sobota, 24 października 2009

Jestem ze Zblewa, nie mam kompleksów wobec tych z STG

Od 3 lat uczę się w Starogardzie i tyle też czasu trwa mój "spór" z kolegą z ławki. Od samego początku na wesoło docina mi, że jestem ze Zblewa, podkreślając przy tym, że on mieszka w mieście. Twierdzi, że na wsi jest nudno i nie ma co robić, że nie mamy w Zblewie nic czym moglibyśmy się pochwalić.




Zawsze zazdrościłam młodzieży z miasta, że mają tyle perspektyw do ciekawego spędzania czasu, rozwijania zainteresowań itp. Ale czy na wsi naprawdę jest tak źle? Dlatego gdy pośpiesznie szukałam tematu na pierwszy artykuł, ten problem nasunął mi się od razu. Przeprowadziłam rozmowę z kilkoma przedstawicielami zblewskiej młodzieży, którzy uczą się w mieście, aby poznać ich zdanie na ten temat.


Na pierwszą rozmowę schodzę do mojego garażu. Mój młodszy brat i jego przyjaciel co wieczór spotykają się, aby poćwiczyć. We wrześniu tego roku oboje zaczęli przygodę z miastem, zaczynając tam naukę. Długo rozmawiamy o ich licznych zainteresowaniach. Dawid na przykład lubi sport i programy przyrodnicze. Patryk motoryzacje. Oboje kochają muzykę i wszystko co związane z Internetem i grami komputerowymi. Na moje pytanie, czy mieszkając w Zblewie mogą rozwijać swoje zainteresowania, obaj zgodnie i kategorycznie odpowiadają, że nie. Twierdzą, że na miejscu nie ma nic, co mogłoby ich zainteresować na dłużej, nie ma żadnych kółek, dodatkowych zajęć, a nawet, jeśli są, to nikt ich dostatecznie dobrze nie reklamuje.

JA: Więc co chcieli byście zmienić, aby żyło wam się w Zblewie lepiej?

DAWID: Nic.

PATRYK: Nie mam żadnych większych zastrzeżeń…

Świetnie, pomyślałam. Mogłam porozmawiać z kimś, kto ma większą wyobraźnie. Spodziewałam się raczej litanii, rzeczy do zmieniania, stosu pomysłów na jakieś nowe przedsięwzięcia.

JA: Jak to nic? Wszystko jest w porządku? Nie macie żadnych zastrzeżeń?

PATRYK: No… może policja częściej mogłaby się interesować tym, co się na wiosce dzieje.

Ręce mi opadły, on chyba sobie ze mnie żartuje. Właśnie załamał się mój stereotyp młodych gniewnych, braku szacunku do policji i systemu. Moja mina mówiła sama za siebie.

PATRYK: Przecież tam czasami strach przejść wieczorem, nigdy nie wiesz, co strzeli do głowy takiemu kolesiowi pod wpływem.

JA: No właśnie! A gdyby tak znaleźć im jakieś zajęcie? Może czegoś oczekują, można by to jakoś zmienić.

DAWID: Ola, pomyśl sama, czego ci tu jeszcze brakuje...

JA: Swoją drogą to… niczego, czasami jest tu po prostu tak… monotonnie. A siłownia! Nie chcielibyście, żeby w Zblewie była siłownia? Przecież lubicie ćwiczyć.

PATRYK:

DAWID: Po co? Rozejrzyj się, mamy tu wszystko czego potrzebujemy, zrobiliśmy to sami. Reszta chłopaków zainteresowanych kulturystyką zrobiła to samo już dawno. Radzimy sobie sami.

JA: A galeria handlowa? Kino? Dyskoteka?... Może jakiś bar?

PATRYK: Oczywiście i aqua park…może jeszcze cyrk chciałabyś?

DAWID: Bar mamy i to całkiem fajny, a pizza też pierwsza klasa. Z miasta tu na taką przyjeżdżają.

PATRYK: Dyskoteki? Co ty chcesz ze Zblewa za melinę zrobić? Tu ma być spokój, nie chce żeby jacyś goście z okolicznych wiosek robili mi awantury po nocach na ulicy.

DAWID: A galerie masz w Starogardzie, co chwilę otwierają coś nowego.

JA: Ale to jest tam! A co ze Zblewem? Co z jego rozwojem?

DAWID: Masz sklepy spożywcze, małe sklepy z ciuchami, drogerie, sklepy meblowe, nawet duży Polo Market. Sama wiesz, jaka to jest przyjemność wyjechać do miasta na zakupy. To nie byłaby ta sama frajda, gdyby wszystko było na miejscu. To nie było by to samo Zblewo…

JA: I nie chcielibyście mieszkać w mieście?

PATRYK: A co takiego mają oni, czego ja mieć bym nie mógł? Przecież do kina mogę jechać w każdej chwili.

JA: Nie czujesz się gorszy dlatego, że mieszkasz na wsi?

PATRYK: A ty się tak czujesz? Ja nie. To, że mieszkam na wsi, nie znaczy, że jestem gorszym człowiekiem. To staroświeckie myślenie. Nie jestem wieśniakiem, mogę tyle samo, co moi rówieśnicy z miasta.

Nie spodziewałam się, że moja rozmowa z chłopakami przebiegnie w taki sposób. Dlatego idąc na kolejne spotkanie byłam bardzo ciekawa, jaki obrót spraw przyniesie następna rozmowa.


Karolina ma 18 lat, w maju czeka ją matura. Od października następnego roku zamieni Starogard na Gdańsk.

JA: Cieszy cię perspektywa zamieszkania w wielkim mieście?

KAROLINA: Tak! Jestem bardzo podekscytowana. Intryguje mnie nocne życie w mieście, poznawanie nowych ludzi, kompletnie inny tryb życia niż na wsi. Ta bliskość wszystkich wydarzeń kulturowych, z każdej strony jakieś nowe informacje o koncertach, imprezach, zjazdach itp.

JA: Więc wolałabyś wychowywać się w mieście?

KAROLINA: O nieee, tego nie powiedziała. Bardzo się cieszę, że moje dzieciństwo spędziłam właśnie tutaj. Myślę, że wychowując się w mieście, byłabym zupełnie inną osobą. Chyba nie umiałabym docenić zalet płynących z mieszkania na wsi.

JA: Zalet? Co dla ciebie jest zaletą mieszkania na wsi?

KAROLINA: Bliskość natury. To, że mam gdzie wyjść na spacer, latem pójść nad jezioro. Brakowałoby mi naszych lasów, łąk i tego swojskiego życia w grupie. Gdzie znajdziesz takich ludzi jak tu?

JA: Ale cieszysz się, że stąd wyjedziesz, że się wyrwiesz z tego monotonnego życia?

KAROLINA: Nie traktuje tego jak ucieczkę, nie mam potrzeby wyrywać się stąd. Chce najzwyczajniej w świecie poznać coś nowego, zawsze ciągnęło mnie do nowych doświadczeń. Będę tu wracać co weekend i w każdej wolnej chwili, żeby odpocząć od te miejskiej gonitwy i zgiełku.

JA: Wiążesz ze Zblewem swoją przyszłość?

KAROLINA: Nie zrobię tu kariery w moim zawodzie. Ale Zblewo to idealne miejsce na spędzenie dzieciństwa i zestarzenie się. Jak założę rodzinę, chciałabym tu chyba zamieszkać na stałe, wypatrzyłam sobie nawet ładną działkę pod lasem Podoba mi się unikalny klimat tego małego miasteczka…


Wnioski wypływające z obu rozmów są bardzo proste. To, kim się stajemy, jacy jesteśmy, ile znaczymy w globalnym rozrachunku czy ile wnosimy do życia innych, nie zależy od tego, gdzie mieszkamy. To, że wychowujemy się w Zblewie, niczego nam nie ujmuje. Powinniśmy być dumni z siebie i naszej młodzieży, że mimo nikłych rozrywek potrafimy sobie znaleźć w Zblewie zajęcie. Chłopcy zainteresowani kulturystyką robią sobie ławki do ćwiczeń. Osoby zainteresowane fotografią i pozowaniem do zdjęć po prostu je robią, kształcą swoje umiejętności na własną rękę. Dziewczyny, które kochają taniec, zakładają lokalne zespoły. Miłośnicy teatru piszą scenariusze i wystawiają sztuki dla lokalnego odbiorcy. Nie musimy mieszkać w mieście, żeby coś osiągnąć. Jesteśmy na tyle kreatywni, ambitni i pełni zapału, żeby poradzić sobie sami. Możemy być z siebie dumni, bo w końcu co to za problem znaleźć sobie zajęcie w mieście? A my co weekend dokonujemy małego cudu, wymyślając sobie kolejne, nowe zajęcia, nawet gdy centrum wsi świeci pustkami. Nasza wyobraźnia jest nie do wyczerpania. I tak trzymać!


Aleksandra Pałkowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz