środa, 2 sierpnia 2006

SKLEP DANUSIA

Jeszcze kilkanaście lat temu nie wyobrażaliśmy sobie, że na wsi mogą istnieć inne placówki handlowe niż GS-owskie. Teraz GS-y są w odwrocie.
W Wolentalu są aż trzy sklepy - "Danusia", "Roma" i sklep bez nazwy stojący przy 5 popegerowskich blokach, z których 3 już docieplono i ładnie pomalowano. Wbrew obiegowym opiniom nie sprzedaje się tu przede wszystkim alkoholu. Ba, w jednym ze sklepów stwierdzono nawet, że spożycie trunków jest umiarkowane

Gawlikowa da

Sklep przy blokach istnieje już 11 lat, "Roma" - 8, a "Danusia" - 2 lata, z tym że wcześniej był tu sklep GS-owski. Prawdopodobnie największy utarg ma "Danusia", bo jest największy i stoi przy szosie.
Sprzedawcy zauważają, że bardzo ciężko było rozwinąć interes. Nie obyło się bez kredytu bankowego. Teraz jakoś się to toczy. Jakoś, bo wiadomo - bieda, a zwłaszcza we wsiach popegeerowskich.
Wszystkie sklepy przede wszystkim sprzedają to, co jest niezbędne do życia, a więc pieczywo i nabiał. Pomimo ciągłego ruchu i szczególnego rodzaju napięcia, jakie towarzyszy tej pracy (tak, tak, nie myślcie, że praca ekspedientki to hajlajf), ekspedientki bardzo ją lubią. Sporo satysfakcji daje im kontakt z ludźmi. Klienci też są bardzo zadowoleni z obsługujących ich pań. Poza tym uważają, że w sklepach jest tani i dobrej jakości towar.


A teraz o spożyciu alkoholu. Należy rozbić tę ponurą legendę, jaka otacza jeszcze wieś popegeerowską po filmie "Arizona". Okazało się, że w sklepach przede wszystkim "idzie" piwo "Specjal". Szacunkowo licząc w sumie sprzedają one 40 skrzynek piwa tygodniowo, co daje 800 butelek. Jak zauważyła jedna ze sprzedawczyń, to mało. "Deczko" powyżej 100 butelek dziennie na ok. 600 mieszkańców. Słabo sprzedają się wina - kilka butelek na tydzień. Wódka - "czysta", ale mało (u "Danusi" 8 butelek tygodniowo). W sklepie przy blokach Grażyna Gawlik z napojów alkoholowych sprzedaje tylko piwo. Nie ma zamiaru rozpijać mieszkańców osiedla. Tym bardziej, że bardzo duży procent kupuje u niej na zeszyt chleb. Oczywiście klienci zawsze płacą, tylko z opóźnieniem.
Popytaliśmy mieszkańców. W blokach przyjęło się mówić, "Gawlikowa da... (na zeszyt). W tych słowach jest dla pani Grażyny sporo szacunku. Inna sprawa, że w dwóch pozostałych sklepach też tak się kupuje. Cóż, taki jest obraz biedy. I na pewno niezawinionej przez mieszkańców Wolentala.

H. i T. (PG Pączewo)
Oprac. według tekstu zamieszczonego w Tygodniku "Kociewiak" - środowe wydanie "Dziennika Bałtyckiego"

Na zdjęciach

Pani Grażyna Gawlikowa rozumie biedę i daje chleb na zeszyt Ekspedientka w "Danusi" lubi swoją pracę. Ceni kontakt z ludźmi. Wysłany przez kociewiak opublikowano wtorek, 25 maj, 2004 - 12:13

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz