sobota, 1 grudnia 2012

REGINA KOTŁOWSKA. Historie prawdziwe i nieprawdziwe

Podanie o wzgórzu Remera (aktualizacja - data pierwsze publ. 16.02.2007 r.)
(Rymera, Rumera, niemieckie Remerberg, Rymerberg, wzgl. Rumerberg).



Na smętowskiej ziemi między wsiami Frąca i Kopytkowo znajduje się wzgórze, właściwie niczym nie różniące się od innych. Unosi się nad nim tylko, w złotych kłosach zwróconych ku słońcu, w śpiewie zboża falującego w rytm wygrywanej przez wiatr melodii, brzęk stali, huk wystrzałów, jęki rannych przeplatające się z krzykami walczących, bitewny hałas i wrzawa. Są one zaledwie echem stoczonej tu przed wiekami bitwy.
Kiedy w XVII wieku szwedzkie wojska niszczyły kraj działania wojenne nie ominęły ziemi kociewskiej. Przemarsze wojsk, mniejsze lub większe potyczki, rabunek i mordy. Płonące wsie, splądrowane miasta to codzienny widok tamtych czasów.
Piękny, pogodny majowy dzień chylił się już ku wieczorowi. Akurat drożyną wśród pół podążał z Bobrówca do Frący Jaśko, ubogi chłopina.. Znali go wszyscy w okolicy i on znał wszystkich. Często najmował się do różnych gospodarskich prac to u pana, to u gbura i u każdego innego, kto dał dobre słowo, miskę strawy i pajdę swojskiego chleba. Za to niewygórowane uposażenie pracował to tu to tam. Bieda nie raz zaglądała mu w oczy, dziś jednak był radosny jak nigdy. Zarobił więcej niż się spodziewał. W węzełku na plecach niósł jeszcze kawał pachnącej wędzonej słoniny i cały bochen świeżo upieczonego chleba.
Naraz zauważył na wzgórzu odpoczywający oddział żołnierzy szwedzkich i ogromnie przestraszył się. Zatrwożony przykucnął teraz za przydrożnym krzakiem. Drżąc ze strachu chyłkiem przeczołgał się i przemknął wśród wysokich traw na skraj lasu. Po czym przyczajony i gotowy do ucieczki jak wystraszony zając przycupnąwszy to za jednym, to za drugim drzewem i pełznąc rowem wzdłuż drogi dzielnie przedzierał się do wsi. Od czasu do czasu dolatywał doń zapach wędzonki, która wtedy mocniej przyciskał za pazuchą. Tak zziajany i spocony, bardziej ze strach niż z wysiłku, dotarł do Frący. Mieszkańców tu niewiele, ubodzy, prości kmiecie. Jakże teraz powiadomić okolicę o niebezpieczeństwie? Jak przestrzec, że nieprzyjaciel u naszych miedz stanął?
Wiedział, że rycerstwo tej ziemi zbiera się u bram kościoła w Kościelnej Jani i w Lałkowach. Wiedział też nie spodziewają się ataku i nic nie wiedzą o stacjonującym oddziale Szwedów. Pospolite ruszenie dopiero co ogłoszono. Pod wodzą znaczących rodów szlacheckich stanowiła je okoliczna ludność zdolna do noszenia broni. Przewodzili im Czapscy, Kostki, Konopaccy - wierni stróże i duma tej ziemi. W latach wojen obrońcy, w czasie pokoju fundatorzy i dobroczyńcy.



Pamiątką tamtych burzliwych siedemnastowiecznych lat są inskrypcje imion i daty wyryte przez dawnych wojów na murach lalkowskiej świątyni. Ci, którzy posiedli trudną sztukę pisania zostawili na ścianach swe identyfikatory: Joannes, Alexander, Bartolomus, Mateusz. Cóż wówczas czuli, jaką wróżbę niósł ten zapis?
Ogół jednak pisać nie umiał, a wśród tego ogółu był Jaśko. Gdy w końcu dotarł do Laików podniósł taki larum, że i sam król by go wysłuchał, gdyby tam akurat zawitał.
Mieszkańcy Kociewia, wielokrotnie w latach zagrożenia ze strony sąsiadów bliższych lub dalszych, stawali do obrony swej ziemi. Kto żyw i bodaj siekierę utrzymać mógł w dłoniach zebrał się teraz by bronić domów, skromnych dobytków i rodzin. Przybiegli kmiecie z Rynkówki i Kamionki, dołączyli do tych z Laików i Frący. Ruszyli. Tym słabo wyszkolonym wojskiem kierowało i wzmacniało ducha poczucie przynależności do ziemi przodków. Tak oto wszelka okoliczna "zbieranina żołnierza" natarła na Szwedów. Walka była zacięta. Trup sypał się gęsto tak po jednej, jak po drugiej stronie. W końcu szala zwycięstwa przechyliła się na stronę miejscowych. Oddział wroga został rozbity i pokonany. Niedobitki pierzchły w okoliczne lasy i bory. Wśród zabitych znalazł się dowodzący oddziałem najeźdźców szwedzki generał, którego zwano tutaj Remer, Rumer albo Rymer. Pochowano go podobno w lasku, na granicy Kopytkowa i Frący.
Opowiadano potem, że Szwedzi, już po wojnie, kilkakrotnie odwiedzali jego grób. Na ile ta opowieść prawdziwa jest trudno dziś sprawdzić. Przez wieki przekazywana z pokolenia na pokolenie zachowała się w ustnych relacjach. Pamiętają ją jeszcze tylko najstarsi mieszkańcy wsi, coraz częściej powoływani na swą wieczną wartę. Na nas ciąży obowiązek przekazania jej młodszym, by ta legenda żyła dalej będąc świadectwem łączności losów Kociewia z Pomorzem i krajem.
Faktem jest, że w latach sześćdziesiątych XX w. podczas prac polowych na polach przejętych po II wojnie światowej przez państwowe gospodarstwo rolne wyorano różne części uzbrojenia z czasów wojen szwedzkich. Na polach rolnika Jana Kurka z Frący znaleziono monety szwedzkie z tego okresu .


Tak oto Jaśko wioski smętowekiej ziemi przed Szwedami ostrzegł.


---
1 J. Milewski, Dzieje wsi powiatu staarogardzkiego, cz. I, Gdańsk 1968, s.82; rei. Cecylia Spoyda z/d Kurek.

Łaskawy wizerunek Pana Jezusa Ukrzyżowanego w Lalkowach

Po latach siedemnastowiecznej zawieruchy, w której zaciężne oddziały Szwedzkie pustoszyły okolicę, nastał wreszcie pokój na smętowskiej ziemi. Z mroku tajemnicy wyłania się w tym czasie w kościele w Lalkowach cudami słynący wizerunek Pana Jezusa Ukrzyżowanego.
Łaskawa Jego Postać stała na bocznym ołtarzu w nawie po prawej stronie. Głowę rzeźbionej w drewnie figury Jezusa koronowano srebrną koroną.



O łaskach wyraźnie świadczą stare wizytacje kościelne, które jednak przez zaniedbanie antecesorów nie zostały nigdy urzędowo zapisane. Być może przyczyny należy także upatrywać w całym tym chaosie, jaki ogarnął Pomorze i kraj w XVII wieku.
Świadectwo cudom wystawiały jedynie srebrne wota zawieszane jako znak wdzięczności za otrzymane łaski. W kilku zaledwie przypadkach darczyńcę możemy poznać z imienia. W wizytacji archidiakona pomorskiego
Jugowskiego czytamy, że wielebny ksiądz Hersztowski, dawniej proboszcz lalkowaski, dał prostokątną srebrną tablicę na ołtarz Ukrzyżowanego Pana Jezusa.
Modliła się kiedyś przy tym ołtarzu Marianna Wielowiejska z
f\
Ossolińskich, podkomorzyna nowogrodzka, pani ogromnie pobożna . Po śmierci męża wyszła w tych okolicach powtórnie za mąż, za Jakuba Oktawiana Konopackiego (zm. 1667 r.) syna Macieja II3. Jej darem było srebrne wotum w formie serca z wizerunkiem Najświętszej Panienki złożone przy Ołtarzu Krzyża. W jakiej sprawie klękała pod cudownym Drzewem Krzyża? W czasach niespokojnych powodów jest wiele: a to o błogosławieństwo na wojnie, o wspomożenie w udręce czekania, o powrót bliskich do zdrowia, albo i inne prośby. Być może ufundowana później przez nią srebrna lampa przed Wielki Ołtarz i potrzebny doń zapas oleju są również formą podziękowania.
Ileż innych znanych polskich rodów stawało w łałkowskiej świątyni na modlitwę? O co błagali tutejsi kmiecie? Dlaczego figurę Pana Jezusa Ukrzyżowanego uznano za cudowną?
Odkąd, coraz szerzej zaczęła rozchodzić się wieść o łaskawości niezwykłej figury w Lalkowach, a pielgrzymujący przybywali coraz liczniej, miecznik pomorski, Ignacy Czapki, pan na Rynkówce, postanowił w 1726 r. odnowić cały boczny ołtarz na własny koszt. Od tego momentu zaczęto nazywać go Ołtarzem św. Krzyża.
Na owym ołtarzu, początkowo po przeniesieniu z kaplicy w Rynkówce, ustawiono obraz Najświętszej Marii Panny. Było to roku pańskiego 1729. Słuszne zatem jest przypuszczać, że cudowna figura Jezusa Ukrzyżowanego była w lalkowkim kościele przynajmniej od połowy XVII w., a więc o wiele wcześniej niż cudowny obraz Matki Boskiej Częstochowskiej.
--
ADP, Fundatio pro Lampade in Ecclesia Lalkoviensi. Acuria Civitatis Sacre Regia Majesta tis Novensis Die Decima Mensis Junij Ań. No Millesimo Septingentesimo Trigesimis Zuinto, sygn. G - 29, s. 115, Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego, Warszawa 1884, s. 66 3 E. Konopacka "kronika rodu Konopackich", Pelplin 1994, s. 62.


Niespodziewany i nieszczęsny ogień, który prawdopodobnie rozprzestrzenił się od świecy, pochłonął cudowny wizerunek 19 maja 1862 r. Dla smętowskiej okolicy i Kociewia strata to nieoszacowana.

* podkomorzy - czuwał nad bezpieczeństwem króla i jego apartamentów (od XVIII w. szambelanowie); podkomorzyna - żona podkomorzego.


Niezwykła historia obrazu cudami słynnego





granicach smętowskiej ziemi znajdują się wsie Lalkowy, Frąca i Rynkówka. Moja opowieść sięga czasów, gdy ziemia ta słynęła cudami, a spisane dziś historie żyły w opowieściach starych szlacheckich rodów mieszkających w okolicznych majątkach.
W Lalkowach znajduje się kościół, który od sześciu wieków, każdą swą gotycką cegłą, opowiada o losach narodu i ojczyzny, o życiu, radościach i troskach mieszkańców tej okolicy.




Kościół Parafialny p/w św. Barbary w Lalkowach. Po raz pierwszy konsekrowany w 1409 r.
Po pożarze odbudowany w fatach 1863 - 1866, powtórna konsekracja 11 XI 1868 r., przez X
sufragana Jeschkego


W Rynkówce za rządów Krzyżaków zbudowany został zameczek myśliwski, do którego, jak wieść głosiła, raz w roku zjeżdżali się rycerze zakonni.
Po pokoju toruńskim w 1466 r. pokrzyżacki zamek przekazano zakonnikom.
Z kolei przy końcu XVI w., w Rynkówce odziedziczonej prawdopodobnie po matce, Annie z Sztenbergu Kostrzankce, córce wojewody pomorskiego

Jerzy IV Konopacki i jego żona Anna Konarska.
Obraz mai. Herman Hań ok. 1625 r.
Muzeum Narodowe w Poznaniu

Stanisława Kostki, żonie Jerzego II Konopackiego syn Jerzy III zbudował ,wspaniały zamek" .
Jerzy III Konopacki zmarł ok. 1604 r. i jako pierwszy pochowany został w rodzinnej kaplicy klasztornej OO. Bernardynów w Nowem n/Wisłą.5 Błędnie podają zatem niektóre opracowania, że nowy zamek, małą fortecę - strażnicę raczej, fortalicium z łaciny zwany, na fundamentach starego, pokrzyżackiego, wybudował kasztelan chełmiński, Jerzy Czapki, który według tej relacji miał umrzeć około 1607 r.,.6
Zamek w Rynkówce wraz z przynależnymi dobrami był rzeczywiście własnością zacnej rodziny Czapskich, linii smętowskiej, ale dopiero przy końcu XVII w. W roku 1700 jest tu dziedzicem wspomniany wcześniej Jerzy Czapki (nie mógł więc być jego budowniczym ponad 100 łat wcześniej). Po nim dziedziczy Ignacy Czapski, miecznik nowski, następnie kasztelan chełmiński

----
4 Ewa Konopacka, Kronika rodu Konopackich, Ottawa, Pelplin 1994, s. 48.
5 S. Fankidejski. "Utracone kościoły i kaplice w dzisiejszej diecezji chełmińskiej", Pelplin 1880 s. 266
6 Józef Milewski Dzieje wsi powiatu starogardzkiego, Gdańsk 1968, s. 266.
10

należała też Rynkówka. W latach 1723 - 1766 był nim ks. Franciszek Juda Uzdowski, dziekan nowski i pleban lalkowski.
Szczyciła się wspomniana kaplica cudownym obrazem z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej.
Z akt kościelnych w zeznaniach naocznych świadków czytamy, że od dawna był ów obraz prywatną własnością familii Czapskich,. Umieścili go w domowej kaplicy w Rynkówce. Modlący się przed obrazem Najświętszej Marii Panny Częstochowskiej, i bogaci, i biedni potwierdzają w zeznaniach dokonujące się cuda. Niezwykłą jego moc i historię poznajemy dzięki relacji zapisanej w kościelnej księdze przez księdza Uzdowskiego .
Kiedy w zamkowej kaplicy znajdował się jeszcze wspomniany obraz, dziedzicom rynkowskich dóbr "J.W. IMĆ. Ignacemu Czapskiemu, kasztelanowi chełmiński i Teofllii małżonce jego, przez trzy noce, każdemu z osobna objawiła się Najświętsza Maria Panna, dopominając się, aby dla większej uczciwości był do parafialnego kościoła przeniesiony". Zapadło zatem postanowienie o przeniesieniu obrazu do kościoła parafialnego p/w św. Barbary w Lalkowach i złożeniu go w "małym ołtarzu"10. "Małym" nazywano ołtarz "Sw. Krzyża" z cudowną figurą Pana Jezusa Ukrzyżowanego, w nawie po prawej stronie. Peregrynacji dokonali miejscowi kapłani w procesji właścicieli, okolicznej szlachty i ludu. Tak wspaniały obraz trafił do parafialnej świątyni.
Z zeznań księdza Uzdowskiego wynika jednak, że inne plany miała Najświętsza Panienka. Objawiając się mu nocami wyraziła życzenie, by przeniesiono Jej wizerunek na wielki ołtarz. Po raz wtóry zatem takie postanowienie podjęto. "Gdy dzień przeniesienia ludowi zalecany nadszedł, cudownie prawie, nad ludzkie spodziewanie trzech Paulinów w samą wigilię do
----
9 Archiwum Diecezjalne w Pelplinie, dalej ADP, Decreta Reformatorum Decanatus Neoburgensis in Yisitatione
Generali, a Perillustri et Referendisimo Domino Domini Augusto Kiliński Archidiacono per Pomeraniam
VIasislaviene Decano Culmene Cathedrali Pralato et Canonio J>U>D> Proposito Margeburgene ab Illmo
Reverdisimo Domimo Dono Yalentino Alexandro Czapki Episcopo VIadislavensi et Pomerane Deputato El
Delegato Comisario et Yisitato Gnali Anno Domini 1746. Lata et Constitula. sygn. G - 29, s. 115
10 K. Fankidejski, tamże




Rynkówki przyjechało; na dzień przenosin przybyli z Rynkówki do Laików, z których ksiądz przeor z Topólna wotywę śpiewał, sekretarz prowincjalski miał kazanie, prowincjał sumę celebrował i ciż zeznawali, że rzeczony obraz do żywego podobny obrazowi będącemu w Częstochowie" .
Od tego czasu, a działo się to roku 1729, słynący coraz szerzej po okolicy cudowny obraz znajdował się za zasuwą na wielkim ołtarzu kościoła w Lalkowach.
Jedna z legend głosiła, że podczas niezwykle uroczystej pierwszej procesji z obrazem NMP, zagrodził orszakowi drogę w pobliżu Frący starosta z Osieka. Przewożenie cudownego obrazu było tylko pretekstem. W rzeczywistości, zajeżdżając z kierunku Rynkówki w swojej czterokonnej karocy na czele zbrojnej drużyny, miał ponoć okazję do rozegrania starej waśni dworów
1 *% f_
Frący i Osieka . Źródła nie potwierdzają jednak tego zdarzenia. Być może pomyłkowo, przez lata ustnie przekazywaną opowieść połączono z inną. Napaść wszak na pobożnie peregrynującą procesję uznano by zapewne za świętokradztwo, a śmiałka, który dokonałby tego zuchwalstwa obłożono klątwą bądź nawet ekskomuniką.
Jedyną potwierdzoną w źródłach jest historia napaści w 1538 r. starosty osieckiego, Adama Wawelskiego, na jadących do kościoła w Lalkowach Jana i Stanisława Kopyckich, właścicieli dóbr Kopytkowa.
Natomiast w czasie, gdy przenoszono obraz NMP z kaplicy Czapskich w Rynkówce, starostwem osieckim zarządzali Dorota z Broniszów Radomicka, wdowa po Janie Radomickim zmarłym w 1728 r., bądź bliżej nieznany Błociszewski, który od poprzedniczki uzyskał je 19 VI 1728 r. "
Kiedy Rynkówkę po śmierci rodziców odziedziczył Franciszek Czapki, wojewoda chełmiński, a cudowny obraz roztaczał swą opiekuńczą moc z


11 ADP, tamże; ks. Fankidejski, tamże
12 J. Milewski "Dzieje wsi ..." s. 82 i 143
13 P. Czaplewski "Senatorowie świeccy, podskarbiowie i starostowie Prus królewskich 1454 - 1772", Toruń
1921,s.l49-153

wielkiego ołtarza w lalkowskim kościele, majora huzarów moskiewskich okradziono w okolicy Frący ze znacznej sumy pieniędzy i konia z rzędem. Jadącemu do kościoła J.W.JMĆ. wojewodzie z żalem zajechał pokrzywdzony drogę. Za jego namową ruszył udał się do kościoła łakowskiego i pociechy w swym smutku szukając, z wielką pobożnością nabożeństwa wysłuchał Trzeciego dnia od tego wydarzenia ukradziony w dżdżysty, pochmurny poranek koń sam do gospody we Frący wrócił. Ponieważ ziemia po deszczu była rozmiękła z łatwością po śladach major z ludźmi złodzieja pod Rynkówką znaleźli. Ten schwytany cud zeznał, iż "będąc dobrze świadomy w lesie, od godziny kradzieży do lasu wpadłszy, dniem i nocą nieustannie jeżdżąc, na jednym się być zawsze widział miejscu"14. Gdy stanął dla odpoczynku i zszedł z konia, ten mu się wydarł i do gospody, gdzie stacjonował właściciel wrócił. Po takim na klęczkach zeznaniu kozaka szczęśliwy major samej Najświętszej Marii Pannie odzyskanie swojej straty przyznając, zaraz do kościoła lalkowskiego pojechał, przed plebanem księdzem Uzdowskim cud ten zeznał i na znak wdzięczności czerwony złoty na tymże obrazie zawiesił 5.
Dziś Czapscy, onegdaj wielcy dobroczyńcy lałkowskiej świątyni, spoczywają w pokoju pod jej prezbiterium. Serce Walentego Czapskiego, biskupa kujawskiego, w ozdobnej puszce umieszczone było dawniej za szkłem w ścianie za głównym ołtarzem. Rodowe dobra Kostków i Konopackich w Rynkówce wielokrotnie przechodziły z rąk do rąk, gdy kociewska ziemia przygarnęła i przytuliła doczesne szczątki jej właścicieli. W dawnej kaplicy św. Barbary spoczęli Szembekowie. Ze starych rodów pozostał już tylko, nie posiadający jednak szlacheckiego rodowodu, ród Kurków, związany z tą ziemią od ponad pięciuset lat. Jego nestorką w linii żeńskiej jest mieszkanka Frący -Spoyda Cecylia z/d Kurek.

Czas nie oszczędzał też okolicznych zabytków.
14 K. Fankidejski, tamże
15 tamże


19 maja 1862 r. lalkowski organista miał wyznaczony termin sprawy w sądzie. W związku z tym proboszcz Kulwicki, odprawił Mszę o szóstej rano. Około południa przyjechał do Laików proboszcz Szeliga z Kościelnej Jani. Prawdopodobnie na życzenie rodziny chorej, którą miał tutaj odwiedzić. Kiedy z kościoła brał Przenajświętszy Sakrament, towarzyszył mu ubogi z domu szpitalnego przy miejscowej parafii. Przypuszczalnie podczas gaszenia świecy, iskra ognia padła na obrus, który zaczął się tlić. Dym spostrzegł ksiądz proboszcz dopiero około czwartej po południu, będąc na przechadzce za wsią. O pożarze w kościele zaalarmowały szpitalnego dzieci idące ze szkoły. Gdy otworzył kościelne wrota płonął już wielki ołtarz.
Łuny ognia widziano nawet w oddalonym o cztery kilometry Smętowie. Spaliło się wszystko wewnątrz, nie wyratowano nawet Najświętszego Sakramentu. Pozostały tylko mury16.
Tak ogień pochłonął cudowny obraz Matki Boskiej Częstochowskiej w Lalkowach. Strata to dla wszystkich nieoszacowana.
Po pożarze kościół w Lalkowach odbudowano w latach 1863 -- 1866, a upamiętnia to tablica fundacyjna w 1 *7 jego krucheie .



Tablica w kruchcie kościoła parafialnego w Lalkowach.
Poaza cytatem z soboru trydenckiego dotyczącym jedności i niepodzielności Kościoła znajdują się na niej informacje o pierwszej konsekracji świątyni w 1409 r., o jej zniszczeniu o pożarze w 1862 r. oraz odbudowie i kolejnej konsekracji (1863 - 66). W podpisach proboszcz Maksymilian Olszewski i rada parafialna Maciejewski i Piłat.


6 Tamże
Tamże, s. 82, 164, Archiwum Diecezjalne w Pelplinie /dalej ADP/ wizytacja Bartłomieja Franciszka Ksawerego Trochowskiego z 1765 - 1766, sygn. G. 61.

Kaplica w Rynkówce została prawdopodobnie zlikwidowana (zamknięta)
w 1809 r., gdy dobra przeszły na ^ * • t* innowiercę atamana Nehringa .Zamek zaś padł ofiara pożaru w 1883 r. Po tym na części fundamentów pokrzyżackich zbudowano pałac.
Dziś wpisane w krajobraz okolicy nada! trwają na straży wiary i polskości dźwigając ku niebu świadectwo tej ziemi. Świadectwo zakorzenienia w dziejach, a to jest coś o wiele większego niż lekcja historii.



Obecny wygląd pałacu w Rynkówce
(Pensionat "Grabowy Dwór"
----
Stanisław Okońiewski,Diecezja Chełmińska. Zarys historyczno - statystyczny, Pelplin 1928, s. 467 - 469

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz