsza córka pracuje w Dyrekcji Telekomunikacji w Gdańsku.
- Są też cztery wnuczki. Trzy już studiują. Najmłodsza, Emilka, rozpoczęła naukę w liceum.

Na podstawie tygodnika Kociewiak srodowe wydanie Dziennika Bałtyckiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz