wtorek, 29 sierpnia 2006

Odrodzenie naszej jazdy

- Robimy przymiarki, by w czerwcu przyszłego roku zorganizować w ramach święta pułku paradę kawaleryjską, pokazać sztukę władania biała bronią oraz musztrę paradną

Z Krzysztofem Landowskim rozmawia Tadeusz Majewski.

- Mamy w Starogardzie po Bractwie Kurkowym nową - powiedzmy żartobliwie - jednostkę wojskową, a mianowicie oddział kawalerii... Czy to nawiązanie do starogardzkich szwoleżerów, czy polskich przedwojennych ułanów w ogóle?
- Przede wszystkim do II Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich, który stał w Starogardzie od roku 1926 do roku 1939, czyli 13 lat.


- Stał i wreszcie się o nim pisze. Wyszły prace historyczne, między innymi Janusza Stachulskiego, a rok temu nagrodzona na targach książki pomorskiej praca Wiesława Gogana. Jednak książki, które czytają nieliczni, nie są w stanie odświeżyć zbiorowej pamięci o tym, że ten pułk u nas stacjonował. Odnoszę wrażenie, że przez lata dużo robiono, żeby pamięć o pułku zgasła. A przecież przed wojną miasteczko Starogard żyło nimi - przejazd pułku zawsze ściągał mnóstwo gapiów.
- To prawda, gdyby nie nasza inicjatywa, sprawa byłaby już zupełnie zapomniana. I gdyby nie praca takich ludzie, jak Wiesław Gogan, który, nawiasem mówiąc, należy do naszego stowarzyszenia. Sprawa byłaby zapomniana tym bardziej, że żołnierze z tego pułku albo zginęli podczas wojny, albo w większości znaleźli się na emigracji. Tutaj po wojnie nikt nie wrócił.
- Wrócił, pułkowy werblista Kapelek, o czym piszę w swojej książce "Przpelotnia". Spotkała go zaraz po wojnie Kazimiera Borkowska. Ale pewnie wrócił na chwilę... Generalnie nikt nie wrócił i nie ma rodzin, które by o tym pułku przypominały... Co to za stowarzyszenie?
- Założyli je starogardzcy sympatycy jeździectwa i kawalerii. Ma nazwę Szwadron Kawalerii imieniem II Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich.
- Wymieńmy władze stworzyszenia?
- W skład zarządu weszli: Leszek Kubiak, Ryszard Grądman, Janusz Landowski (syn rotmistrza - oficera II pułku szwoleżerów) i Ryszard Szwoch. Prezesem zostałem ja, Krzysztof Landowski. Na dzisiaj mamy około trzydziestu członków.
- Oddział osób o znanych nazwiskach, przynajmniej jeżeli idzie o "dowódców"... Kiedyś, z okazji kolejnej rocznicy wyzwolenia Zblewa przez wojska Hallera, pani Tomaszewicz, nauczycielka historii z tamtejszej szkoły, przygotowała szczególną inscenizację - główną ulicą w Zblewie wjechało kilku ułanów. Stroje wypożyczyli bodajże z teatru. Wyglądało to pięknie. Jak żywa lekcja historii. Czy stowarzyszenie też będzie miało taki oddzialik?
- Już posiada. Konny pododdział reprezentacyjny. W składzie dziesięciu koni i jeźdźców.
- To może powstaną inne pododdziały? Przecież mamy w mieście i dookoła miasta wielu koniarzy. Ale byłaby frajda, gdyby ulicami Starogardu jechał pododdział za pododdziałem... Konna starogardzka armia...
- Utworzenie pododdziału nie jest prostą sprawą. Przynajmniej jeżeli ma on nawiązywać do historii. Trzeba mieć pozwolenia. Dla nas bardzo ważnym dniem był dzień 7 stycznia, kiedy to stowarzyszenie otrzymało zgodę Zrzeszenia Kół Pułkowych Kawalerii w Londynie (konkretnie od Skarbników i Strażnika Etosu Kawalerii II Rzeczypospolitej) na używanie barw i wyróżników II Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich...
- Aż tak to jest sformalizowane i skomplikowane?
- Trudno się dziwić, wszak chodzi o kontynuację pewnej historii i to już nie jest zabawa. W naszym przypadku chodzi o kontynuację dumnej historii elitarnej jednostki polskiej jazdy w okresie międzywojennym. Dumnej i bogatej, bo przecież II Pułk Szwoleżerów Rokitniańskich ma taką. Nie powstał tutaj. Wywodzi się z II Pułku Ułanów Legionów Polskich, czyli ma rodowód legionowy marszałka Józefa Piłsudskiego. A 15 sierpnia 1915 roku zasłynął pod Rokitną, w bohaterski sposób szarżując na rosyjskie okopy. Przyniósł chwałę i chlubę polskiej kawalerii.
- Wróćmy do tego, co stowarzyszenie da miastu. Będą przejazdy tego pododdziału?
- Będzie o wiele więcej. Ale oczywiście w celach statutowych mamy kultywowanie i kontynuowanie tradycji kawalerii i jazdy polskiej, a w szczególności II pułku poprzez uczestniczenie w uroczystościach o charakterze patriotycznym - z okazji świąt narodowych, o charakterze kawaleryjskim i wojskowym. Chcielibyśmy przez to - jak wspominaliśmy wyżej - przypomnieć mieszkańcom Kociewia o istnieniu tutaj tak wspaniałej jednostki polskiej jazdy, jakim był II Pułk Szwoleżerów Rokitniańskich. Zwłaszcza dotyczy to młodzieży, bo mało kto z młodych wie, że przez 13 lat ta elitarna jednostka stacjonowała u nas aż do 1939 roku, kiedy to wyruszyła na swój ostatni bój. - Celem naszym jest też nawiązywanie współpracy z innymi formacjami
kultywującymi tradycje pozostałych pułków kawalerii II RP (a było ich
40) w kraju i za granicą. Ściśle współpracujemy ze stowarzyszeniami
kresowymi, a zwłaszcza z Towarzystwem Przyjaciół Nieświeżan im.27 Pułku
Ułanów Nieświeskich im. Króla Stefana Batorego, które prężnie działa w
Nieświeżu na Białorusi, a także z organizacjami krajowymi, m.in.
Stowarzyszeniem Szwadron Jazdy RP - 1 Pułk Szwoleżerów Józefa
Piłsudskiego w Warszawie..

- Gdzie zakończył się ten ostatni bój?
- Nasi szwoleżerowie walczyli w składzie Pomorskiej Brygady Kawalerii. Doszli aż pod okolice Łodzi... W 1939 roku wyszli z miasta i nie powrócili. Od tej pory II pułk żył w sercach Kociewiaków, potem pamięć wygasała, a teraz przypomnienie powraca w formie naszego stowarzyszenia.
- W Polsce jest już sporo rozmaitych oddziałów. Byliście na jakimś przeglądzie?
- Tak, w miniony weekend (19 i 20 sierpnia) odbył się w Grudziądzu, w stolicy polskiej kawalerii, XVIII Zjazd Kawalerzystów II Rzeczpospolitej. Uczestniczyła w nim delegacja naszego stowarzyszenia. W dniach 21 i 22 sierpnia, czyli po zjeździe, zwizytował nas wiceprezes Zrzeszenia Kół Pułkowych Kawalerii w Londynie major Zbigniew Makowiecki.
Pododdział konny powitał pana majora w umundurowaniu kawalerii według wzoru z 1936 roku. Pan major był zafascynowany zarówno pododdziałem konnym, jak również środowiskiem, które wzięło na siebie dzieło kontynuacji chlubnych tradycji elitarnego pułku. Przywitaliśmy go paradą pododdziału konnego i meldunkiem. Pan major dokonał przeglądu, potem odbyła się prezentacja umiejętności ujeżdżeniowych i skokowych członków szwadronu, która wzbudziła wielki entuzjazm tego kawalerzysty. Na marginesie - major ma 90 lat i w tym wieku jeszcze dosiada konia, i radził sobie nie gorzej niż my.
- Wzbudziliście w nim entuzjazm? Jesteście tacy dobrzy?
- Oni, ci z Anglii, na ogół nadają barwy i wyróżniki nie widząc ludzi, którzy mają kontynuować ich tutejszą obecność. W naszym przypadku stało się inaczej. Pan major zobaczył, i tak, owszem, był pod wrażeniem. Dzięki temu przyznał naszemu stowarzyszeniu prawo do odznaki pułkowej II pułku. Informacja o tym rozejdzie się szeroko i mamy nadzieję, że odwiedzą nas weterani kawalerii oraz ich rodziny i że takie wizyty zostaną wpisane do kawaleryjskiego kalendarza. Już nawiązujemy kontakty, na przykład udało nam się nawiązać kontakt z panem Jarosławem Trepto, którego stryj był w przedostatnim dowódcą II pułku szwoleżerów w Starogardzie i został zamordowany w Starobielsku.
- Kiedy zobaczymy was w Starogardzie?
- Robimy przymiarki, by w czerwcu przyszłego roku zorganizować w ramach święta pułku paradę kawaleryjską, pokazać sztukę władania białą bronią oraz musztrę paradną. To ma być dla mieszkańców Starogadaru i okolic. Jest to ogromne przedsięwzięcie, dlatego już w końcu tego roku zostanie zawiązany komitet organizacyjny, który zajmie się przygotowaniem tej imprezy.
- Czy każdy może zostać szwoleżerem?
- No właśnie. Chciałbym zwrócić się tu z apelem do rodzin poległych i zmarłych szwoleżerów II pułku o kontakt w celu przyjęcia ich w poczet naszych członków, a także, co jest odpowiedzą na pana pytanie, do wszystkich sympatyków kawalerii lokalnych kociewskich patriotów. Kontakt dla rodzin szwoleżerów i wszystkich chętnych pragnących wejść w nasze szeregi, również kociewskiej młodzieży - Janusz Landowski 0512141918
- Czy urządzicie izbę pamięci II pułku?
- Celem naszym jest utworzenie stałej ekspozycji dotyczącej II Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich. Częściowa ekspozycja znajduje się w tej chwili w Muzeum Ziemi Kociewskiej. Oczywiście te ekspozycje będą się wzajemnie dopełniać, tym bardziej, że dyrektor muzeum pan Andrzej Błażyński też do nas należy.
- Jak na dyrektora muzeum przystało. Jest szwoleżerem, jest - zdaje się - bratem kurkowym. Można w kilku oddziałach... Sporo słyszałem uwag na temat oficerów II pułku. Niekoniecznie dla nich życzliwych. Podobno traktowali to miasto jak placówkę na granicy. Miejscowych traktowali z rezerwą. Podobno (tak mi mówiła jedna pani a więc to może być plotka, a nie fakt,) tylko dwie starogardzianki wyszły za oficerów.


- Kim była ta pani?
- Oczywiście jedną z tych dwóch żon oficerów.
- Aha... Jej mąż był oficerem wywiadu... Powiedzmy tak: społeczeństwo oficerów przedwojennych było zamknięte. My chcemy ideę cnót kawaleryjskich rozszerzyć na wszystkich, którzy będą tego chcieli, ponieważ przydaje się ona nie tylko w życiu wojskowym, ale uczy przyjaźni, szacunku do drugiego człowieka i patriotyzmu.
- Wie pan, panie Krzysztofie, rozmawiałem z wieloma ludźmi, ale nikt jeszcze tak bezpośrednio nie mówił mi o patriotyzmie. Pan często używa tego słowa...
- Bo patriotyzm dla mnie był zawsze wartością najwyższą, przynosząca chlubę. I zawsze uważałem, że Polacy byli i są wielkimi patriotami, o czym świadczy nasza historia. A naród bez patriotyzmu jest jak drzewo bez korzeni. Zawsze wygrywaliśmy
jako Polacy tylko dlatego, że byliśmy silni i zwarci.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz