środa, 20 kwietnia 2005

U Kleinów

Andrzej uczy się w Technikum Rolniczym w Swarożynie. Będzie przedstawicielem IV pokolenia Kleinów gospodarującym na tej ziemi.




Pokoleniowe hektary
W Kościelnej Jani jest kilku dobrze prosperujących rolników, jako że ziemie urodzajne i na ogół gospodarstwa dziedziczone po rodzicach, którzy już włożyli spory wkład w ich rozwój.

Medard Kleina pomnaża nie tylko dorobek rodziców, ale i dziadków. Został spadkobiercą rodzinnego gospodarstwa i wraz z żoną Marią gospodaruje na 70 hektarach. - Moi dziadkowie, Michał i Klara Kleina, posiadali, jak wszyscy w owym czasie rolnicy, tradycyjne gospodarstwo, gdzie po trosze chowało się wszystkiego. Gospodarowali na 8 hektarach. Moi rodzice, Henryk i Helena Kleina, dokupili 7 hektarów, tak że mnie przekazali już dobrze utrzymane 15-hektarowe gospodarstwo. My doszliśmy do 40 ha własnej ziemi. Resztę dzierżawimy.

W czym się specjalizują
Gospodarstwo Kleinów specjalizuje się w hodowli trzody chlewnej w tzw. cyklu zamkniętym. Prosięta pochodzące od własnych macior - a jest ich obecnie 24 - hodują aż do tucznika. Kiedy zwiedzaliśmy chlewnię, trudno nam było te maleństwa policzyć. Drugi kierunek - byki. Właściciel kupuje tygodniowe cielęta i hoduje tak długo, aż uzyskają odpowiedni ciężar. Sprzedaje jako opasy (byki) o wadze powyżej 600 kg. Są też 4 krowy mleczne. Mleko wykorzystywane jest na potrzeby rodziny. Sporo wypijają same cielęta.
- Z roślin głównie uprawiam buraki cukrowe. Niestety, z roku na rok muszę zmniejszać produkcję, bo cukrownia obniża limity. Chciałbym uprawiać więcej i mógłbym, ale nie mam gdzie oddawać. Widać w kraju cukru dość. A może wolą przywieźć z Kuby? - z sarkazmem mówi pan Medard.
Kleinowie uprawiają też pszenicę i inne zboża, które wykorzystują na paszę dla zwierząt.

Ciągle inwestują
- Budujemy chlewnię. Chcemy zwiększyć trzodę, ale musimy też sprostać wymogom Unii. Dlatego powstaje ta nowa chlewnia z wszelkimi udogodnieniami - mówi pani Maria. - Jako tako nam się powodzi, ale jeszcze inwestujemy. Budowa chlewni jest strasznie kosztowna. Już wydaliśmy dużo, a to kropla w morzu. Podziwiam męża, ma tyle pracy w gospodarstwie, a jeszcze znajduje czas na pracę na rzecz wsi czy parafii.

Nadal ciężko rolnikowi
Pan Medard skarży się, że Unia z jednej strony daje, z drugiej zabiera. - Odebraliśmy trochę pieniędzy, ale zabrali nam dopłaty agencyjne do zbóż konsumpcyjnych, podrożały też środki do produkcji rolnej, np. nawozy, środki ochrony roślin, paliwo i części do ciągników i maszyn. Żeby sprostać wymogom unijnym, trzeba naprawdę sporo pieniędzy.
Na tak dużym gospodarstwie potrzebnych byłoby 5 robotników. Kleinowie zatrudniają jednego, bo na więcej ich nie stać. Za drogie ubezpieczenia. Zatem cała rodzina musi ciężko pracować, by wszystkiemu sprostać.

Dzieci to też inwestycja
Kleinowie mają czworo dzieci - Asię (20 l.) - studentka, Andrzeja (18 l.) - uczeń technikum rolniczego, Adama (14 l.) - gimnazjalista i Arusia (6 l.). - W Andrzeju widzimy następcę. Zawsze interesował się pracą na roli i hodowlą. Wybrał technikum, by zdobyć wiedzę teoretyczną. W domu każdą wolną chwilę poświęca praktyce.
Marzenia, życzenia? Jak najlepiej wykształcić dzieci. - Żeby wyrosły na porządnych ludzi, żeby były wobec Boga i ludzi w porządku - mówi pani Maria.
- Chcielibyśmy też dokupić ziemi, modernizować gospodarstwo, a przede wszystkim wybudować tę kosztowną chlewnię - uzupełnia pan Medard.
Gdyby nie ta inwestycja, to żyłoby im się całkiem dobrze.
Podziwiamy majątek, jaki znajduje się w gospodarstwie, ale Kleinowie zauważają: - My pracujemy ciężko, nasze dzieci także, lecz nie można zapomnieć, że to tylko kontynuacja dorobku dziadków i rodziców.
Teresa Wódkowska

Na podstawie tygodnika Kociewiak - dodatek do Dziennika Bałtyckiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz