piątek, 5 sierpnia 2005

Steki w Internecie

Ponieważ zbieram materiały na temat reportażu o poniatówkach - budowlanym fenomenie Polski międzywojennej, wpisałem sobie hasło "poniatówka" do wyszukiwarki Google.
Ku mojemu miłemu zaskoczeniu, zupełnie jak w grze w jednorękiego bandytę żetony, tak na monitorze wyskoczyło kilka moich artykułów i dużo o miejscowości Poniatówka. I nagle...
Aż mi dech zaparło. Czytam ze zdumieniem:
"Poniatówki w Smolągu jako przykład drewnianego budownictwa z przełomu XIX i XX w...".
No co za bzdura! Wchodzę w tekst - strona jest Powiatowa. Powiatu Starogardzkiego.
Otóż, Panie Starostwo, poniatówki nie są przykładem budownictwa z przełomu wieków, a budowano je w latach 1937 i 1938 dla powodzian, mieszkańców przeludnionych wsi południowej Polski i pracowników majątków po ich parcelacji w ramach programu uruchomionego przez ministra rolnictwa Juliusza Poniatowskiego, stąd właśnie taka nazwa. To już nie jest nawet byk merytoryczny, to są steki - bzdur.
Zdarza się - ktoś powie - nawet służbom starosteckim. Może i się zdarza. Ale poczytałem dalej i tu już, Panie Starosto, moje veto.

Analizujmy wspólnie: "Tereny położone po obu stronach rzeki Węgiermucy to gmina Bobowo".
Dość karkołomne określenie dla obszaru, zważywszy, że Węgiermuca nie jest rzeką, nawet rzeczką, rzeczułką może, lepiej, póki co, ciekiem - ściekiem. Kajakiem nie popłyniesz, ryby nie złowisz.

Dalej: "Wspaniałe krajobrazy z lasami i niewielkimi oczkami wodnymi to niewątpliwa atrakcja dla turystów szukających ciszy i spokoju na łonie natury".

Wspaniałe krajobrazy... Niby rzecz gustu. Ale można by napisać, że najładniejszy krajobraz - widok ze wzgórza przy byłym Tourist Center jest zeszpecony przez jabłowski elewator, a drugi - między Grabowem a Wolentalem i Wielbrandowem można - z racji nieprzejezdności dróg - poobserwować sobie przez lornetkę? Przy okazji - gdzie wypoczywać na łonie natury? W zbożu? Zasadniczo gmina Bobowo ma charakter rolniczy, Panie Starosto.

Co do "dobrej komunikacji zarówno z Trójmiastem, jak i z Borami Tucholskimi" to się, Panie Starosto, zgadzamy, chociaż to samo można by napisać o Dąbrówce, Ropuchach czy innych Smolnikach.

Czytajmy dalej. Pod hasłem "Warto zobaczyć"- kościół p.w. św. Wojciecha w Bobowie, kościół w Grabowie (zbudowany z muru pruskiego...)"...
No nie - "zbudowany z muru pruskiego". Znowu jakieś novum. Rozebrali gdzieś mur, Panie Starosto? Ktoś złożył doniesienie?

Warto też zobaczyć - zdaniem autorów tych steków - "dwór myśliwski w Mysinku z XIX wieku".

Otóż nie dwór, tylko dworek, i nie wiem, czy warto zobaczyć, jeżeli to własność prywatna Holendra Dicka Bosmy, który zasadniczo prowadzi rajdy konne dla obcokrajowców. Przynajmniej - nie wiem, azali się Pan Starosta z tą sugestią zgodzi - jak się coś takiego poleca, trzeba sprawdzić, czy gospodarz nie ma szpic-bull-rot-wailera i czy sobie życzy gapiów na swojej ziemi (i śrutem z dubeltówki może potraktować).

I tak dalej, i tak dalej. O... na przykład taki stek: "Tereny leśne i malownicze zakola rzeki Węgiermucy - okolice Grabowca, tak zwana "Szwajcaria Kociewska"".
Stek nad stekami! Jak długo uczyłem w szkole w Bobowie, nikt nigdy z miejscowych nie używał takiej nazwy. Więc przez kogo "tzw. - tak zwana"? Przez autorów? Tak sobie wymyślili? Św. P. Józef Milewski zwał "Szwajcarią" teren przy Żabnie - "Szwajcaria Zabnieńska" i może dość tych Szwajcarii?

Następne steki: "Projektowane: Park Krajobrazowy (tereny: Mysinka, Grabowa, Smolaga, Ruska i Grabowa) oraz Rezerwat Przyrody Gród Mysinek".
Protestuję, Panie Starostwo. Jeżeli coś jest w fazie projektowania, to nie należy polecać do obejrzenia (i pisać dużą literką). Brzmi to tak, jakby ktoś mnie zachęcał do jazdy projektowaną autostradą A1.

Pod hasłem: "Wypocznij aktywnie" czytamy: "Lasy gminy Bobowo to atrakcja dla myśliwych i zbieraczy runa leśnego".

Kolejny stek. Lasy są tu ponure, gdzie rosną rydze, wie tylko Sylwek Patrzykąt, podgrzybków i kurek nie ma, jagód jak na lekarstwo, zwierzyna wypłoszona kilka wieków temu.
Autorzy tego wpisu polecają też: "Ciekawa propozycja dla turystów to nauka jazdy konnej".
Są nie na bieżąco. Przewodniczący RG Bobowo pan Witka z tym skończył, Jacek Ciesielski kwaterę sprzedał. Organizuje się nowa. Gdzie więc? Na swojej chabecie?

I znowu kuriozalne: "Wypożyczalnia sprzętu wodnego na jeziorze Rusek" i "dwa czyste jeziora: Grabno i Rusek to raj dla wędkarzy".
Czy Pan, Panie Starostwo, był nad jeziorem, a raczej nad kaczym stawem Rusek? Spotkajmy się tam z wędkami, powędkujmy, wypożyczmy sprzęt wodny. Jak nic nie weźmie, nie szkodzi.

Niech Pan, Panie Starosto, przywiezie trochę tych steków (wyszły w postaci papierowego przewodnika po Kociewiu) - odpalimy grilla i przyrumienimy to nieco.
Tadeusz Majewski

Za tygodnikiem Kociewiak - dodatek do piątkowego wydania Dziennika Bałtyckiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz