poniedziałek, 4 lipca 2005

Prosto w światło bramki!

Frank, wieś należąca do sołectwa Dąbrowa, jest położona dziwacznie. Trochę jej przy berlince (przy skrzyżowaniu tejże trasy z szosą na Kaliska i na Iwiczno). Trochę jej już przy szosie do Kalisk (właściwie to się z Kaliskami łączy), trochę przy szosie na Trzechowo. Człowiek jadący przez Frank nawet nie zauważy, że mija wieś. Tymczasem w niedzielę w tymże Franku i uroczyście, i zabawowo oddano do użytku wybudowany w ramach Programu Odnowy Wsi kompleks rekreacyjno-sportowy z boiskiem do kopanej.


"Pod Kasztanem"
Zajeżdżamy do sklepu spożywczego "Pod Kasztanem" (bez przesady, obok stoi wielki kasztanowiec). Ekspedientka podaje pepsi. Małe coś robią teraz butelki, na tak wielki upał o wiele za małe.
;@ A do boiska którędy?
Sympatyczna pani wyjaśnia, że wjazd jest kilkadziesiąt kroków dalej i że impreza rozpocznie się o 17.00, a nie 16.00 (taka teraz jest). Ale nic to. Lepiej przyjechać godzinę wcześniej, niż godzinę się spóźnić.

Trwają przygotowania
Sportowo-rekracyjny kompleks Franka jest odgrodzony od berlinki domostwami. Bezpieczeństwo zapewnione. Nikt na asfalt międzynarodowej szosy za piłką nie będzie biegał.
Trwają przygotowania. Chłopaki sypią linie na boisku, co prawda jeszcze nie trawiastym, ale za to z wielkim piłkochwytem i z bramkami o.k. (tak często mówią w tej gminie). Na huśtawce i drewnianej kratownicy bawią się dzieci. Kilka dziewcząt przerzuca piłkę na boisku do siatkówki. Ktoś się krząta przy długich stołach. Oj, będzie zabawa!

Były kontrowersje
Woła szczuplutka pani. To Barbara Żmuda-Trzebiatowska, radna z tej wsi, "sprawczyni" tego całego zamieszania. Zaprasza do domu, gdzie przygotowują ciasta i kawę.
Idziemy na skróty, smagani młodą świerczyną. Kilkadziesiąt metrów.
- Na ten nieszczęsny pomysł wpadłam ja - przyznaje się pani Teresa.
Dlaczego "nieszczęśliwy"?
- Bo ludzie tu rozmaicie do niego podchodzili. Frank jest bardzo rozległy, ma jakby cztery osiedla - ulice: Osiedlowa, Różana, Kręta i Wiklinowa i Kociewska. Wszyscy mówią - nowe chodniki, drogi, ale gdzie tu je robić, kiedy berlinka podlega nie pod nas? Postawiłam na swoim, gdyż tutejsze dzieciaki nie miały się dotąd gdzie spotykać. W piłkę grały na polu. I jest - boisko do piłki nożnej, do siatkówki, plac zabaw i kącik wypoczynkowy. Oczywiście chciałabym, żeby był chodnik. Kiedy kandydowałam do rady, miałam koncepcję, by wzdłuż berlinki z Dąbrowy do Franka biegła ścieżka z ławkami.

Dzieci są!
Zrobiono sporo. Ile to kosztowało?
- Zdecydowanie ponad 10 tysięcy złotych. Ale wartość naszych robót znacznie przewyższa te kwotę. Co zrobiliśmy? Wyrównaliśmy teren, zrobiliśmy bramki, urządziliśmy cały kącik dla dzieci, palenisko do grilla. Pracowały przy tym całe rodziny. Mam też anioła stróża Pawła Operacza, wspaniałego opiekuna. Kupiliśmy też sprzęt, między innymi zestawy kul do gry w boule. Co sobotę będą turnieje.
Rozmawiamy w locie. To znaczy ja piję sobie kawę, a trzy kobiety (oprócz radnej Teresa i Karolina Baczkowskie) uwijają się przy ciastach.
Ale - tak się zastanawiam - dla kogo to boisko, kiedy we Franku nie ma dzieci?
Panią radną aż zastopowało.
- Ja z takimi, co w ten sposób mówią nie rozmawiam! - mówi niby w gniewie. - Szkoła w Piecach miała 85 dzieci, a od nas z Franku do szkoły w Kaliskach dojeżdża 90 dzieci... Cezar, a co ty tu robisz?!

Ulewa
Cezar, groźnie wyglądające psisko, wyraźnie czegoś się boi.
- Burzy się boi!
Ładne rzeczy. Tak żeśmy się zagadali, że ani się spostrzegliśmy, jak nadeszła burza. I to wcale nie sucha, jak to nieraz bywa. Z ulewą. Z kuchni nie było widać.
- Linie na boisku zmyje! Zmoczyło nam całe wapno! - woła pani Barbara.
- Czy komputery wyłączone!? - padają czyjeś gorączkowe pytania z pokoju gościnnego.
W tym momencie impreza staje pod wielkim znakiem zapytania. Leje jak z cebra. Można więc porozmawiać dalej.

Czego tu brakuje?
Właściwie to Frank ma wielkie szanse rozwojowe. Przy berlince, z jednej strony do Kalisk, z drugiej do ładnego jeziora w Trzechowie. I widać, że tu się ludzie budują. Sporo nowych domów. Mówią, że berlinka przywołuje inwestycje, powstają firmy. Ile ich jest we Franku?
- Frank Raj - hodowla drzewek i krzewów ozdobnych, wielka atrakcja dla turystów (miniaturki różnych ogrodów), Mechnika Pojazdowa Błażeja Lipskiego, sklep "Pod Kasztanem", Zakład Ślusarsko-Kowalski, a już nie przy berlince - Zakład Wikliniarski. Stąd ulica Wiklinowa - wymieniają panie.
Ale czegoś mi tu brakuje. Czegoś bardzo oczywistego... Hotelu z restauracją, z normalnym polskim jadłem, a nie fastfudami.
Pani Baczkowska tajemniczo się uśmiecha. Czyżby strzał w dziesiątkę? Jej córka wdaje się w dyskusję na temat gastronomii.

Strzał celny
Ulewa przeszła. Już teraz nie wracamy na skróty. Przejście przy młodych świerkach byłby wodną torturą. Młodzi w mokrych koszulkach znowu robią linie. Te mecze, bo drużyn kilka, między Frankiem a... Dąbrową, muszą się odbyć! Wcale nie wystraszeni deszczem, który minął, ale może przyjść znowu, pojawiają się mieszkańcy sołectwa, gminy. Najpierw dziękuje pani Barbara - z nazwiska wszystkim, którzy pomogli. Jest ich wielka lista. Potem pani Danka, dyr. GOK-u dziękuje "tej chudzinie", czyli pani Barbarze. Zawody ma otworzyć wójt Antoni Cywiński - strzałem w bramkę ("może być niecelny"). Wójt strzela i... jest - celny. Kolejny sukces obywateli gminy!
Tekst i foto Tadeusz Majewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz