czwartek, 3 marca 2005

Regina Kotłowska: Historia jest obok nas

Mieszka tutaj Regina Kotłowska, która pasjonuje się lokalną historią i pisze o niej różne prace, m.in. książkę o gotyckim kościele w Lalkowach. Pozycja ma się ukazać najpóźniej w 2009 r. z okazji 600-lecia konsekracji kościoła.




Bardzo ładnie przebudowany budynek poszkolny. Drzwi otwiera nam szczupła kobieta w dżinsach, w podkoszulu, z wytatuowaną różą na ramieniu. Co ta róża oznacza? Może nic. Może po prostu ma intrygować. Jak to róża.

Kocha pani tę ziemię. Jest pani stąd?
- Uczę historii w Lalkowach i w Kamionce, ale nie jestem stąd. Przybyłam tu, do Frący, z Wolentala.

No to jest pani stąd, bo Wolental leży niedaleko. Od kiedy interesuje się pani historią?
- Od zawsze. Najpierw było to hobby na własny użytek. Wiedzę zdobywałam w różny sposób. Po szkole średniej pracowałam jako sekretarka i maszynistka w PGR-ze Borkowo, gdzie odbywałam staż, ale już wtedy szukałam korzystałam z tego, co ktoś już napisał. I szukałam już śladów historii. Kiedy zatrudniono mnie w szkole, zaczęłam zbierać stare przedmioty. Do dziś to robię. Podobnie zresztą mąż, numizmatyk. Ma cenną kolekcję monet. Często jedziemy w teren, robimy zdjęcia, szukamy staroci. W wakacje prawie codziennie.
Regina - jak to zbieracze - w trakcie rozmowy co chwilę wstaje i przynosi trofea. A to monety, a to banknoty, a to wielki słój ze skorupami.
- To wczesne średniowiecze - mówi o skorupach. - Przebadane są przez profesora Woźnego. Te większe zostawiłam panu od archeologii na uczelni w Bydgoszczy, gdzie studiowałam. Znalazłam je w... naszym ogródku.

Gotycka ceramika w ogródku! To ci dopiero. Czy zgadza się pani z nami, że tę smętowską ziemię otacza jakaś szczególna aura tajemniczości, związanej z przeszłością, nieraz nawet bardzo odległą?
Jakby na potwierdzenie tych słów Regina przynosi trzy kamienne toporki.
- Ten jest od księdza proboszcza Stanisława Gołąbka, drugi został znaleziony w Bukowinach przez Adama Łukowskiego, trzeci w Lalkowach. Mają 6,5 tysiąca lat.
Oglądamy starannie wyszlifowane kamienie z dziurą w środku. Są piękne. W Hypernovej by takich nie dostał.

To może zabrzmieć dziwacznie, ale naszym zdaniem, reporterskich globtroterów, gmina Smętowo ma duże szanse turystyczne. Tylko nie dla takich typowych turystów, co to leżą plackiem nad wodą, a dla turystów o konkretnych zainteresowaniach. Co pani na to?
- Rzeczywiście, historia to szansa dla gminy. Na razie jednak nie dostrzegamy, że ta historia jest tuż obok nas. Żyjąc tu, nie doceniamy tego. To faktycznie ziemia, którą warto by zwiedzać w szczególny sposób. Tu jest wszystko: neolity, gotyckie skorupy, pozostałości po wielkich majątkach, wspaniałe pałace i przypałacowe parki. To wszystko tworzy niesamowitą aurę. Trzeba tylko umieć to dostrzegać. Na przykład to, że tutejszy ród Kurków żyje tu około 700 lat. Albo to... Na cegłach kościoła w Lalkowach wyryte są imiona wojów - Mateusz, Jan, Aleksander. Oczywiście po łacinie. Nasza gmina jest bardzo interesująca. Próbuję opisywać tę historię, którą jeszcze można dotknąć. Rekonstruuję sobie nawet historię kapliczek. Odpowiadam sobie na pytania, dlaczego tu stoi św. Roch, Matka Boska, a gdzie indziej jakiś inny święty.

Mieszka tu wielu historyków, ale często nauka historii na lekcjach to wkuwanie dat i zdobywanie podręcznikowych wiadomości o historii świata. Czy pani też w ten sposób uczy historii?
- Mamy w szkole muzeum. Poza tym chodzę z dziećmi na żywe lekcje historii. Opracowałam specjalny program, w myśl którego do każdej lekcji mam dobrany fragment historii lokalnej, gminy lub regionu. Prowadzę też cykl zajęć "Szlakiem zabytków smętowskiej gminy" i "Szlakiem martyrologii mieszkańców gminy". Uczę dzieci żywej historii.
Przez Frącę pobiegnie autostrada A1. W ubiegłym roku prowadzono tu wykopaliska archeologiczne. Czy śledziła pani w te prace?
- Oczywiście, nie tylko śledziłam. Znaleziono tu obiekty, z których archeolodzy byli bardzo zadowoleni, ba, wręcz zachwyceni.
A gdyby pani znalazła jakiś arcyciekawy przedmiot podczas odkrywki, oddałaby go pani?
- Oczywiście, że tak. Chciałabym posiadać sporo przedmiotów w swoich zbiorach, ale bardziej cieszy mnie szperanie, niż podbieranie komuś.
Czy chciałaby pani być gminnym przewodnikiem? Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że trzeba by się sporo napocić, by rozreklamować tę gminę jako gminę skarbów historii...
- Chęnie bym się tego podjęła.

A co by pani zaoferowała ewentualnym klientom?
- Na przykład zbieranie staroci w terenie, odszyfrowywanie dawnych układów ścieżek w parkach przypałacowych, zwiedzanie pałaców, nieraz niestety ich fundamentów, jak we Frący. Tu stał najpiękniejszy pałac na tym terenie. Został rozebrany w 1984 roku. Sporo jest też grobów protestanckich. Tu wszędzie jest historia. Nawet przy polnej drodze między Frącą a Kopytkowem znajduje się cmentarz, między innymi z tablicą von Plehna. Myślę, że to idealne miejsce do uprawiania specyficznej turystyki dla zbieracza, człowieka kochającego historię i architekturę. Ale rozreklamowanie takiej gminy to bardzo trudne.

Za tygodnikiem Kociewiak - dodatek do Dziennika Bałtyckiego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz