![](https://lh3.googleusercontent.com/-JvDQnzNMBT8/Vs3LdyrsBQI/AAAAAAAApQs/SaBnlwuO9RE/osowo4na_pierwsza.jpg)
Matematyka konkurencji
Sklep kolonialny omijamy, bo że jest, widzą nasze oczy. Co z tym drugim? Idziemy. Z 200 metrów. Centrum wsi. Dawny budynek Domu Ludowego, a w nim drugi sklep. Przed sklepem stoi obywatelka.
![](https://lh3.googleusercontent.com/-yPWao5T4zg4/Vs3LdnDsUJI/AAAAAAAAtvk/fewSRfs9klE/osowo3_portal_znak.jpg)
Proszę panią. Co z tymi liczbami? Przed wsią tablice mówią, że drugi sklep jest 1200 metrów, a jest 200 metrów. Czy, jak pójdziemy następne 1000 metrów, będzie trzeci sklep?
- Będzie las - odpowiada obywatelka.
Pewnie z malinami.
- Że co?
Z malinami, bo mówi się, że ktoś kogoś wyprowadza w maliny.
- No, my tu wiemy, że te napisy to żart... To jest przecież konkurencja.
Wy wiecie, ale jakiś kajakarz spod mostu może iść według oznaczeń i trafić do lasu.
W sklepie pani sołtys
![](https://lh3.googleusercontent.com/-khogD9Hr4Dc/Vs3Lgo6_9vI/AAAAAAAAtvk/a4a_iVo4qUc/osowo_sklep_portal.jpg)
W byłym Domu Ludowym sklep prowadzi pani sołtys, z którą - żeby było ciekawiej - ostry bój o sołtysowy fotel prowadził właściciel sklepu pierwszego, czyli KOLONIALNEGO. To on "oddalił" sklep pani sołtys o 1000 metrów od rzeczywistości. Walka z obszaru politycznego przeniosła się w obszar handlowy.
Pani sołtys, osoba skromna, stoi za ladą i obsługuje. Ludzie zeszli z góry budynku byłego Domu Ludowego, gdzie akurat ksiądz z Borzechowa odprawił mszę. Owieczki muszą zrobić zakupy. Pani sołtys - teraz sprzedawca - nie chce mówić o dziwnej formie konkurencji na metry. Nie chce, bo nie.
Wesela ruszyły
Teresa Bieś pracuje obok sklepu w świetlicy. O dziwo - sobota, gorąc, a dzieciaków i młodzieży pełno.
- Zajęcia trwają po 4 godziny dziennie od 16 do 20 aż do soboty - mówi pani Teresa. - Średnio przychodzi około 15 osób. A na dyskotekę przyjdzie i z trzydzieści. W czasie szkoły zawsze rano wpuszczam dzieci do autobusu.
Czy wieś się rozwija? - pytamy.
![](https://lh3.googleusercontent.com/-ffqdmcA8y9Y/Vs3Lf6DsABI/AAAAAAAAtvk/DZg8HSNW4TY/osowo_sklep_2_portal.jpg)
- A rozwija się. Nawet wesela w parafii ruszyły (parafia: Osowo, Borzechowo, Radziejewo, Mały Bukowiec). W tym roku przez dwa miesiące było 10 zapowiedzi. Poza tym liczymy na program odnowy wsi.
Czy będzie boisko?
- Jestem w zespole, który opracował projekt - ciągnie świetliczanka. - Chcemy zrobić porządne boisko, z koszem i piłkochwytami, z szatnią, z oświetleniem i ogrodzeniem. Budynek, w którym jesteśmy - były Dom Ludowy - ma być gruntownie odnowiony. Prze budynkiem ma być też wyłożony polbruk. Świetlica ma dostać komputery i Internet. Takie plany. We wrześniu się okaże, czy cos z tego wyjdzie. Trudno będzie, bo na pieniądze liczą też Wda, Osowo i Bietowo Kaliska.
A co latem tu dzieciaki robią?
- Głownie grają w tenisa i w gry komputerowe. Tak dużo przychodzi, bo są też dzieci z osiedli, gdzie mieszkają turyści z Tczewa, Malborka i Elbląga.
A do sklepu chodzą tu, czy do KOLONIALNEGO?
Tu i tam - dyplomatycznie odpowiada pani Teresa. A co pani sądzi o tych mylących napisach?
- Śmieszy to mieszkańców. No bo gdzie sklep, jak sklepu nie ma?
Dzieci mają wczasy
Przy okazji dowiadujemy się, że co biedniejsze dzieci z Osowa miały kolonie w Ocyplu sponsorowane przez gminę. Podchodzą dwaj - Michał i Sebastian. Byli 14 dni. Opowiadają, jak wyjechali do Gdańska, kąpali się w morzu. I o tym, że już stąd pojechało ich sześcioro.
Miło posłuchać o czymś takim we wsi, gdzie od wieków główną "atrakcją" jest zbieractwo jagód.
Wychodzimy przed dom ludowy. Obywatel pyta nas, ile ma lat. (Zdaje się, że jeżeli idzie o wiek, to mężczyźni są bardziej wrażliwi od kobiet.) Wygląda na 60, ale ma przy pasie wielki scyzoryk z rogową rękojeścią, wobec tego dajemy mu żartem 30.
- Mam 76 lat.
No, w to uwierzyć niepodobna!
Obywatel chce wyciągnąć dowód, ale dajemy sobie spokój. Zresztą po chwili potwierdzają inni, że mówi prawdę.
Plan numer jeden
My tu sobie gadu gadu, a ucieka myśl przewodnia reportażu - co z tymi metrami? Napisy mylą, a mówiąc wprost - kłamią. Dla jednych śmieszne, dla innych takie typowo polskie w niemieckim tego określenia znaczeniu. Weźcie się tam w Osowie za budowę pola namiotowego przy Wdzie, a nie za wyprowadzanie siebie i innych w maliny.
Tekst i foto Tadeusz Majewski, Marek Grania
Na podstawie tygodnika "Kociewiak" piatkowe wydanie Dziennika Bałtyckiego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz