sobota, 9 kwietnia 2005

Pierwsza porażka w Sopocie

Tylko waleczność i ambicja mogły sprawić, że Polpharma będzie toczyć wyrównany mecz z Prokomem Trefl. Goście przez trzy i pół kwarty dzielnie się trzymali, ale to doświadczenie Jagodnika, Pacesasa i Maskoliunasa wzięło ostatecznie górę, wygrywając 94:83.

Po pierwszych minutach można było odnieść wrażenie, że Prokom Trefl nie będzie miał w tym spotkaniu większych problemów. Polpharma nie radziła sobie w defensywie. W wyniku przekazania na zasłonach, Gorana Jagodnika krył John Thomas, co trzykrotnie skończyło się łatwymi punktami gospodarzy. Sopocianie objęli prowadzenie 14. Dopiero obrona na całym parkiecie pomogła gościom odrobić straty. Do przerwy wynik oscylował wokół remisu.

Niewiele zmieniło się po zmianie stron. Przynajmniej do momentu, gdy przewinieniem technicznym został ukarany Tomas Masiulis. Litwin po koszu zdobytym, przez gracza Polpharmy chciał podać piłkę do sędziego. Pech chciał, że zrobił to zbyt silnie, a piłka o kilka centymetrów minęła głowę zdezorientowanego arbitra, który uznał zagranie skrzydłowego Prokomu za umyślne. Zespół ze Starogardu objął prowadzenie 56:51 i w tym momencie drużyna gospodarzy się obudziła. Po chwili na tablicy widniał już remis, a po dwóch trójkach Jagodnika sopocianie objęli prowadzenie 69:63. Kolejne rzuty za trzy trafili Maskoliunas i Pacesas wyprowadzając Prokom Trefl na bezpieczną przewagę. Plpharma walczyła dzielnie do końca, jednak nawet przy zaledwie 4 punktach straty gospodarze mieli mecz pod kontrolą.

źródło: www.ebl.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz