czwartek, 28 kwietnia 2005

VIII Bieg Pamięci Ks. Senatora

Kociewiacy, my lubimy biegać (i chodzić)! Skąd taki wniosek? Ano dwa tygodnie temu chodziliśmy i biegaliśmy w Osiecznej z Robertem Korzeniowskim, w niedzielę biegaliśmy w Barłożnie, a 2 maja wystartujemy w Biegu Ulicznym w Zblewie z okazji rocznicy 700-lecia tej szacownej miejscowości. W Barłożnie było tyle kategorii i takie tempo startów i finiszów, że chcąc nie chcąc musiał też biegać fotoreporter - od STARU do METY i na odwrót.


Bieg między biegami

Tak więc fotoreporter startował w dodatkowej, tytułowej konkurencji. Ale od początku. I skupmy się na poboczach imprezy.

Niedziela, wyjątkowo chłodno. Czas mszy. Jacyś młodzieńcy po kierownictwem dorosłego mocują w centrum Barłożna dwa banery za napisem META i START. Nie ma, jak w Osiecznej, na nich logo wielkich firm. W ogóle tu wszystko jest inaczej niż tam. Nie ma na imprez towarzyszących, nie ma gastronomii pod chmurką. Albo weźmy samą wioskę - leżącą wśród urodzajnych pól, rozczłonkowaną, architektonicznie straszliwie nieskładną. Śliczny barkowy kościół p.w. św. Marcina obnaża szpetotę bloków i klockowatych "willami" z okresu PRL-u, ciepły kolor ścian świątyni kłóci się z gryzącym fioletem jednego z domów. Rażą też w centrum fragmenty rozwalonego muru i resztki kunsztownie ornamentowanej werandy z drewna. Sporo czasu upłynie, nim ta kiedyś zapewne piękna wieś stanie się pod tym względem spójna.

Za to trasy biegu są zdecydowanie lepsze niż w Osiecznej. Tu można je komponować rozmaicie - w kółka, owale i rozmaite pętle.
Przed 13.00 zajeżdżają autobusy i samochody osobowe. Przy MECIE stoi ciągnik z naczepą, na której ustawiono megafon. Proste i pomysłowe. Są policjanci, strażacy,

trenerzy, pojawiają się osoby oficjalne, inaczej oficjele.

Rozpoczęcie. Ze schodów szkoły mówią dyrektor szkoły Justyna Czarnecka, wójt gminy Skórcz Erwin Makiła i kierownik zawodów, świetny trener ze Skórcza Jerzy Mykowski. Cel imprezy - poza tym oczywistym, sportowym - upamiętnienie ks. senatora Feliksa Bolta. Występuje poczet sztandarowy, zebrani śpiewają hymn, zuchy składają kwiaty przed obeliskiem. Wójt mówi o niepowtarzalnej atmosferze zawodów.

Potem już idzie jak błyskawica. Trudno się dziwić. Jest 12 kategorii.
Pierwsze starty. Jedna pętla. Potem - w starszych kategoriach - dwie i trzy (seniorzy). Po rozgrzewce niektórych znać, że nie zjechało tu jakieś pospolite ruszenie, a zawodnicy z klubów - m.in. ze Starogardu, Tczewa i Pelplina. Widać to też na finiszu. Tuż przed metą ci z klubowych "stajni" rzucają okiem na zegarek. Jak zawodowcy. Zupełnie jakby bardziej ich interesował osiągnięty czas niż miejsce.
Reporter rejestruje moment startu, strzela z aparatu w momencie



strzału startera, wybiera też w tłumie swoje czarne konie. Na przykład dziewczynę, która na STARCIE rozgrzewa się z takim wdziękiem, że musi wygrać. I - wygrywa.
Między tymi przebieżkami od STARTU do METY reporter znajduje chwilę czasu na rozmowę ze znakomitą kolarką Kasią Labon i jej ojcem Stanisławem (z klubu, który "Kociewiak" nazwał swojego czasu "Labon Family" z Kościelnej Jani). Kasia i tata są




raczej pewni
zwycięstwa w kategorii juniorek, ale zawsze wypada powiedzieć: - Zobaczymy, jak będzie. I bieg. Kasia wygrywa.

Nie jest to tekst o sporcie, a więc nie będziemy tu dywagować, kto jeszcze jest pewniakiem, a kto czarnym koniem. Chociaż intryguje nas Sławomir Reimus z Lubichowa, który pewnie wygrywa 8. kategorię. Mówi, że nie trenuje w żadnym klubie. Reporterowi nie bardzo chce się w to wierzyć. Po chwili wychodzi szydło z worka. Jego tata dyskutuje z maratończykiem Grzegorzem Gajdusem ze Skórcza. Okazuje się, że trenowali i biegali razem, i że tata Reimus niewiele ustępował mistrzowi. Chłopak ma po prostu geny po ojcu.

Bieg seniorek i seniorów to już walka na całego. Pierwsi wejdą do historii imprezy, wynik pójdzie też w świat, może nie ten wielki, ale zawsze. Uznanie budzi pan Kościelny, pracownik Urzędu Gminy Skórcz, stuprocentowy amator. Startuje w tym biegu co roku, walczy z najgroźniejszym dla siebie przeciwnikiem, a mianowicie z sobą samym.







Trzecie okrążenie kończy już nawet nie na szarym końcu, ale za to jak prawdziwy mistrz - w asyście dzieciarni.

Koniec. Goście idą do szkoły na kawę, zawodnicy błyskawicznie znikają. Zmachany reporter wsiada do auta, rusza. Jadąc dochodzi do wniosku, że najlepiej jednak biega się samochodem.
Tekst i foto Tadeusz Majewski

























1. Przed szkołą. Zdjęcia: Na schodach przed szkołą - schodzi poczet sztandarowy; zuch składa kwiaty przed pomnikiem ks. senatora Feliksa Bolta; startują maluchy; zwycięstwo tuż tuż; Druga od lewej wygra - przewiduję zwycięstwo. I faktycznie wygrywa; tak się biegnie po pierwsze miejsce; ruszają starsi; no i co, znowu wygrałam - zdaje się mówić Kasia Labon. Obok tata; pan Kościelny na finiszu. Brawo za piękną walkę.

Za tygodnikiem Kociewiak - piątkowe wydanie Dziennika Bałtyckiego.

Wyniki biegu - patrz:
http://www.kociewiacy.pl/modules.php?op=modload&name=News&file=article&sid=716&topic=2

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz