środa, 14 października 2009

Starogardzkie zatotrze w obrazach fantasy

Wojtek Zimmer ze Starogardzkiego PG 4 lubi fantasy. Postanowił opisać starogardzkie zatorze językiem Tolkiena. Przypomnijmy, ze zatorze to: Działki Kocborowskie, Kocborowo, Łapiszewo, Żabno, osiedle przy dha Grzybka. Można do tego dodać też Okole, Kręski Młyn, a nawet Krąg i Linowiec. W swoim tekście Wojtek na razie ledwie zahaczył o cos naszego, a mianowicie o tzw. drajmost. Widać - wena porwała go daleko od Kociewia. A tę to on ma. No i, co tu gadać, ma też całkiem niezły warsztat. W drugiej części - obiecał - będzie więcej "zatorzańskich" realiów.

Wstęp

Nad Krainą Gradson gasło odwieczne światło. Nikt nie wiedział, dlaczego tak się dzieje, więc została zebrana rada starszych, która miała ten problem rozwiązać. Efektem jej trzymiesięcznej pracy była decyzja, że Królestwo może uratować jedynie kryształ światła. Niestety o miejscu jego posiadania mówiła "Wielka Księga Atlasa", a ta spłonęła w pożarze dwieście lat temu. Z jej szczątków wyczytano, że znajduje się na północny zachód od stolicy Królestwa: Sabitii. Ustalono, więc, że na poszukiwanie kryształu zostaną wysłani najlepsi z najlepszych, aby go odszukać i przywrócić światło i pokój w Krainie Gradson. Wyznaczono do tej misji dwóch braci: Starszy z nich , Petru, choć miał dopiero dwadzieścia trzy lata był, już najbardziej szanowanym magiem z całym państwie, a jego młodszy brat Galhad - mocarzem. Tak więc dwaj bracia wyruszyli na największą przygodę w ich młodym życiu.

Rozdział 1

Po dwóch dniach konnej jazdy dotarli do granicy znanego świata. Przed nimi rozciągały się wielkie połacie nieznanej ziemi, być może większe od całego Królestwa. Przekraczając granice i mijając ostatnie patrole wojsk królewskich wiedzieli, że wyruszają w nieznane. Trzeciego dnia drogi wjechali do Wielkiego Lasu Sokorwan, co w języku elfów znaczy "nieprzebyty". Jadąc przez las cały czas czuli, że są obserwowani. Czwartego dnia rozbili obóz i położyli się spać, wierząc iż są bezpieczni. Nie wiedzieli nawet, jak bardzo się pomylili, gdyż były to ziemie szybkonogich elfów. Kiedy tylko otworzyli oczy ujrzeli, dziesięć elfów mierzących do nich z łuków. Elficcy strażnicy zaprowadzili ich do pięknego pałacu z czerwonego kamienia w mieście Borkom, gdzie w sali tronowej czekał na nich elficki Książę Marak. Opowiadając mu całą historię bracia otrzymali od niego pomoc w osobie jego najlepszego łucznika o imieniu Milvar oraz mapy, na której widniała droga do jedynej na tych terenach ludzkiej osady o nazwie Welin, z którą elfy utrzymywały bardzo dobre stosunki. Był tylko jeden problem, to jest przejść przez ziemie pomiędzy Elfami a krasnoludzkim miastem Shelapi ,gdyż roiło się tam od goblinów i orków, które tylko czyhały na nic nie spodziewających się podróżnych.

Rozdział 2

Piętnastu orków wyskoczyło zza drzew i rzuciło się na bohaterów. Galhad od razu zaczął siekać mieczem, a Milvar wypuszczał strzały tak szybko, że jego ręce rozmazywały się w wielką plamę. Petru właśnie przygotowywał się do rzucenia najpotężniejszego czaru ,jaki znał - burzy ognia. Kiedy tylko zebrał dość energii, krzyknął do towarzyszy: Teraz. Przyjaciele odskoczyli do tyłu, a Petru uwolnił falę ognia, która zdmuchnęła i spaliła orków. Nie został po nich ślad. Teraz, gdy niebezpieczeństwo minęło, młody mag zdecydował się na użycie zaklęcia teleportacji w celu przeniesienia siebie i towarzyszy do Shelapi - miasta krasnoludów. Kiedy już znaleźli się na miejscu ,zaprowadzono ich do Ymira - władcy skał, który jedynie dał im pomoc, lecz żadnej wskazówki. Postanowili wraz z nowym towarzyszem - kusznikiem Kertem kontynuować podróż.

Rozdział 3

Podróż do osady Welin odbyła się spokojnie, ponieważ na te ziemie orkowie bali się zapuszczać, gdyż musieliby przechodzić przez ziemie krasnali a ci są dla nich za silni. Dotarłszy do osady Welin spotkali się z kapłankami, które przekazały im jedyną ocalałą mapę do świątyni Hiling , gdzie znajdował się kryształ światła. Zgodnie z mapą musieli przejść przez góry Wµrg i znowu znaleźć się na ziemiach goblinów, by dotrzeć do ruin świątyni, gdzie w jej podziemiach znajdował się kryształ światła oraz broń wykuta z corren - metalu bogów, który jest twardszy od stali. Petru wiedział, że znajdują się tam też pradawne księgi, które zawierają wiedzę, jakiej nie można sobie wyobrazić. W podróży natknęli się na przeszkodę - w kotlinie Arakar zebrało się jezioro i aby je obejść , musieli nadrobić dwa dni drogi, gdyż jezioro było bardzo rozległe. Kiedy dotarli do ruin, okazało się, że orkowie założyli tam swoją siedzibę i wykradnięcie kryształu będzie trudniejsze niż im się wydawało. Jednak dzięki sprytowi i młodej kapłance Alanie, która ich śledziła, udało im się wykraść nie tylko kryształ, ale i broń, która się tam znajdowała.

Rozdział 4

Dwa dni później natrafili na dawno nieużywaną drogę, jak się później okazało, wielki trakt zachodni, który prowadzi wprost do stolicy - Sabitii. według relacji Alany jednak pomiędzy dwoma pasmami górskimi znajduje się dolina, której przebycie może być utrudnione przez wypływającą stamtąd rzekę Eryw. Lecz jakie było ich zdziwienie, kiedy dotarłszy do granic gór ujrzeli, że nad doliną rzeki Eryw stoi wielki, kamienny most o trzech łukach, a pod nim wesoło szumi rzeka Eryw. Dzięki temu mogli podziwiać piękne widoki i prawdopodobnie oszczędzić ponad tydzień drogi, a skoro nad światem robiło się coraz ciemniej, a orkowie ich gonili nie było czasu do stracenia. Dwa dni później dotarli do granicy i wtedy nastała noc. Bez światła zeszli ze szlaku, ale dzięki magii Petru oświetlali sobie drogę. W miesiąc od wyruszenia braci drużyna dotarła do Sabitii ,gdzie przywrócono światło w Królestwie Grodson, a fala światła zdmuchnęła wielką armię orków. Od tej pory światło zawsze świeci nad Królestwem Grodson, a pokój trwa nieprzerwanie i wszystkie rasy żyją ze sobą w pokoju po wsze czasy.

Wojciech Zimmer


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz