niedziela, 2 grudnia 2012

ANDRZEJ RADUŃSKI. Tu zainwestowałem prawie wszystkie zarobione w TV pieniądze

Gapica należy do sołectwa Mirotki. Myślałem, że to zwykłe wybudowanie, kilka domostw z daleka od siebie. Tymczasem okazało się, że to przyleśna wioszczyna o wyraźnie zarysowanym centrum i ciekawych, nieraz bardzo starych zabudowaniach - niektórych z drewna, a niektórych z cegły. W tym centrum stoi krzyż, co narysowali jako centralny punkt na mapie uczniowie szkoły w Mirotkach. Do miejscowości wiedzie całkiem przyzwoita asfaltowa droga. Kończy się mniej więcej w miejscu, gdy zaczyna się las, Bory Tucholskie...



















Dalej jedzie się już gruntową drogą, przez kałuże (akurat od dwóch dni pada), w stronę chyba na Osiek, być może na jezioro Czarne. Wśród sosen, tym razem z rzadka, widać na przemian nowe i stare domostwa. Te najnowsze mają charakter bungalowów. Jeszcze niedawno myślałem, że Mirotki z przysiółkami (Gapica i Pustkowie) prędzej czy później - raczej prędzej - czeka wyludnienie. Teraz, szukając kwatery Andrzeja Raduńskiego, zmieniam zdanie, co tam zmieniam - odwołuję. Po tym, co tutaj widać, można prognozować, że Gapica z biegiem czasu będzie się zmieniać w miejscowość turystyczną. Tym bardziej, że oddaniu do użytku autostrady A1 podróż z Trójmiasta do tego miejsca zajmuje ledwie godzinę. Pogoda, jak już wspomniałem, jest podła. Znajduję dwie kapliczki, czego uczniowie nie nanieśli na mapie, i wreszcie kwaterę Raduńskiego. O tej porze roku jest zamknięta i trudno się dziwić. Przez ogrodzenie robię zdjęcia uroczego domu, stawu, otaczającego kwaterę lasu, a po chwili leśnej drogi, którą przyjechałem, z góry zakładając, że nic ciekawego przy takim świetle nie wyjdzie. Tymczasem, co już po chwili widziałem na wyświetlaczu, wyszły całkiem, całkiem. Powinienem się wreszcie zainteresować fotografią od strony teoretycznej. Na pewno piszą, że nie zawsze brak czystego słońca oznacza, że jest kiepskie światło.

W domu wykonuję telefon do Andrzeja z prośbą o opis kwatery. Dostaję e-maila oraz dodatkowe zdjęcia, żebyście mieli pełny obraz kwatery.

Tadeusz Majewski



Fot. Tadeusz Majewski


Zaciszne Mirotki na Kociewiu zapraszają na relaks


Do niedawna był wszędzie, gdzie działo się coś ważnego. I to bez względu na porę dnia czy roku. Dwa lata temu powrócił z Gdańska na Kociewie, do rodzinnej wsi Mirotki na skraju Borów Tucholskich. Rozpoczął tam nowy nie mniej pasjonujący etap życia. Znany niegdyś reporter Telewizji Gdańsk ANDRZEJ RADUŃSKI zajmuje się teraz prowadzeniem zacisznego gospodarstwa agroturystycznego. (A. Raduński przestał pracować w TVP Gdańsk 30.09.2007 r., a wrócił 2 kwietnia 2012 r. - przyp. T. M.) Stworzył je od podstaw na terenie, gdzie wcześniej tego typu działalność praktycznie była nieznana.

Więcej o agroturystycznym gospodarstwie w Mirotkach na stronie: www.dworekwlesie.republika.pl


Rozmowa z Andrzejem Raduńskim - właścicielem gospodarstwa agroturystycznego, do niedawna znanym i cenionym dziennikarzem telewizyjnym.

- Czy telewizja ma cokolwiek wspólnego z agroturystyką?

A.R.: - Kiedyś jako reporter miałem okazję poznać tysiące ciekawych ludzi, by prezentować na antenie ich przeżycia, pomysły czy poglądy. Ze względu na panujący w redakcjach informacyjnych pośpiech były to zazwyczaj bardzo krótkie spotkania. Odczuwało się niedosyt, świadomość powierzchownego traktowania tematu. Teraz mam więcej czasu, by zachęcić swych gości do poznania walorów turystycznych Kociewia. Większość jest zauroczona i postanawia wracać. Nie tylko ja korzystam z ich pobytu.

- Jaki jest sposób na przyciągnięcie agroturysty?

A.R: - Mówiąc najkrócej zapewnienie spokoju i ciszy. Udało mi się to w pełni. 40 lat temu jeszcze jako licealista wraz z matką postanowiłem zalesić prawie całe 6-hektarowe gospodarstwo. Uprawa ubogiej, piaszczystej gleby była nieopłacalna. Zamiast żyta i seradeli wyrosły kilkunastometrowe sosny i brzozy. Teraz goście czują się jak na leśnej polanie. Rankiem budzi ich śpiew ptaków. Na ścieżkach rowerowych mogą natknąć się na sarny lub jelenie. Zaś przed zachodem słońca jest okazja obserwowania kluczy żurawi udających się na nocny spoczynek na pobliskich bagnach. Jednak w czasie upałów atrakcją nr 1 - zwłaszcza dla najmłodszych - jest staw kąpielowy.

- Skąd najczęściej przyjeżdżają Pańscy goście?

A.R: - Jak dotąd większość stanowią rodziny z Bydgoszczy, Torunia i Warszawy. Sporo było też Ślązaków. Prawdziwą zagadką jest dla mnie fakt, że stamtąd najczęściej zgłaszają się mieszkańcy Rudy Śląskiej. Nie brakowało też gości z kilku państw europejskich. Jak dotąd nieco "mniej popularne" jest moje gospodarstwo wśród mieszkańców tak bliskiego mi Trójmiasta. I to w sytuacji, gdy po wybudowaniu pierwszego odcinka autostrady A 1 trasę Gdańsk - Mirotki pokonuje się bezpiecznie w niespełna godzinę (5 km od węzła Kopytkowo).

- Czy są również jakieś mniej radosne strony działalności agroturystycznej?

A.R.: - Praktycznie jedynym i trudnym do przezwyciężenia problemem pozostaje okresowość zapotrzebowania na tego typu usługi. Latem jest nadmiar - i to duży - chętnych do wypoczynku na wsi. W pozostałym okresie, poza Sylwestrem, trzeba zabiegać chociażby o gości weekendowych. Najczęściej są to pary zakochanych lub emerytów, dla których poza sezonem stosujemy nadzwyczajne zniżki. Mam nadzieję, że właśnie ta grupa osób w przyszłości będzie częściej korzystać z tego typu form wypoczynku.

Nieskromnie przyznam, że szkoda mi czasem, by tak pięknie położony domek pozostawał pusty przez większą cześć roku. W swoje gospodarstwo zainwestowałem prawie wszystkie zarobione w telewizji pieniądze. Pewnie mogłem je ulokować dużo korzystniej. Nie kierowałem się jednak biznesplanem tylko czystą miłością do skrawka odziedziczonej po przodkach ziemi.

Goście przyjeżdżający do Mirotek pozytywnie oceniają dotychczasowe efekty mojej pracy. A to z kolei mobilizuje mnie do jeszcze większego wysiłku. Pragnę, by w niedalekiej przyszłości moje gospodarstwo stało się jedną z wizytówek Kociewia.

Dziękuję za rozmowę.

MG


Więcej szczegółów o pięknych Mirotkach redaktora Raduńskiego znajdziecie

Państwo na stronie: www.dworekwlesie.republika.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz