niedziela, 31 lipca 2005

Po roku na polu namiotowym

Przy zakolu Wdy, przy moście, przy ośrodku ZUS-u bez tablicy informacyjnej, jest wielkie pole dla kajakarzy. Z Czarnej Wody do tego miejsca płynie się 3-4 godziny wiosłując, 6-8 leniuchując. Pierwszego maja było tu trzysta osób!




Czarne w jasnych kolorach (tytuł prasowy)

O szybko rosnącej popularności Wdy jako rzece spływów kajakowych pisaliśmy w tym roku sporo. Równolegle z tą rosnącą popularnością rośnie rzeczny biznes. Powstają firmy wypożyczające kajaki. A co na brzegach?

Zapłać za zdjęcie
Pole namiotowe w Czarnem powstało trzy lata temu. Założyli je młodzi Słomkowie (stąd nazwa "Słomka"). W tym roku przejął je Bogdan Prabucki. Przejął? Źle powiedziane. Zostało w rodzinie.

Chodzimy po polu w sobotę wieczorem, robimy zdjęcia. Ludzi wielu. Na boisku do piłki plażowej komplet. Choć to zbieranina z Polski i ze świata (Wdą spływa sporo Niemców), grają na całkiem przyzwoitym poziomie. Na ławkach przy grillu siedzą jakieś kobietki. Uśmiechają się zachęcająco, kiwają głowami.
- A na jakiej stronce (internetowej - przyp. red.) te zdjęcia będą? - pyta jedna z nich.

W gazecie. Zrobić?
Kobietki z Malborka są chętne. Zresztą same kiwały. Ale od prawej krokiem pantery zachodzi babeczka w czapeczce z daszeczkiem.
- Ty, a po co?

Do gazety.
- Słuchaj, ty, to zapłać! Ja mam swoje lata i coś wiem. Zapłać!
Ma oczy zimne jak świąteczny karp. A "swoje lata" to tak circa połowa moich.
Panie na ławkach są zdeprymowane. Kobiecie pomyliła się rola w filmie z plażą.
Na wszelki wypadek zdjęcia gości, siedzących pod zadaszonymi wiatami i cieszących się ciepłym, przemijającym jak rzeka wieczorem, robimy już z daleka.

Z okna budki


Z okienka gastronomicznej budki, gdzie siedzimy z Bogdanem Prabuckim, jego synem Andrzejem i Danką Pilsen, widać, jak tu wszystko żyje. To przyjemne, jak ktoś - robiąc biznes plan, teoretycznie założenia - widzi potem, że w praktyce się to sprawdza. Kajakowy zajazd "Słomka"... Dobre.
- To istnieje dopiero trzy lata. Jak było? Pierwszy rok w miarę dobry - opowiada pan Bogdan - drugi, czyli zeszły rok - bardzo słaby. Teraz jest nieźle.
Po kolei przez okienko budki wyławiamy i nazywamy poszczególne fragmenty pola. Miejsce na obozowisko, stałe miejsce na ognisko, zadaszone ławy, toi toi, boisko do plażówki, do kometki, huśtawki dla dzieci. Ładnie, kolorowo, wesoło. A jak działa tu gastronomia? Od godziny 15 do 22, natomiast jeżeli ktoś przypływa w innym czasie, widzi numer telefonu, dzwoni i po chwili jest otwarte

Ilu - nie wie nikt

- W tym roku jest sporo ludzi. I są też klienci stali. Po prostu organizatorzy spływów wybrali na dłużej to miejsce. Na przykład do końca sezonu mamy w niedzielę i poniedziałek po 50 osób z Gliwic. W niedzielę przypływa jedna grupa, w poniedziałek druga. Kolonie z kopalni. Wypływają z Gołunia. Co zabawne - ci z Gliwic z pierwszym spływem nie trafili, przepłynęli, wylądowali gdzieś niżej. Potem tu wrócili. W sobotę też mieliśmy dwie grupy. W ogóle w soboty, jak przypłynie ich więcej, puszczam muzykę i bawią się do rana. Miejmy nadzieję, że taki ruch będzie do końca sezonu.

A najwięcej na tym polu to ile było osób?
- Pierwszego maja. Trzystu. Z okolic Olsztyna. Przyjechała z nimi nawet kapela. To wielkie pole, 1,4-hektarowe i może pomieścić znacznie więcej. Średnio dziennie mamy 30 osób. Oczywiście to nie wszyscy, którzy spływają Wdą.
Pan Bogdan, podobnie jak gdzie indziej przy rzece, nie wie, ile osób spływa. Nikt badań nie prowadził. Trudno się zresztą dziwić - trzeba by nad rzeka trochę posiedzieć.

Jeszcze prysznice


A gdzie tu zarobek?
- Zarabiamy na gastronomii. I 5 złotych od namiotu, bez względu na jego wielkość. Taką stawkę nam narzuciła gmina. To idzie na podatek od działalności gospodarczej.
Niezłe pole powstaje we Wdeckim Młynie. Niedługo - łatwo przewidzieć - i w tej branży konkurencja wymusi coraz lepsze warunki. Mówił pan coś o prysznicach...
- Gmina chce budować tu świetlicę dla wsi. Z funduszu programu odnowy wsi. To jest w trakcie załatwiania. Jeżeli powstanie świetlica, to będą i prysznice, Świetlica byłaby do wykorzystania i przez wieś, i przez kajakarzy.
Tekst i foto Tadeusz Majewski

FOTO. Kajaki odpoczywają, kajakarze toczą mecz w siatkę. Kobietki z Malborka przy grillu.
Z gastronomicznej budki obserwujemy z Bogdanem Prabuckim, jego synem Andrzejem i Danką Pilsen wielkie, pełne życia pole.

Za tygodnikiem Kociewiak - dodatek do piątkowego wydania Dziennika Bałtyckiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz