środa, 2 sierpnia 2006

Zatrzymać na wsi

W piątek (21.07) w Karczmie Kociewskiej odbyło się Zgromadzenie Gminnego Związku Kółek i Organizacji Rolniczych (dla gm. Starogard i Bobowo). Podsumowano miniony rok, omówiono sytuację

Z Tadeuszem Chełchowskim, prezesem GZKiO, rozmawia Tadeusz Majewski

Najpierw była część robocza. Czego dotyczyła?


Dwa zrzeszenia uregulowały sytuację?

Tak, bo zajmują się najważniejszym produktem rolników z powiatu, czyli zbożem i trzodą chlewną. Powiatowe Zrzeszenie Producentów Trzody Chlewnej posiada 5 punktów skupu trzody chlewnej. W ubiegłym roku skupiono 36 tysięcy sztuk trzody chlewnej.

To bardzo dużo... A ile sztuk hoduje w ciągu roku duży hodowca?
- Około 3 tysięcy.

Co daje rolnikom to, że są w zrzeszeniu?
- Jako zrzeszenie sprzedajemy tuczniki kilku firmom na południu kraju, gdzie ich brakuje. Uzyskujemy większą cenę. Rolnik dostaje od 10 do 20 groszy więcej za kilogram żywej wagi i ma zapewniony zbyt... Przez trzy lata udało się nam namówić do wspólnego działania, przedstawiając sens takiego zrzeszenia.


Po południu na spotkanie przyjechał prezes Krajowego Związku Kółek i Organizacji Rolniczych Władysław Serafin, również eurodeputowany reprezentujący nasze rolnictwo ze strony związków rolniczych. Mówił między innymi o tym, że na Zachodzie takie związki rolnicze działają nieporównanie szerzej niż u nas.
- Bo tam idzie o to, by te zrzeszenia wyeliminowały pośrednictwo, które zabiera bardzo dużo ewentualnego dochodu rolnika. U nas też tak powinno być: zrzeszenie rolników odstawia swój produkt bezpośrednio do firmy przetwórczej bądź jest udziałowcem tej firmy.


U nich te zrzeszenia mają wielkie pieniądze i wielki majątek. Czy w Polsce jest możliwa budowa takiego systemu?
- Jest możliwe na bazie spółdzielni kółek rolniczych. W Polsce jest ich dużo, niestety w powiecie nie ma już żadnej (duża była w Zblewie). Wierzę, że grupy producenckie powstaną na bazie kółek rolniczych. Pozwala na to statut kółek zarejestrowanych w KRS-ie, a to duże ułatwienie dla rolników. Każda wieś, gdzie jest kółko, może coś wspólnie robić.
- Prezes Serafin surowo ocenił GS-y i inne spółdzielnie, które oderwały się od rolników.
- Ocenił trafnie. Chodzi o to, by rolnicy nie tylko produkowali, ale i mieli decydujący wpływ na funkcjonowanie zakładów, które przerabiają ich towar, a tego w GS-ach nie mają.


Szkoda, bo tę strukturę można było dostosować do dzisiejszego rynku. Wcale nie musiało się to tak degradować albo zamieniać w biura wydzierżawiające nieruchomości.
- Nie wszędzie tak jest. W niektórych częściach kraju rolnicy i kółka rolnicze wykorzystują ten podupadły przez kilkanaście lat majątek GS-ów, a władza GS-ów jest tam przejmowana przez rolników. Spółdzielnie odradzają się tam na zdrowych zasadach.


A w naszym powiecie?
- Niestety, punkty skupu robimy w nowych miejsca... Jeszcze z 10 lat temu można było w tym celu wykorzystać bazy po spółdzielniach produkcyjnych i po GS-ach... Gdyby wtedy było takie zrozumienie tematu, jak dzisiaj, to ten majątek zostałby uratowany.


Prezes Serafin mówił, że teraz na Zachodzie na gwałt wracają do modelu wsi, jaki mieli tam ze 30 lat temu i że polska wieś warto utrzymać taką, jaką jest. A tyle o tej wsi mówiono złego, np. że jest rozdrobniona.
- I przekonywano, że na wsi w Polsce mieszka za dużo ludzi i że rację bytu mają gospodarstwa o wielkości 600 ha. A my uważamy, że gospodarstwo rodzinne może mieć 50 ha. To znaczy, że z tych 50 ha utrzymają się, nie pracując gdzie indziej, cztery osoby. I mniej ryzykując, bo gospodarstwa 600 ha nieraz padają. Są mniej elastyczne w produkcji... Wynika z tego, że ludzie nie muszą opuszczać wsi, jak to zrobili na Zachodzie i teraz tego żałują. I wręcz nas proszą, żebyśmy zachowali kulturę wiejską, której u nich już nie ma.

Nagle okazało się, że ta kultura jest ważna. Mamy rzeczywiście tak wyrazistą kulturę wiejską?
- Mamy. Widać to tam, gdzie wieś zasiedlają ludzie z miast. Wówczas wieś gubi charakter, całą swoją kulturę. Dzieje się tak, bo ci mieszkańcy z miast nie są w stanie zrozumieć wsi. I nie zrozumieją jej nawet w którymś tam pokoleniu. Różnice są dotyczą też postaw społecznych. Nie ma chodnika - ci z miast będą narzekać, ale na zebranie nie przyjdą. Czekają, aż ktoś zrobi. Nie są w ogóle zainteresowani współtworzeniem środowiska wiejskiego.


A jednak młodzi uciekają ze wsi. Może ta wiejska kultura jest dla nich za mało atrakcyjna?
- Powinni zostać ci, którzy czują wieś. Poza tym rolnicy czekają na konkretne posunięcia dotyczące wsi ze strony Ministerstwa Rolnictwa i związków rolniczych. Prezes Serafin mówił, że układ sił politycznych jest bardzo sprzyjający dla rolnictwa.


Może na wsi się poprawi. Mimo to wierzy pan, że młodzi zostaną? A może nie wyjeżdżają?
- Wyjeżdżają. Jest problem ucieczki wykształconej i przebojowej młodzieży za granicę. I te osoby nie mają zamiaru tak szybko wrócić do kraju. Już teraz brakuje młodzieży, która chciałaby działać w środowisku wiejskim... Ale wierzę. Oczekuję, że na wsi będzie żyło się łatwiej i ciekawiej, również przy pomocy naszej organizacji, a KGW pójdą dalej, nie tylko będą działać w sferze kulturalnej. Już teraz niektóre KGW składają wnioski o dofinansowanie do opracowanych programów działania na rzecz swojej miejscowości. Powinna już funkcjonować powiatowa rada KGW. To pozwoliłoby korzystać z finansowania na szczeblu wojewódzkim.


Serafin chwalił obecne władze, z czym rzadko można się spotkać... W gminie Starogard jaka opcja przeważa?
- Nikt nie patrzy na partie. Rada jest bezpartyjna. To powoduje, że rada i władze pracują bardzo dobrze

.
No właśnie. Wójt Stanisław Połom powiedział, że będzie się ubiegał o to stanowisko w nadchodzących wyborach, gdyż gmina notuje sukcesy. Potem bardzo pochwalił wszystkich radnych.
- Mówił, że radni rozumieją problemy gminy i wiedzą, w którym momencie można wykorzystać środki zewnętrzne. Poza tym zebrani doszli do wniosku, że trzeba się ubiegać o miejsca w Radzie Powiatu. Dziś gmina Zblewo ma 5 radnych, a przodująca gmina Starogard żadnego. To nieporozumienie. W związku z tym w Szpęgawsku zaprezentowali się kandydaci do Rady Powiatu: Katarzyna Otta ze Szpęgawska (prezes Kółka Rolniczego Szpęgawsk), Tomasz Rogalski - rzecznik prasowy UG, Marian Firgon - sołtys Sumina, Kazimierz Klein - pracownik Zakładu Usług Komunalnych w Jabłowie.


Cóż, dobre miejsca dla prowadzenia kampanii wyborczej.
- Ale tego ludzie chcą. Kiedy jeździłem po kółkowych zebraniach wiejskich, zwracano mi uwagę, że nie było żadnego kontaktu z kandydatami do powiatu w 2002 r. Nie wiedzieli, na kogo kandydować. Więc powiedzieliśmy, że na zebraniach kółek rolniczych na szczeblu gmin Starogard i Bobowo postaramy się poprosić kandydatów z naszej gminy do przedstawienia się. Chcielibyśmy mieć w przyszłej kadencji minimum trzech radnych powiatowych. Za starosty A. Grzyba było dwóch.


Na zakończenie wystąpiły panie z KGW z Koteż, Sumina i Grabowa. Prezes Serafin był zachwycony. W ogóle ma chyba dla nas sporo uznania. W ogólnopolskim piśmie "Nasze Koło" jest duży artykuł o KGW Barłożno. Mówił też o Piasecznie, gdzie w 1862 r. powstało pierwsze kółko rolnicze. Ale też trzeba przyznać, że nasze KGW to klasa, zwłaszcza w scenkach kabaretowych.
- Te zespoły są świetne. Na spotkaniu panie z Koteż otrzymały kompletne stroje kociewskie. Gminny Związek zasponsorował też dwa stroje Rokickim Kociewiakom. W tym roku komplet strojów otrzymał zespół z Sumina za II miejsce w Gminno-Powiatowym Turnieju KGW w Jabłowie. Paniom z Grabowa dofinansowaliśmy kupno trzewików.

- Jako gminny związek skupiamy się na działalności kulturalnej. Oczywiście nie unikamy problematyki rolnej, ale przez ostatnie lata problemy rolnicze na terenie powiatu w dużej mierze zostały uregulowane. Powstały zrzeszenia: Producentów Zbóż i Rzepaku i Producentów Trzody Chlewnej. - Wykonanie planu za 2005 r. Przyjęliśmy też plan działania na ten rok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz