środa, 2 sierpnia 2006

Odejście Piernickiego od sztuki?

Teraz bryczki

Rolnik Witold Piernicki dwa lata temu zaczął produkować wielkie druciane zwierzęta. Postawione przy szosie pod Skórczem, intrygowały przejezdnych. Rok temu wziął się za rzeźbę w drewnie. W sporych klocach wycinał piłą spalinową ludzi i zwierzaki. Te rzeźby zdradziły spory talent pana Witolda. Doskonale oddawał w drewnie anatomię zwłaszcza leśnych mieszkańców. W ubiegłym roku zadawaliśmy sobie pytanie, co też ciekawego artysta pokaże w tym sezonie. Odpowiedź już mamy. Co nowego robi, widać na terenie otwartej galerii, a mianowicie na polu między jego gospodarstwem a szosą. Otóż wśród rzeźb z drewna stanęły drewniane stoły i krzesła i bryczka. - Mała, dla kucyków - wyjaśnia Piernicki. A więc rzeźbiarz odszedł od sztuki w stronę wyrobów użytkowych. - Bo teraz rzeźby nie idą - wyjaśnia pan Witold. - W ubiegłym roku szły bardzo dobrze, najwięcej to zajączki. Z odpadów, jakie powstawały przy rzeźbieniu, miałem opał na całą zimę. Teraz nie ma tych odpadów prawie w ogóle. Trudno wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje. Rzeźby nadal się podobają. Komuś szczególnie spodobał się prawie naturalnych rozmiarów Wędkarz. Po prostu go skradł nocą z pola. Z pary podobnych postaci został mi Żniwiarz. Z powodu braku popytu robię teraz bryczki. Pomaga mi w tym syn Karol. To dopiero budzi zainteresowanie. I ta galeria też się podoba. Wdzięczni okoliczni mieszkańcy wylali na drodze do mojego podwórka asfalt, tak że można łatwiej zajechać i oglądać ekspozycję.

Trochę szkoda, że Piernicki poszedł w tę stronę wyrobów użytkowych. Ale cóż, z czegoś trzeba żyć.

Wysłany przez kociewiak opublikowano czwartek, 17 czerwiec, 2004 - 12:17

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz