piątek, 4 sierpnia 2006

W remizie o kulturze

Sobota. Podobnie jak tydzień temu, badamy, co się dzieje w stolicach gmin. W Bobowie oczywiście jest otwarta remiza OSP. I - to też oczywiście - spotykamy w niej komendanta Klemensa Englera. Rozmawiamy z nim o straży i kulturze

.

Pożarów coraz więcej?
Klemens Engler: - Coraz mniej. Ostatnio paliło się w czwartek wieczorem w Klonówce. Byliśmy tam.
Straż wyjeżdża do pożarów i wypadków drogowych. Czego jest więcej?
- Częściej wyjeżdżamy do wypadków. W 2004 roku, do ostatniego dnia października, mieliśmy 21 wyjazdów, z czego 15 do wypadków, a tylko 6 do pożaru.
Ilu ludzi liczy sobie bobowska OSP?
- Trzydziestu dwóch oraz dwudziestu młodych - dziesięć dziewcząt i dziesięciu chłopców.

Czyli razem 52 osoby. To dużo. Ile macie samochodów?
- Trzy - dwa lekkie i jeden średni, niemiecki z 1967 roku. Ma na liczniku 40 tys. km i jest sprawny, ale to już - tak można powiedzieć - zabytek. Nie posiada wspomagania i trzeba się męczyć z kierownicą.
Ile OSP ma etatów?
- Wreszcie mamy na pół etatu kierowcę. Jest nim Zbigniew Ellas. Po jednej czwartej etatu mają też Jacek Engler i Mariusz Engler. Jacek jest odpowiedzialny za magazyny z paliwem w Wysokiej i Grabowie oraz za przegląd sprzętu pożarniczego i samochodów, a Mariusz odpowiada za stan techniczny samochodów. Dzięki temu mamy ciągle sprawny sprzęt, a kierowca jest na zawołanie.
Dzisiaj mamy sobotę. Nie odpoczywacie? W remizie przebywa teraz kilku ludzi...
- Może i jest wolna sobota, ale nadzór zawsze musi być... A inni przychodzą, bo w domu nie mają co robić albo nie chcą się kłócić z żoną (śmiech).

Co jeszcze nowego w OSP?
- Może co będzie nowego... Zmiany będą dotyczyć alarmu. Kiedy się gdzieś pali albo dochodzi do jakiegoś innego zdarzenia, najpierw dostaje sygnał centrala w Starogardzie. Następnie ta centrala wysyła zawiadomienie do danej jednostki, na przykład do Bobowa. Wtedy automatycznie włącza się u nas alarm. Wyje na całą wieś. Przybywają strażacy i wyjeżdżamy. Jak najprędzej. Chciałbym to jeszcze usprawnić. Wymyśliłem, by sygnał z centrali podłączyć do telefonów komórkowych strażaków. Dzięki temu działalibyśmy jeszcze szybciej. To mój pomysł. Podobny realizowano w Skarszewach. Tam mieli pejdżery, ale coś im się psuło. Myślę, że mój pomysł jest dobry.

Ile czasu mija od momentu alarmu do wyjazdu?
- Nieraz po drugim zejściu sygnału alarmowego już jesteśmy na miejscu. Zajmuje nam to 3, 4, góra 5 minut. Podjeżdżamy do remizy, czym się da. W nocy, wiadomo, jest troszkę wolniej, ale w dzień jesteśmy bardzo szybcy.

(Dołącza do nas radny komisji gospodarczej Rady Gminy Bobowo Jarosław Ciesielski.) Straż w Bobowie nie tylko bierze udział w wypadkach. To również miejsce kultury. Macie słynną orkiestrę dętą. Pomagacie w organizacji imprez kulturalnych. Czy pana zdaniem, radnego, w soboty i w ogóle w dni wolne w Bobowie coś się w kulturze dzieje?

Jarosław Ciesielski: - Nic się nie dzieje. Dużo mogłoby się dziać, ale młodzi nie mają gdzie iść. Kiedy jeździł pociąg, to młodzi wyjeżdżali znaleźć sobie gdzieś rozrywkę. Teraz trudno wyjechać. A co tutaj mają? Jest dom kultury, bilard, stół do tenisa stołowego. Ale jak ci starsi zajmą, to ci najmłodsi już nie mają miejsca.
Co pan by widział tutaj w Bobowie?
- Na pewno przydałaby się dyskoteka. Młodzi mieliby swoje miejsce do zabawy, a nie spędzaliby czasu na przystankach autobusowych.

W gminach są domy kultury i świetlice, ale - jak zauważyliśmy - młodzi często nie mogą z nich korzystać, bo w soboty i niedziele odbywają się wesela czy stypy. Prowadzi się działalność zarobkową.
Klemens Engler: - To prawda. Na przykład w tym miesiącu u nas w remizie odbyły się już dwa wesela. Mniejsze wesela robimy w stołówce, wtedy tamta salka stoi pusta. Ale wesela z zabawą młodzieży nie da się ożenić. A dyskoteki? Czasami je organizujemy. Pilnuje ich trzech strażaków, bo wiadomo, lepiej być czujnym. Te dyskoteki nie cieszą się jednak popularnością. Przychodzi mało osób. Kiedyś, jak kursował pociąg, przyjeżdżali również i ze Starogardu. Bywało nawet i 70 osób.
Tekst i foto M.G.

Zdjęcia
1. Klemens Engler:
2. Kierowca i konserwatorzy sprzętu w remizie.
3. Radny Jerzy Ciesielski: - Nic się nie dzieje...

Na podstawie tekstu zamieszczonego w tygodniku Kociewiak - piątkowy dodatek do Dziennika Bałtyckiego.

Wysłany przez kociewiak opublikowano czwartek, 27 styczeń, 2005 - 10:56

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz