Gdańszczanin Marek Fota z pasją odkrywał na naszych łamach nie dla wszystkich oczywistą prawdę, że Starogard był miastem pogranicza - nie tylko w sensie politycznym, ale przede wszystkim kulturowym. Obok Polaków i Niemców tę kulturę tworzyli Żydzi.
Ślady: Wybór rabina
Tam, gdzie pod koniec wieku miał swoje ogrodnictwo Schwarz, na pagórku przy starej drodze i późniejszym końskim targiem, leży pas ziemi, który chciwy tajemnic, pożera grzebane kamienie pokryte starożytnymi znakami.
Poza macewami przy południowo-zachodniej granicy, patrzącymi na zaorane pole, wśród krzewów i wysokich drzew, pozostały ślady minionej fortuny: powalona kolumna Arie Goldfarba i cokół z imieniem Selmy. Nieopodal zapadają w murawę trzy nagrobki kobiet z rodzin Wohlgemuth, Arndt i Dick.
Najstarsza z zachowanych w tej części kirkutu to mało czytelna inskrypcja z 1884 roku. Najmłodsza, z liczbą 1934, sześcioletniego Nalana Żelewskiego.
To zanotowałem dwa lata temu.
Tej zimy, zupełnie nie chcący, przez poszukiwanie komentarzy do obrazkowej historii miasta, natrafiłem na chudą teczkę poświęconą sprawom gminy żydowskiej. Składają się na nią właściwie trzy zagadnienia. Najpierw idą listy do starostwa, zawiadamiające o nabożeństwach żałobnych za duszę marszałka Piłsudskiego. Za nimi prośby o egzekucje na niepłacących podatku kahalnego członków diaspory, l wreszcie, pisma na temat wyboru rabina w roku 1936. Te ostatnie wydały mi się interesujące chociażby z tego względu, że pani Hanna Domańska w pracy o gminach żydowskich na Pomorzu [Kamienne drzewo płaczu, 1991] podaje informację, iż w Starogardzie, po odzyskaniu niepodległości, nie było w gminie rabina, a jego miejsce zajął kantor, skupiający w swoim ręku także funkcję nauczyciela religii i szocheta.
Warunki nałożone przez gminę na kandydata musiały być rygorystyczne, ponieważ w efekcie rozpisanego na łamach prasy żydowskiej konkursu starsi gminy zaakceptowali tylko jedną ofertę.
Mojżesz Zuberman, jak sam pisze w swoim życiorysie, pochodził z Międzyrzecza Podlaskiego, w województwie lubelskim. Urodził się 16 stycznia 1903 roku. W 1920 wstąpił do Seminarium Rabinackiego "Tachkemoni" w Warszawie, w którym przez osiem lat nauki wyróżniał się jako pierwszy uczeń. Ukończył je z wynikiem celującym i odznaczeniem. Posiadał również świadectwo "Hatarath horaah" (tradycyjnej nominacji na rabina) od Przewielebnych Rabinów Warszawskich: Menachema Szachny Ryczywoła i Chaima Poznera, oraz podobne świadectwo "Semichy" Rabina z Motola, Wolfa Perelmana.
Pracował następnie w żydowskiej wyznaniowej szkole powszechnej "Twuno" w Kobryniu. Uczył w niej przedmiotów judaistycznych i religii mojżeszowej. Później zatrudnił się w Wotkowysku, w szkole powszechnej "Jabne" i w Średniej Szkole Handlowej. Poza nauczaniem prawd wiary i języka hebrajskiego, prowadził także lekcje gimnastyki. Odbył również, co przy akceptacji kandydata na najwyższe w gminie stanowisko, nie było dla władz polskich bez znaczenia, służbę wojskową w Szkole Podchorążych Rezerwy w Zambrowie. Ukończył ją z postępem dobrym. W 1935 roku ożenił się z córką zamożnego kupca w Międzyrzeczu i otrzymawszy w posagu znaczny kapitał, postanowił poświęcić się praktyce rabinackiej.
Elekcja odbyła się 8 lipca 1936 roku. Spis wyborców wyłożony był w lokalu gminy od niedzieli 31 maja do niedzieli 7 czerwca. W tym czasie można było wnosić reklamacje, zarówno co do umieszczenia, jak opuszczenia osób w spisie (skorzystał z tego prawa Leon Wohlgemuth). W głosowaniu wzięło udział 39 osób na ogólną liczbę uprawnionych 53. Jak czytamy w protokole, oddano dwa głosy nieweażne (jedna koperta była pusta i na jednej z kartek nazwisko zostało przekreślone). Ponieważ kandydat był jeden, sprawa jego akceptacji została tym samym pozytywnie rozwiązana.
Wymienieni na listach wyborczych Żydzi są mieszkańcami Starogardu, Tczewa, Skarszew, Zblewa i Skórcza. Połączenie tych ośrodków w jedną gminę wyznaniową świadczy o dość nielicznej populacji wyznawców wiary Starego Zakonu, zresztą zgodnie z tym, co piszą Aschkewitz [Zur Geschichte der Juden in Wetpreussen, 1967] i Domańska. Możemy zapytać o ciągłość między okresem sprzed pierwszej wojny i po niej. Na dziewiętnaście nazwisk ze Starogardu tylko siedem spotykamy w księdze adresowej z 1905 roku (wyróżniłem je grubą czcionką). Wypisuję tu ich nazwiska, i jeśli były, z podaniem profesji i adresu.
Bombel Herman, kupiec, Hal-lera 23
Diamont Pejsach, kupiec, Kościuszki 115
Gotlibowski Mordka, kamasznik,Hallera25
Gru Abram, czapnik, Hallera 25
Hirschberg Sally, kupiec, Gimnazjalna
Kauffmann Albert, przemysłowiec, Kościuszki 12
Kauffmann Hans, przemysłowiec, Kościuszki 12
Kirsztejn Luzer (mam wątpliwości, czy istotnie zachodzi tu tożsamość nazwisk), kupiec, Hallera 11
Leszczyński Szaja, kupiec, Rynek 37
Lubraniecki Chaskiel, szewc, Rynek 22
Mendelsohn Natan, kupiec, Lubichowska 8
Mandel Anszel, kamasznik,
Moszkiewicz Jakób, kamasznik, Kościuszki 32
Moszkiewicz Abram, kupiec, Kościuszki 74
Senft Juljusz, handlarz, Kościuszki 10
Spokojny Luzer, handlarz
Wielodróż Chajn, kamasznik,
Starogardzka synagoga - zdjęcie wykonano w 1991 r.
Kościuszki 49
Żelewski Dawid, kantor, ks. Kellera
Wohlgemut(h) Leon
Drukowana statystyka za rok 1843 wymienia wśród dwustu dziewięćdziesięciu miejscowości starogardzkiego powiatu (należał do niego wówczas Tczew) dwadzieścia, w których zamieszkiwali Żydzi. W kolejności alfabetycznej:
Bałdowo (6 na 212 mieszkańców), Bobowo (18 na 734), Bytonia (25 na 350), Czarnylas (we wsi 5 na 252; na folwarku 10 na 116), Czyżykowo (3 na 737), Godziszewo (4 na 474), Knybawa (1 na 61), Nowa Cerkiew (6 na 433), Pączewo (5 na 717), Rukosin (9 na 140), Skórcz (17 na 1196), Starogard (w mieście 608 na 3578; w "Amcie" 4 na 147), Tczew (409 na 3507), Wda (14 na 423), Wolental (3 na 500), Zawada (4 na 28), Zblewo (15 na 658), Zelgoszcz (10 na 554), Żabno (18 na 264).
Jest to okres wzrastającej prosperity gospodarczej regionu. Jaki był wpływ tej nacji na profil miasta, jego rozwój i manufakturę, industrializację wreszcie? Czy był, jak chcą niektórzy, szczególny? Bez bardzo dokładnych danych nie osiągniemy właściwego poglądu na te sprawy. Nie bez znaczenia jest, że dwie z czterech (obok młynów i wytwórni koniaków), najpoważniejszych inwestycji przemysłowych miasta, to inicjatywa Kauffmannów i Goldfarbów. W piątej - browarze, głównym udziałowcem jest również Goldfarb. Handel surowcami (skórą i powiązanym z nią handlem końmi) również wydaje się być, w pewnym momencie, zdominowany przez Żydów.
Spora część nieruchomości w mieście należy do starozakonnego kupiectwa. Katastry z lat 1882-4 wymieniają jako właścicieli kamienic w Rynku: spółkę Józefa i Moryca Wolfheimów, wdowę Johannę Jacobsohn, kupców - Jacoba Mendelsohna, Dawida Lewińskiego, Leopolda Wohlgemutha, Jacoba Mannheima czy Scheiera Kauffmanna. Tylko przy Chojnickiej, domy handlarza koni Salomona Senfta, spedytora Meyera Prinza, rentiera Hirscha Maschke i wdowy Rebeki Hirschberg. Również wiele innych. Może w przyszłości rozrysujemy dziewiętnastowieczną mapę Starogardu według kryteriów wielkiej własności, a także trzech współistniejących ze sobą nacji. Myślę, że rozjaśni ona ciemne dzisiaj sprawy.
Wśród nieruchomości należących do gminy izraelickiej, poza synagogą i przyległym placem, wymienia się budynek przy Kanale Młyńskim. Może pełnił on w XIX-tym wieku rolę mykwy, czyli rytualnej łaźni.
Dynastie Kauffmannów i Goldfarbów są integralnie związane z rozwojem gospodarczym miasta. Wiele tutaj, mimo szeregu informacji, niejasności. Buchholz i Szklarski piszą, że fabryka Jozuego i Abrahama Petera K. została zarejestrowana sądownie w 1851 roku, ale statystyka adresowa dla rejencji gdańskiej na rok 1858 nie podaje żadnego z nich, ani w rejestrze firm, ani pod hasłem garbarstwo. Wymienia natomiast zięcia A. P. Kauffmanna - H. M. Wolfheima.
Książki meldunkowe z końca wieku, poza wspomnianym Scheyerem notują imiona jego dzieci: Feliksa, Alberta i Heleny oraz rentiera Nathana. Niestety, wyodrębniona jako osobny zespół, spuścizna po Kauffmannach, znajdująca się w Archiwum Państwowym w Gdańsku, nie przynosi informacji o ubiegłowiecznych losach manufaktury. Akta tego zbioru, należące do małżonków Feliksa i Magdy K., informują przede wszystkim o rozliczeniach fiskalnych i bankowych, ponieważ majątek K. znajdował się w latach międzywojennych również poza Polską, przede wszystkim na terenie W. M. Gdańska i Niemiec.
Składka kahalna na rzecz gminy zależała od posiadanego majątku. Ze wspomnianej na początku teczki dowiadujemy się o zadeklarowanych dochodach Kauffmannów za rok 1935. Dochód Alberta Kauffmanna wyniósł 47 000 zł, a Hansa (Jana): 34 800 zł.
Na początku naszego wieku, na rogu Rycerskiej i Chojnickiej, zaczyna funkcjonować dom towarowy Arensa. Powstawanie i przemijanie interesów wprowadza nas w klimat wędrówek. Aron Arens urodził się w 1815 roku w Sępolnie. Założyciel sklepu: Leopold (*1854) i jego żona, Doris (*1858) w Lubichowie. Ze Starogardu pochodziła natomiast nestorka rodu - Ernestyna (*1817). Inni kupcy żydowscy podobnie. Julis Ullendorf pochodził z Gogolewa, Abraham Klopstock z Międzyrzecza nad Wartą. W Gniewie urodził się Sigismund Loeffler.
Odmienne tutaj obyczaje niż na kresach Rzeczypospolitej, skąd kultura Świata, jak niegdyś z sefardyjskich Niderlandów, rozlała się po peryferiach Ziemi. Inne niż w orientalnych latyfundiach magnatów, kolebce legend Baal-Szem Towa i chasydyzmu. Na Pomorzu asymilacja. Językowa i gospodarcza. Tym należy tłumaczyć odpływ warstw żydowskich po zakończeniu pierwszej wojny światowej, gdy ziemie te przypadły Polsce. Chociaż i ci, którzy pozostali, według opinii żyjących jeszcze świadków, posługiwali się w interesach i w domu językiem niemieckim; ze służbą i w sklepie - po polsku. Napływają nowi, tym razem z Kongresówki. Brzmieniem Leśmianowskim słychać nazwiska Wielodróż i Spokojny. Krople w oceanie; zaginione słowo; kamasznik.
Nie miało Żydostwo starogardzkie tego folkloru, który kazał mieszkańcom Wielkopolski i Pomorza zachodzić na warszawskie Nalewki, aby naocznie przekonać się o ich odrębności kulturowej, nie tylko religijnej. W gruncie rzeczy był to świat materialnie ubogi, a jednak w prostocie i nędzy głęboki. Oddychający atmosferą Księgi, świętej, nie tylko kupieckiej. Nabrzmiały tradycją egzegetyczną, talmudyczną, przerastającą w fantastyczne legendy. Z niej pochodzi jedna z poetyczności świata, o której pisze w "Elegii miasteczek żydowskich" Słonimski:
.....Już nie ma tych miasteczek,
gdzie szewc był poetą,
Zegarmistrz filozofem, fryzjer trubadurem.
Nie ma już tych miasteczek, gdzie biblijne pieśni
Wiatr łączył z polską piosnką i słowiańskim żalem,
Gdzie starzy Żydzi w sadach pod cieniem czereśni
Opłakiwali święte mury Jeruzalem."
Marek FOTA
Za Gazetą Kociewską - 1998 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz