Opracowanie i wydanie "Kroniki", zdaję sobie z tego sprawę dobrze, może tylko z mojej strony zostać zainicjowane i pewno nie bez trudności przeprowadzone przy życzliwej pomocy i solidnej pracy wielu znawców i pasjonatów. Toteż za zgodą księdza biskupa prof. dr hab. pelplińskiego Jana Bernarda Szlagi i radach ks. prof. dr hab. Anastazego Nadolnego, przy wsparciu Parlamentarnego Zespołu Kociewskiego, spróbujemy powołać konieczny zespół naukowy (może międzyuczelniany) za pieniądze przeznaczone na badania naukowe przez budżet państwa naszego może projekt uda się doprowadzić do szczęśliwego finału, czyli wydania "Kroniki".
Niech jeszcze jeden cytat ze szkicu bibliograficznego Stanisława Kujota "Kronika Pelplińska (Poznań, Nakładem "Warty", 1876 r.) pokaże, jak zamiar jest ważny: "Kronika"... podaje nam wierny, choć czasem ze łzą w oku rysowany obraz rozwoju i pracy tej prastarej córy naszych książąt rodzinnych, a w licznych zdarzeniach i czynnościach klasztoru występują krocie osób, należących do rodzin nieraz od wieków zapomnianych, dzierżące kiedyś w naszej ziemi majątki i urzędy".
Kronika, znajdująca się w bibliotece Wyższego Seminarium Duchownego w Pelplinie w jednym egzemplarzu, pisana łaciną, miała dawniej drugi egzemplarz przechowywany w tajnym archiwum w Królewcu, którego los nie jest znany. Kronika ma tłumaczenie w oprawionym maszynopisie, którego strona tytułowa głosi: "Kronika Klasztoru Świętego Zakonu Cystersów w Pelplinie. Z łacińskiego rękopisu, znajdującego się w Archiwum Diecezji Chełmińskiej w Pelplinie, przełożył o. Pius Antoni Turbański OFM 1986. Oryginał nie ma tytułu ani spisu treści - uz. tł.".
Tekst tej nieopracowanej i niewydanej kroniki polskiej obejmuje w tomie pierwszym dzieje opactwa od sprowadzenia Cystersów do Pogódek w roku 1258 do końca roku 1636 (na 574 stronach), w tomie drugim od roku 1636 do końca marca 1688 (na 500 stronach oryginału).
W "Kronice", prócz, co oczywiste, relacji opartej na dokumentach (dziś nieistniejących), podaje dzieje klasztoru pelplińskiego, liczne fakty z historii Pomorza, Polski i Europy. Są w niej odpisy z umów dzierżawnych, nadań i darowizn, relacje ze sporów i procesów, żywoty opatów pelplińskich i dziejów Cystersów i echa wojen, zaraz. Mrowie nazwisk z informacjami o zasługach i przewinach ich właścicieli. O budowaniu (murowaniu, okalaniu murami obronnymi) miast i niszczących pożarach.
Są dopiski, surowe krótkie opowieści o wyczynach, np. młodzieńca, który zatknął czapkę na iglicy (zamku) ratusza gdańskiego, czy też o spaleniu miasta Starogardu wyjęte "z tomu zielonego pergaminowanego, bez oprawy, do połowy zmurszałego roku 1783, 15 września, gdym wszystkie akta przeglądał i z nich oblatowane przywileje wyciągał".
Dla przykładu, pod datą 1324 rok zapisano: "W wigilię Objawienia Pańskiego o. opat Jordan karczmę Rzężęcin, który Konrad niejaki tytułem kupna sobie przygotował, jemu i prawym dziedzicom i zastępcom odstąpił na zawsze z ogrodem przyległym z możnością sprzedawania chleba i mięsa, dał też zakaz, żeby napojów handlowych bez zgody samego Konrada nikt się nie ważył trzymać. Jako czynsz roczny nałożył 1 markę denarów będących w obiegu, pół kopy (tj. 30) kurczaków i (talent) funt pieprzu. To nadanie między innymi podpisali Gotfryd i Henryk ze Starogardu, poprzedni opaci".
W roku 1328: "w dzień św. Tybercjusza i Waleriana o. Jordan osadnikom wsi Rzężęcin dla uzupełnienia pola dodał 4 i pół morgi. Również nadał im łany dwa w gaju, łąkach i roli za 2 marki denarów rocznie płatne razem z resztą czynszu".
Dalej znajdujemy: "Rok 1381 zbudowany był przez niajakiego szlachcica Jana Russinitza klasztor Kartuzów w odległości 4 mile od Gdańska, nazwany Rajem N.M.P. Mnisi z Pragi w Czechach byli powołani, którym wspomniany szlachcic na utrzymanie życia dał 3 wsie: Kiełpino, ... Gdynia. Kościół tego klasztoru budował niejaki Jan Tiergart, obywatel gdański. Klasztor jest położony w pięknym miejscu pomiędzy dwoma jeziorami, pagórkami i lasami otoczony".
/Na marginesie/: Roku 1379 żniwa były wczesne, tak że na św. Jana już były ukończone. Czereśnie przed Zielonymi Świętami już były dojrzałe - Dusburgius -.
Pod rokiem 1382 znajdujemy zapis: "Krzyżacy przez nasze dobra Czatkowy wykopawszy rów rzekę Wisłę odprowadzili, gdyż dawniej rzeka ta dobra oblewała i była granicą dla nich. Za szkodę poniesioną przez klasztor Mistrz Winryk Kniprode dał dwa łany przylegające do tych dóbr wolne od czynszu w poniedziałek po św. Barnabie w grodzie Gniewa. Owe łany potem były zamienione z obywatelami Tczewa w roku 1395 jak się powie".
W roku 1453 Katarzyna Swedin, wdowa z Malborka, ofiarowała klasztorowi 100 marek z warunkiem, aby za jej życia wypłacano jej 7 marek rocznie, ale też "Tegoż roku Konstantynopol, słynna stolica cesarzy wschodnich, przeszła pod władzę Turków, przez zabicie i ścięcie głowy Konstantyna cesarza dnia 29 maja w samą uroczystość Zielonych Świąt...
...Lato bowiem obfitowało w dni niepogodne, deszcze były prawie nieustanne i to zimne. W noc św. Jana Chrzciciela lód był gruby na szerokość pióra. W dzień św. Małgorzaty (8 sierpień) spadł śnieg z deszczem i wskutek ciągłych deszczów żniwa były opóźnione do Narodzenia N.M.P...."
Dalej znajdujemy; "Tegoż roku (1507) niejaki Edward Mohr, żeglarz, wszedł dobrowolnie na wieżę zamku (ratusza) gdańskiego, swój kapelusz położył na kogucie znajdującym się na samym szczycie, przez tę wielką odwagę wiele zyskał. Tego roku zima była bez mrozu, tak ze lód zaledwie gdzieniegdzie się pokazał".
W następnym roku zapisano, że w Gdańsku "Wielka Brama ołowiem została pokryta, a przy tej pracy sam majster czyli arcydekarz spadł i zmarł".
Proszę o wybaczenie szanownego Czytelnika, że tyle cytatów, pewno nie najważniejszych, w tym krótkim artykule zawarłem, ale nie mogłem sobie odmówić tej przyjemności, która, jak mniemam, może i szanownego czytelnika będzie udziałem, lecz ponad smak pokazać chciałem, z jakim bogactwem w "Kronice" mamy do czynienia.
Jeśli wszelkie sprawy związane z opracowaniem i wydaniem "Kroniki Świętego Zakonu Cystersów" w miarę ułożyłyby się dobrze, to pracę można skończyć w dwa lata.
Zatem - do roboty (sam siebie popędzam). W każdym razie ja dla tej pracy wszelkie inne jestem gotów odłożyć na później, bo żeby rozumieć teraźniejszość, winniśmy dobrze znać przeszłość naszej ziemi i naszych przodków. Proszę też i namawiam innych do przyłożenia ręki, a raczej głowy i pieniędzy do zrealizowania tego zamiaru.
Andrzej Grzyb
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz