niedziela, 11 października 2009

Sylwetki radnych. Regina Grzywacz

Zamierzam zawsze słuchać, co ma mi do powiedzenia drugi człowiek

Ludzie to moja pasja

Regina Grzywacz jest radną trzeciej kadencji Rady Miejskiej w Skarszewach. Jej okręg to Osiedle Sikorskiego, Osiedle Wyszyyńskiego i Wolny dwór. Prywatnie jest mamą Magdaleny (30 lat) i Marka (27 lat).


- Dlaczego zdecydowała się pani na trzykrotne z kolei startowanie w wyborach na radną?

- Powiem krótko - to był nie tyle mój wybór, co raczej ludzi. Ale prawdą jest, że ja się w tym nieźle odnajduję. Mogę powiedzieć, że bycie radną to część mojego życia. Lubię ludzi i lubię im pomagać. To chyba takie moje posłannictwo - przychodzą do mnie ludzie po radę albo po prostu pogadać. I to często są osoby spoza mojego okręgu. Przychodzą po pomoc w sprawach urzędowych, ale nie tylko. Często są to kwestie czysto osobiste. Nie ma dnia, aby kogoś u mnie nie było. No, prawie nie ma. Bo raz czy dwa taki dzień się zdarzył. Wtedy nawet mój wnuczek był zdziwiony. "Babciu, a dlaczego nikogo dziś u nas nie było?" - zapytał. Ludzie przychodzą tak chętnie z jednego głównego powodu - bo wiedzą, że mogą, że znajdę dla nich czas i że jeśli tylko będzie to w mojej mocy, to pomogę.

Prawda jest taka, że radnym się jedynie bywa, a człowiekiem się jest. Albo trzeba nim być zawsze. Bycie radnym pomaga - ma się większe możliwości, ułatwienia, kontakty itp. Ale to niczego by nie zmieniło, gdyby ludzie nie mieli świadomości, że mogą na mnie liczyć.

- Jakie miała pani plany zaczynając bieżącą kadencję?

- Chciałam dokończyć pewne sprawy, które już były w toku - na przykład budowę parkingu na os. Wyszyńskiego, oświetlenie poszczególnych punktów w okręgu, wylewka asfaltowa na os. Sikorskiego. Poza tym cały czas mam wrażenie, że brakuje w naszej gminie jakiegoś punktu doradczego dla zwyczajnych prostych obywateli, którzy mogliby liczyć na merytoryczną i co ważne, bezpłatną poradę w różnych kwestiach, zwłaszcza prawnych. Coś takiego mogłoby powstać na przykład przy GOPS - ie.

- Co uważa pani za porażkę?

- To, że czasami jako radni gubimy gdzieś w natłoku spraw strasznie ważnych tego zwykłego człowieka, jest smutne. Bo są wielkie hasła i założenia, a zapomina się o tym, co zwykłe. Staram się tego właśnie unikać. Dla mnie drugi człowiek jest jak pasja. Całe życie staram się być zwyczajnie dobra. Ludzie dodają mi energii. W mojej pracy jako radnej nie było większych porażek. Porażką byłoby, gdyby ludzie odwrócili się ode mnie. Dziś mogę śmiało każdemu patrzeć w oczy.

- Jakie są pani plany na przyszłość?

- Są rzeczy, które trzeba w naszej gminie dopracować. Dla mnie priorytetem jest zorganizowanie takich miejsc, w których mogłaby się spotykać nasza młodzież. Jest tu jeszcze wiele do zrobienia. Nie wiem, może wiele rzeczy mogłabym zrobić lepiej. Zawsze czuję jakiś niedosyt. Do końca życia będę pewnie czegoś szukać. Ale mam zamiar robić to tak, aby jak do tej pory nie mieć wrogów. I zamierzam zawsze słuchać, co ma mi do powiedzenia drugi człowiek.

SIUM




Zawsze pełna energii.



Z wnuczkiem na molo w Sopocie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz