niedziela, 13 sierpnia 2006

Przyjazne miasteczko

Rozmowa p. Katarzyna Korczak - red. naczelną Gazety Kociewskiej z burmistrzem Skórcza - dr. Tadeuszem Zielińskim

- Na dworcu PKP w Skórczu zastałam pusty gmach i zardzewiałe tory.
- Pociągi od około dziesięciu lat nie kursują. W okresie transformacji, w ramach oszczędności, Polskie Koleje Państwowe zlikwidowały przede wszystkim linie lokalne. Potem, albo równolegle, cięcia przebiegały na liniach głównych. Nie oszczędzono linii biegnącej od Smętowa łączącej mniejsze miejscowości położne w głębi Borów Tucholskich, takie, jak Skórcz, Lubichowo, Osieczna, Szlachta. Nie jest to - oczywiście - korzystne dla mieszkańców. Wszyscy o tym wiemy. Szczególnie my, jako szefowie samorządów. Na ostatnim spotkaniu w Sejmiku Województwa Pomorskiego po raz kolejny sygnalizowałem sprawę, bo to nie jest zadanie dla nas. Mówiłem:" Ratujcie to, co jest, póki nie jest za późno. Za chwilę rozszabrują tory, bo infrastrukturę złomiarze już rozkradli. Z rozpaczą na to patrzymy. Róbcie coś! Niech po torach chociażby jeżdżą coraz popularniejsze w Polsce tramwaje! Znając trochę Zachód wiem, że te lokalne linie, obojętnie w jakich są rękach - prywatnych, państwowych - funkcjonują i się dobrze miewają.

- Opuszczony dworzec PKP straszy mieszkańców i przybyszów.
- Wykorzystana jest tylko jego część, w której są dwa mieszkania. Reszta stoi pusta. PKP nie uczyniła dotąd w kierunku przekazania w inne ręce tej części budynku żadnego ruchu. Instytucja podzielona jest na wiele spółek, ma pogmatwany system organizacji. Człowiek z zewnątrz nie jest w stanie nawet dotrzeć do właściciela. Trzy lata nasz wniosek leży na przejęcie dworca. Chciałem tam urządzić pomieszczenie dla niepełnosprawnych. Były wtedy do wykorzystania środki na inwestycje z Państwowego Funduszu Rozwoju Osób Niepełnosprawnych, które przeszły nam koło nosa. Teraz PRON dysponuje tylko środkami na tzw. Inwestycje miękkie - wyposażenie stanowiska informatycznego pracy, zakup autokaru itp. Nie tylko złożyliśmy suche podania. Kilkakrotnie jeździłem na rozmowy do dyrekcji PKP, które nie przyniosły efektu. Było na ten temat w starostwie spotkanie władz gmin położonych wzdłuż zlikwidowanej linii z przedstawicielami PKP. I z tego również nie wyszło. Brniemy w błocie w dosłownym tego słowa znaczeniu. Ręce mamy związane. A ludzie z zewnątrz, którzy się nie orientują, że gospodarz daleko, pytają, co ten burmistrz robi?

- Czy miasto podejmuje inicjatywę w celu usprawnienia komunikacji w inny sposób.
- Jesteśmy zainteresowani przyjęciem od kolei terenu wzdłuż torów i wybudowaniem tu przez Zarząd Dróg Wojewódzkich obwodnicy. Byłaby to najtańsza wersja. Obwodnica odciążyłaby ulice miejskie, po których jeździ transport ciężki, łącznie z tirami. Setki ton. Nocą i dniem. Huk, trzęsą się domy. Trzeba dodać, że miasto leży na grząskim gruncie, na sporym jego obszarze przed wojną było jezioro. Jeszcze trochę - i samochody rozjeżdżą Skórcz. To jest nasza druga wersja rozwiązania kwestii komunikacyjnej. Nasze próby porozumienia się z PKP pozostają bez żadnego efektu. Okazało się, że te 800 metrów drogi, którymi jesteśmy zainteresowani, ma trzech właścicieli. Jest to materia skomplikowana.

- A pierwsza?
- Już w latach 60-tych przy tworzeniu pierwszych miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego padł pomysł wybudowanie obwodnicy przez tereny rolnicze miejscowości Kranek. Nie do pokonania są, jak dotąd kwestie związane z wykupem ziemi.

- Czy Przedsiębiorstwo Komunikacji Samochodowej zaspokaja potrzeby mieszkańców?
- Koleją dojeżdżali uczniowie do szkół, ludzie do pracy i było to dogodne. Dojazdy PKS są droższe. Jeżeli pracownik zarabia 800 złotych miesięcznie i musi płacić 200 złotych za miesięczny bilet, to zastanawia się, czy warto pracować. Od stycznia na trasie Skórcz - Starogard funkcjonuje komunikacja samochodowa prywatna pana Owsiaka z Pelplina, któremu udało się pokonać prawdziwy tor administracyjnych przeszkód. To istotne uzupełnienie komunikacji PKS. Mamy więcej kursów, bilety są trochę tańsze od biletów PKS. Teren Skórcza jest dość rozległy. Linia Owsiaka zabiera pasażerów także z osiedla Leśnego oddalonego 2 kilometry od centrum.

- Spacerując po mieście nie sposób oprzeć się refleksji, że - piękne niegdyś - obdrapane brudne elewacje nie są najlepszą wizytówką miasta.
- Rok temu zgłosiłem projekt uchwały, która zwalniałaby
mieszkańców miasteczka na rok, dwa, trzy lata, jeżeli podejmą się wyremontowania, ocieplenia, zmiany elewacji swoich domów. Nie tylko w centrum, które przedstawiają opłakany widok, jak również domków jednorodzinnych na obrzeżach miasta. Nie byłby to duży koszt dla miasta, jak również, trzeba przyznać, nie byłaby to znaczna ulga dla remontujących. Raczej zachęta psychologiczna. Powiedziałem: "Pokażmy, że sami coś potrafimy zrobić, wtedy pomoc z zewnątrz łatwiej będzie uzyskać." Firma z Trójmiasta wykonała symulację kolorystyczną elewacji budynków na Starym Mieście. Koncepcję zaakceptował konserwator zabytków. Otrzymali ją mieszkańcy. Niech by to było 15 - 20 odnowionych kamienic rocznie. Powoli nasze miasto zaczynało by wyglądać zupełnie inaczej. Byłby to początek do rewitalizacji. Dobry przykład partnerstwa miasta z obywatelami. Ku mojemu rozczarowaniu Rada Miejska nie zgodziła się na to. Na tym przykładzie widać, że każdy wójt, burmistrz, prezydent potrzebuje mądrego wsparcia. Podobnie jest w naszej sytuacji. Jestem zdecydowanym zwolennikiem działania w zespole. Toteż z żalem obserwuję, jak mądrzy, dalekowzroczni społecznicy, tacy, jak byli radni Bogdan Romanowski, czy Piotr Mikołajski, wycofują się z działania samorządowego ze znaczną szkodą dla miasta i jego mieszkańców.

- A więc domy zachowają smutny wystrój?
- Nie rezygnujemy. Za kilka dni spotykamy się z panią Elżbietą Sieniawską z Pomorskiego Wojewódzkiego Urzędu Konserwacji Zabytków. Tematem rozmowy będzie rewitalizacja. Chcemy dowiedzieć się, na jaką pomoc z województwa możemy liczyć. Te sprawy leżą mi na sercu. Każda nowa ławka mnie cieszy. Każdy kwietnik. Bo nie żyję tylko kanalizacją, ulicą, żeby była gładka. Są jeszcze inne rzeczy, które wpływają na wygodę, bezpieczeństwo. Na to wszystko, co ogólnie nazywa się "przyjazne miasteczko".

- Jakie inwestycje w najbliższym czasie będą w Skórczu zrealizowane?
- Podstawowym zadaniem jest wykonanie kanalizacji sanitarnej Osiedla Leśnego, na którego wykonawstwo został ogłoszony przetarg. Kolejnym zadaniem będzie skanalizowanie "Dolnego Miasta", a będzie to dość skomplikowane, ponieważ chciałbym to połączyć z modernizacją ulic, chodników.

- Jakie plany ma miasto co do opuszczonego malowniczego młyna w centrum miasta nad rzeczką Szorycą?
- Obiekt jest świadectwem dorobku okolicznych rolników. Znajduje się rękach kilku właścicieli. Nieczynny, powoli niszczeje. Mam pomysł, aby młyn odkupić i przenieść do niego - pracujące w ciasnych zaadaptowanych mieszkaniach - Gminny Ośrodek Kultury oraz Powiatową i Miejską Bibliotekę Publiczną. Stworzyć we wnętrzu także izbę regionalną jako zalążek muzeum dokumentującego kulturę regionu. Można by tam urządzić kawiarenki itp. Na realizację inwestycji można starać się o środki unijne. Korzyść byłaby niekwestionowana. Miasto wzbogaciłoby się o z prawdziwego zdarzenia obiekt kulturalny atrakcyjny także dla turystów. Odzyskałby jednocześnie pięć - sześć mieszkań, których wciąż brakuje. O tym, czy koncepcja będzie realizowana zadecyduje Rada Miejska.

- Dziękuję panu za rozmowę.


Metryczka:
Burmistrz Tadeusz Zieliński Pochodzi z Inowrocławia na Kujawach. W Skórczu mieszka 33 lata. Z zawodu lekarz weterynarii. Zaczął praktykę zawodową w Lubichowie w 1971 roku. Doktorat na temat systemu podłogowego ogrzewania w pomieszczeniach dla prosiąt. Wszystkie soboty spędza w prywatnym gabinecie weterynaryjnym, który prowadzi żona. W domu ma kotkę Alisę i suczkę Polę.

Katarzyna Korczak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz