- Bardzo lubię usiąść w towarzystwie kartki i długopisu, i sklecić jakiś tekst. Często także układam życzenia urodzinowe dla znajomych i przyjaciół. Mam satysfakcję, że kiedy są szczęśliwi. Kocham tez recytować wiersze, wczuwać się w tekst.
Jesień
Liść spada z drzewa
Jak gwiazda
Tylko stokroć wolniej.
Przypadkowa kobieta przechodząc przez park
Zwolniła tempo kroku.
Spoglądając w niebo można zauważyć
Grupy emigrujących ptaków.
Ze śpiewem odlatują na południe.
Zima się zbliża.
Drzewa stają się łyse
Z braku liści.
Wiatr gna po pustych polach,
Ludzie zbierają resztę upraw z działek.
W parku jak zawsze
Niedopita wódka stoi na ławeczce.
Dwóch panów uszczęśliwionych resztą dobytku
Uśmiecha się do siebie.
Z dnia na dzień coraz zimniej,
Termometr na dworze wariuje
Na gwałtowne zmiany temperatury.
Wszystko się zmienia.
Świat się zmienia.
Dzieci w szkołach wyczekują
Dni wolnych od edukacji.
Nastała jesień,
Rudo-brązowy kolor
Opanowuje krajobraz świata.
Jest pięknie aczkolwiek smutno.
W podzięce Dla Przyjaciół
Altana, namiot, scena, ambona -
Przyjaciel i przyjaciółka, On i Ona.
Jedna dusza, dwa ciała
Za to autorka, podziękować chciała.
Jedne wakacje, przygód tysiące,
Trochę strachu, nogi drżące.
Ubaw po pachy, śmiechu tony,
Wszystko wysnute jak sen utulony.
Wakacyjne zauroczenia,
To nie żadne pragnienia.
Uczuć pijane wyznanie,
Kilka ciekawych nocy, poza domem spanie.
Wszystko to i wiele innych akcji,
Zawdzięczam grupie szybkiej reakcji.
Do szczęścia kilkoro przyjaciół potrzeba,
Wtedy oni uchylą Tobie nieba.
Tym kilku osóbkom podziękować bym chciała,
Dla nich to bym mogła poświęcić się cała.
Więc dziękuję Wam za spędzone chwile,
Bo z Wami można się śmiać i rozmawiać zawile.
Wy zawsze zrozumiecie człowieka,
Nieraz nim to się stanie, minie pół wieka.
Za udane lato Wam serdecznie dziękuję,
Ledwo się skończyło już następnego wyczekuję.
Niech ta przyjaźń tak szybko nie przeminie,
Niech trwa tak długo jak plama po czerwonym winie.
Na koniec wszystkim dziękuję za to, że jesteście,
Bo ta podzięka jest w Moim geście.
Noc, ciemność
Noc jest dla mnie
Niczym mglisty poranek,
Nieoczywisty
Pusty jak bez wody dzbanek.
Księżyca niepojęta jasność
Wdaje się ukradkiem do mojego pokoju
Przez niezasłonięte okna.
Blask granatowego nieba
Nie pozwala mi spać,
Pobudza do życia niczym mocna kawa,
Zmusza do myślenia.
Powoli zdaje sobie sprawę
Z piękna otaczającego mnie
Nocnego świata.
Niejednolita ciemność,
Wypełnia mój pokój,
Kłócąc się z jasnością księżyca.
Powoli odpływam w głęboki sen,
Nie zwracając uwagi na bitwę
Księżyca z ciemnością.
Uciekłam w krainę marzeń sennych,
Rankiem się budzę
Nie ma już księżyca, ciemności,
Gwiazd na niebie.
Wszystko wydaje się w miarę normalne.
Sen o niczym
Uczucie pustki, samotności,
Tylko nocą mogę pomyśleć o wolności.
O Pięknej i nieskazanej,
Czystej i nieznanej.
Mogę marzyć o zielonej łące,
Dookoła mnie kwiatów tysiące.
Leżę i wyciągam ręce,
I wtedy czuję, że lecę…
Bądź mogę wspominać,
Uczuciowo się do góry wspinać.
Po wyimaginowanej drabinie
Albo na grubej linie.
Lub do siebie mówić
Po cichu jak pająk, który tka swoją sieć,
Dzielić się ze sobą uczuciami,
Zastanawiać się nad następnymi postępami.
Mogę uciec swoją świadomością,
Z nikim nie dzieląc się tą wiadomością.
Gdzieś tam… żyć, niczym się nie przejmować,
Bo tam przed niczym nie muszę się chować.
Tam są wszyscy i nawet o tym nie wiedzą,
Jest mi dobrze jak u Pana Boga za miedzą.
Nie chcę stamtąd wracać,
Bo w rzeczywistości zazwyczaj chce mi się płakać.
Mogę zobaczyć tam pewną kobietę,
Mogę ujrzeć resztę Mej rodziny,
Której skończyły się godziny.
Potrafię tam rozkochać każdego,
Zobaczyć Anioła Garbatego.
Wszystko mogę dotknąć,
Lecz nie potrafię się potknąć.
Otwierając oczy widzę rzeczywistość,
Wokół mnie ściany i bezsenność.
Wszystko oglądam nie dowierzając,
Myślą do snu zmierzając.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz