wtorek, 2 listopada 2004

Jak szkółka piłkarska

W przedwieczornym słońcu aż biją w oczy jaskrawą zielenią boisko i tereny wokół szkoły. Setki metrów sześciennych ładnie przystrzyżonej trawy. Na boisku zaskakujący widok - kilkunastu chłopców kopie piłki. Ale nie "na dziko" - widać, że to zorganizowany trening.





Paweł Derdowski dojeżdża tu z Wolentala. Jest trenerem piłki nożnej. W Wielkim Bukowcu zajmuje młodzieżą. Trening wygląda zupełnie tak, jakby to była jakaś piłkarska szkółka.
- Trenujemy dwa razy w tygodniu po półtorej godziny - mówi. - Razem trzy godziny w tygodniu. Chętnych jest sporo. Proszę popatrzeć. To jest młodzież z w końcu niezbyt wielkiego Wielkiego Bukowca i z Czarnegolasu. Trenuję też tutejszą drużynę seniorską - B-klasowego "Szpaka". Sam też gram w "Szpaku". Współtworzyłem tę drużynę i jestem do niej przywiązany. Naszym mankamentem jest to, że w zespole gra tylko kilku zawodników z tej miejscowości. Ta młodzież w przyszłości ma grać w "Szpaku". Dzięki temu będzie to drużyna składająca się przede wszystkim z zawodników stąd. Mieszkańcy będą się bardziej interesować meczami. Bawię się w to już czwarty rok. Wielkich sukcesów z tą młodzieżą jeszcze nie odniosłem, ale trzeba też powiedzieć, że nie było specjalnie gdzie się sprawdzać. Powołaliśmy wraz z trenerami z sąsiednich gmin ligę międzygimnazjalną. Gra w nią młodzież z Bobowa, Lubichowa, Gminy Skórcz, Smętowa i Osieka.
Jak zwykle w tych naszych parasportowych wywiadach jesteśmy nachalni i pytamy o pieniądze. W końcu trener, który opiekuje się dwiema drużynami i to w godzinach popołudniowych oraz w weekendy, powinien nieźle zarabiać. Przyzwoite wynagrodzenie to też gwarancja wieloletniej pracy szkoleniowca z młodzieżą. Liczymy. Okazuje się, że po odjęciu kosztów przejazdu z Wolentala do Wielkiego Bukowca trenerowi wychodzi na rękę nieco ponad 100 złotych. Ale on nie narzeka. Po prostu to kocha.

Na podstawie tytgodnia Kociewiak środowe wydanie Dziennika Bałtyckiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz