Nie wiem, czy to dobrze, że jeszcze komuś się chce organizować spotkania dyskusyjne. Robi to z godnym podziwu uporem w gminie Zblewo Michał Spankowski. Ale Michały już tak mają - muszą na szabelki. Spankowski niedawno zorganizował w Bytoni zlot pomorskich poetów, we wtorek w Pinczynie spotkanie polityczne. Byli na nim ludzie z PiS-u i dwaj nasi kandydaci do Sejmu z PSL-u.
Licha frekwencja na tym drugim spotkaniu (naście osób) świadczy o tym, że poezja jest dzisiaj popularniejsza od polityki, przynajmniej na dołach. Nie wdaję się tu w dywagacje, co jest czym - czy poezja teraz jest polityczna, czy polityka poetycka. Ta ostatnia na pewno - jak tak dalej będziemy szukać analogii - to poezja bandycka, knajacka, pomroczna, często przedwięzienna, a nawet i więzienna.
Szkoda, że tak mało utworów polityki poetyckiej albo poezji politycznej jest drukowanych w znanych tygodnikach opinii publicznej. Jakby na przykład ładnie brzmiał utwór pt. "Podatek liniowy ci jam". Albo inne, na przykład "Pieśń o Orlenie", "Jolka, Jolka, jaką piękną masz fundację - ondulację", "Legenda o świętym Oleksym", aria "Korupcjo moja miła!". Albo neosoceralistyczno-unijny hymn "My, młodzi urzędnicy!". W obu tych bliskich sobie dziedzinach twórczości - poezji i polityce - najważniejsze są talent i fantazja. Natomiast honoraria krzywdząco różne.
Na spotkaniu w Pinczynie młody poeta z PiS-u, ze średniej półki (niska półka: prowincja, średnia: Trójmiasta, wyższa: Warszawa, odlot - Bruksela) sporo opowiadał o sobie, jakby zadając sobie ze zdziwieniem pytanie: Kto mi dał skrzydła? Młody polityk przyjechał wsłuchać się w głos dołów, nie dostrzegając - co było widać w sali w Pinczynie - że na dołach jest jak u słynnego polityka - jasnowidza, mojego prakrewnego Adama Mickiewicza (matka - Barbara z Majewskich), a mianowicie: Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, a generalnie wieczorami to łażą same Dziady, a Ballady i romanse to czasami widać w lesie nie pod postacią zwiewnych nimf, a ubranych w miniskóry wykarminowanych tirówek.
Młody polityk, któremu ktoś dał skrzydła polityczne, ukończył prawo, potem ekonomię, a więc - jak powszechnie wiadomo - też kierunki poetyckie. Na prawie ćwiczy się wszak poezję przelewania pustego w próżne, na ekonomii poezję mesjanistyczną i futurystyczną, co w naszym pobożnym i łatwowiernym kraju, gdzie wierzy się nawet w Bin Ladena w Klewkach, na jedno wychodzi. Nie jest tu ważne, co poeta - polityk mówił, bo to felieton, a nie partyjne sprawozdanie. Zresztą sama nazwa partii mówi, o czym mówił: o Prawie i Sprawiedliwości. Mówili o tym od wieków między innymi tak znani bajkopisarze jak Stalin, Lenin, bracia Grimm, a nawet Dzierżyński. PiS możemy rozwinąć o kilka haseł: Rodzina, Wartości, Państwo...
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie. A jakby tak polityk zapytał: Hej, a dlaczego was tu, w Pinczynie, tak mało, chamy? Próbował na to pytanie odpowiedzieć Wiesław Ossowski, wójt I kadencji gminy Zblewo. I gdzieś był blisko prawdy. Ludzie boją się przychodzić na takie spotkania. Boją się, bo taką żeśmy przez 15 lat zbudowali demokrację. Boją się władzy? To zbyt prosta interpretacja. Dzisiaj wszyscy wszystkich się boją. Pracownik pracodawcy, urzędnik sekretarza urzędu, sekretarz wójta, wójt na przykład Tadeusz Paplińskiego, prezes właściciela, właściciel Wasermanna, Wasermann najnowszych notowań, SLD-owski poseł proboszcza, nawet Kaczor będzie się bał Donalda. Doszło nawet do tego, że o swój los boi się sprzątaczka, bo musi mieć średnie wykształcenie i może ją wygry�ć sprzątaczka - krewna królika.
Konsekwentnie przez 15 lat budowaliśmy antydemokrację, republikę ukladów, gdzie nie można sobie podyskutować, bo jak komuś się coś nieopatrznie wypsnie, to może następnego dnia otrzymać propozycję nie do odrzucenia, czyli anonimowy na krótko utwór liryczny pt. Zwolnienie za porozumieniem stron. Lub utwór dramatyczny: Zwolnienie dyscyplinarne. |wiat polityki, podobnie jak i poezji, bez dyskusji jest martwym światem. Dlatego polityka już mało kogo interesuje, co wyszło w Pinczynie. A wójt, burmistrz, prezydent jest wybierany w braku laku i służy - co powszechnie widać - jako publiczna spluwaczka tym, którzy jelenia wybierali.
Tadeusz Majewski
Za tygodnikiem Kociewiak - dodatek do piątkowego wydania Dziennika Bałtyckiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz