środa, 6 lipca 2005

Karczma w Kamiennej Karczmie?

Od ładnych paru lat stał tu drewniany domek, w którym podawano na ogół grochówkę z wkładką. I nic się nie zmieniało. Aż dziw, bo miejsce idealne. Od niedawna do domku dostawiono ławy pod zadaszeniami, wybudowano palenisko, położono polbruk.


Na ruszcie paleniska rumieni się karkówka. Krząta się przy niej Anna Giepard - mieszkanka Kamiennej Karczmy. Też jest zarumieniona - od ognia albo ma taką zdrową cerę. Będzie ładna fotka - urodziwa słowiańska dziewczyna z karkówką.

Robimy sesję zdjęciową, proszę panią.
- Oj, to najpierw proszę porozmawiać z właścicielką.
Zwyczajna dzisiaj lojalność w firmie.
Właścicielka, Ilona Zaorska, rozmawia z nami na raty, bo co pewien czas podchodzą klienci - a to zamówić, a to zapłacić. Przy jednym ze stolików dwaj młodzi mężczyźni, zarośnięci, wysocy i ogorzali, ogólnie wyglądający na zawodowców, z zapałem konsumują karkówkę. W środku jest schludnie i ładnie - nowa podłoga, nowa, jeszcze jasna boazeria.

Kilka ładnych lat temu robiliśmy tu wywiad. I przez te lata nic się nie zmieniało. Teraz, co pocieszające, widać poważne zmiany. Co się stało?
- Bo to prowadził ktoś inny. My zaczęliśmy trzy tygodnie temu... My, to znaczy ja i mój mąż. Mieszkamy w Pinczynie. Mąż jest rolnikiem, prowadzi gospodarstwo rolne. Kupiliśmy to niecały rok temu. Domek znajdował się w opłakanym stanie. Cały środek zrobiliśmy od nowa. To była dla nas spora inwestycja.

Z Pinczyna... To kawałek drogi. Łatwo było podjąć decyzję?
- Zapadła w ciągu... nawet nie jednego dnia. Nie miałam pracy i coś trzeba było robić. Dostałam wyprawkę z Powiatowego Urzędu Pracy - około 11 tysięcy złotych.

Chwalimy Powiatowy Urząd Pracy?
- O tak, chwalimy. Musiałam zrobić biznes plan. Pomogła mi sympatyczna osoba, która się tym zajmuje. Ten biznes plan zrobiłam prawie sama, trochę dodał teść. Ale gdybyśmy nie dostali tych pieniędzy, to i tak ten grill bar zostałby otwarty.

Wie pani, jak tu było wcześniej?
- Nic ciekawego. Nie zatrzymywałam się tutaj.

Reklamuje pani przy przed wjazdem do Kamiennej Karczmy karkówkę. Chyba na tym się nie skończy. Nazwa, Kamienna Karczma, zobowiązuje. Teraz jest ten grill, potem może będzie coś większego, na końcu wielka karczma z kociewskim jadłem... I to będzie jak amerykański sen o dojściu do majątku.
- Tak daleko nie sięgamy - śmieje się Zaorska. - Na razie najważniejszy jest tu grill.
Wychodzimy na chwilę na zewnątrz. Pani Ilona musi obsłużyć nowych klientów. Zawodowcy szykują się do drogi. Stoją przed półciężarówką z doczepioną lawetą. Numery rejestracyjne nie z naszego województwa.

Laweta... Po samochód czy już bez? Skąd jesteście?
- Z Grodkowa. To na południu Polski. Nie samochód. Wieźliśmy meble do Elbląga.

Smakowała karkówka w Kamiennej Karczmie?
- Może być. Mam gdzieś te wszystkie gumowe pizze. Karkówka to coś normalnego - mówi wyższy.

A jak tam jest, na południu? Więcej zmian niż u nas?
Coś burczą. Widać, niespecjalnie im się tu podoba.
- Jechaliśmy w tamtą stronę przez Ciechanów - Iławę. Mówią, że to jest jakaś gorsza Polska. A nam szczena opadła, tak tam jest. Ameryka.
Zawodowcy odjeżdżają. To ciekawe - dzisiaj wszyscy porównują, jak jest w Toruniu, Gdańsku, Krakowie, Wrocławiu. Kto się szybciej rozwija. Stajemy przy palenisku. Przychodzi pani Ilona.
- Na zimę ten grill będzie obudowany i czynny. To ma być wszystko na gorąco przez cały rok. Marzy mi się, żeby na grillu było dużo mięsa. Zestawy obiadowe też mi się marzą. Golonka też. Ale o te fast fudy klienci też pytają.
A nam się marzy tak, jak to jest na przykład przy trasie Gdańsk - Warszawa - prawdziwa karczma z normalnymi obiadami.
Nazwa zobowiązuje - Kamienna Karczma.

Na podstawie tygodnika Kociewiak - piątkowe wydanie Dziennika Bałtyckiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz