środa, 20 kwietnia 2005

Układacz puzzli

Mam z tego radość, a i czas płynie szybciej. Przynajmniej nie mam czasu się nudzić.
Trudna rola






Emeryt czy rencista na początku swojej roli staje przed problemem, jak zagospodarować sobie czas. Jeden hoduje hróliki, inny gołębie, jeszcze inny czas wolny spędza z wędką w ręku. Podobnie było z Edwardem Rolińskim z Frący. Próbował wszystkiego. Na ryby jeździł rowerem aż do Osieka oddalonego o 15 kilometrów. Wstawał o 2, 3 w nocy. Były też króliki. Dzisiaj jedynie dogląda królików wnuków. Czas wypełnia mu zupełnie co innego - puzle. Ponad 3 lata temu złapał bakcyla. Zaczęło się zupełnie niewinnie. - Wnukowie, dzieci układały, a ja tylko pomagałem. Tak mnie to wciągnęło, że stało się moim konikiem.Dziś już nie wyobrażam sobie bez nich życia. Dzieci i wnukowie dość szybko się poznali, że układanie sprawia mi wielką przyjemność i przy lada okazji robią mi prezenty, kartony puzli z coraz większą ilością elementów i coraz drobniejsze. Przyznam się, że jeden karton z 600 elementami kupiłem sobie na samym początku sam - mówi p. Edward.

Zawsze mnie to układanie wciągało

Na ścianie w korytarzu mieszkania p.p. Rolińskich wisi śliczny kolorowy obraz, który p. Edward ułożył z 3 tysięcy drobnych elemencików, jest jego chlubą. - W marcu na urodziny dostał od wnuczki Ani puzle składające się z 2 tysięcy elementów. Układał do samych Świąt Wielkanocnych. Całymi dniami przy nich siedział. Ja już krzyczałam na niego. Zawsze mnie to układanie wciągało. Czasem my do 12 00 w nocy układali, a bywało, że i dłużej. Tych nie mogłam. Byłam taka nerwowa. Może ze dwa klocki ułożyłam i koniec. Mnie nawet denerwowało, że jemu tak źle wychodzi - dodaje żona p. Edwarda. - Ja też się złościłem. Te urodzinowe były bardzo trudne. Chciałem już odłożyć, ale mi nie dało. Za każdym razem jak dostanę nowe puzle, to siedzę bez końca. Po prostu hazard. To jest gorsze od papierosów czy wódki. Czy by człowiek chciał, czy nie chciał, to musi układać. Cały czas jest wykorzystany na układanie, aż do skutku. Układałem je 3 tygodnie, ale siedziałem prawie całymi dniami. P. Edward zdradził nam, że ulubionych obrazów nie ma, ale budynki, wszelkie budowle są łatwiejsze do układania, gorzej z pejzażami. Puzle urodzinowe przedstawiały pejzaż, i były wśród elementów takie, które nadawały się w różne miejsca, stąd ta trudność. Puzle składające się z 2, 3 tysięcy elementów p. Edward układa tylko raz i służą jako obrazy, natomiast mniejsze układa po kilka razy, rozkłada i ponownie składa. Obecnie posiada 12 kartonów puzli.

Jedyne niepowodzenie

Zawsze sukcesy nigdy porażka? - prowokujemy. - Wnuczka Ania przywiozła mi z Nowego puzle, które składały się z 1 tysiąca elementów., ale nie ułożyliśmy. Kolor był wszędzie taki sam, nie szło za skarby ułożyć. Włożyliśmy do pudełka i leżą. Ale to było jedyne niepowodzenie. Wszystkie inne ułożylim - dodaje żona. - Ułożylim? - pytamy. No tak, większość układam z mężem, siedzę z nim, czasem do późnej nocy. Ale te ostatnie to mi naprawdę zbrzydły.
Technika
Puzle składające się z dużej ilości elementów p. Edward dzieli według kolorów na gromadki i wkłada do małych kartoników. Wtedy jest o wiele łatwiej. - W tym dużym pudle to by się wszystko mieszało. Te urodzinowe też sobie podzieliłem, ale wzór był trudniejszy, a na niektórych elementach znajdowały się dwa wzory... Każde kolejne puzle są trudniejsze. Kiedyś jeden element pasował tylko w dane określone miejsce. Teraz, np. w tych urodzinowych było tak, że jeden element pasował w kilka miejsc. Trzeba wielkiej uwagi, żeby poprawnie ułożyć. Ekspertem jest moja żona. Ona zawsze pierwsza widzi efekt i ewentualnie wskazuje na błędy.
Wnuk Tomek tak jak cała rodzina jest dumny z dokonań dziadka i szuka dla niego puzli, które będą się składały z 5 tysięcy drobnych elementóew. P. Edward już dziś się denerwuje. - To jest taka wielka płyta i nie ma się z tym gdzie podziać. To wymaga dużo miejsca w mieszkaniu - mówi. Ale my widzimy dziwny błysk w oku. P. Edward już czeka na kolejne wyzwanie. Zapewnia nas, że jeśli tylko zdrowie pozwoli, wzrok, który ostatnio nieco szwankuje, to będzie puzle układał do końca życia - Mam z tego radość, a i czas płynie szybciej. Nie mam czasu się nudzić. Żona p. Edwarda ma zajęcie obok męża. Podziwia jego spostrzegawczość. Pochwala jego zainteresowania. - Mnie przede wszystkim cieszy, że mąż nie pije wódki ani piwa, że nie siedzi pod sklepem, niech se te puzle układa.

Następców brak

P. Edwarda martwi, że nikt nie przejmie po nim schedy. Wnukowie niby interesują się puzlami, ale specjalnych zainteresowan u nich nie zauważa. Po chwili ich usprawiedliwia - Może mają dziś za dużo obowiązków?
On sam mógł sobie pozwolić na hobby dopiero niedawno. Przed przejściem na rentę inwalidzką 37 lat ciężko pracował w PBR-olach jako murarz. Miał na utrzymaniu żonę i troje dzieci. - Dużo po godzinach ja szałkował. Dzień był za krótki. O żadnych przyjemnościach, jakimś hobby wtedy nie było mowy. Za to teraz...
Jak widć można się realizować, poszerzać swoje zainteresowania, pielęgnować pasje, mimo iż nie jest się młodzieniaszkiem. Oto dowód na powiedzenie : Na wszelkiego rodzaju dokonania nigdy nie jest za późno.

Na podstawie tygodnika "Kociewiak" - dodatek do Dziennika Bałtyckiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz