środa, 2 marca 2005

Gadu-gadu pod strzechą?

Młodzi Wiśniewscy chcą zbudować tu sieć internetową. Jeżeli im się to uda, zorganizują sobie miejsca pracy. I zrobią ze wsi globalną wioskę.




Ostatnia sobota lutego. Śnieg, mróz, wiatr smaga po policzkach. Psy skryły się w budach. Po wsiach z kominów wali dym. Zastanawiam się, jak ci Eskimosi mogą wytrzymać w takich warunkach i bez ciekawej rozmowy (naturalnie z kimś obcym). Po chwili sobie odpowiadam: w igloo mogą mieć ciepło, światło no i... voice messeger system, czyli telefon przez internet. Nieważne gdzie mieszkasz - ważne, byś miał dostęp do internetu.
Te rozmyślania przerywa Tadeusz: "... w piątek jeden z dyrektorów w Gdańsku pokazywał mi specjalny mikrofon - telefon. Bajer! Rozmawiasz przez internet z kimkolwiek, nawet kimś na drugim końcu świata. Za darmo. Na monitorze widzisz swojego rozmówcę. Warunek - on, twój rozmówca, też musi mieć taki zestaw.
Gdy ktoś mówi, że można rozmawiać za darmo, to albo ma ukrytego haka w ofercie, albo chce nas oszukać. Tu akurat to stwierdzenie nie pasuje. My nie jesteśmy też akwizytorami firmy telekomunikacyjnej, a ten tekst nie jest sponsorowany.

Paweł Wiśniewski ogłasza

Borzechowo. Stajemy przed sklepem. Mimo że jesteśmy w zasięgu satelity, aby uzyskać połączenie z kimś miejscowym, niestety musimy wyjść z samochodu i znaleźć telefon. W oknie sklepu zaskakuje nas karta z informacją: "SIEĆ KOMPUTEROWA". I dalej: "...Chętni do założenia sieci komputerowej ze stałym (całodobowym) dostępem do internetu proszeni są kontakt".
W sklepie mówią, w którym domu mieszka autor ogłoszenia - Paweł Wiśniewski.
Po chwili już jesteśmy u niego. Rozmawiamy.
Nie ma szczęścia do internetu
- Borzechowo nie ma szczęścia do internetu - mówi na wstępie Paweł. - Tu nie ma kawiarenki internetowej. Szkoła, jedyne miejsce, gdzie mogłaby taka kawiarenka funkcjonować, nie ma wystarczającego dostępu do sieci. Zresztą kilka lat temu, kiedy pani dyrektor szkoły planowała uruchomić kawiarenkę, wioska nie była tym zainteresowana. A teraz to nie można jej uruchomić z przyczyn technicznych.
Rozmawiamy szerzej o wsi.
Jak tu, według ciebie, będzie za 10 lat?
- Będzie mnóstwo całorocznych domków letniskowych, zamieszkałych przez ludzi uciekających przed hałasem miasta. I ten internet będzie niezbędny. Już jest niezbędny.
Do tego tematu zaraz wrócimy, bo przez chwilę interesuje nas dyskoteka, a raczej jej brak.

Dyskoteka nie ma sensu

Borzechowo pretenduje do turystycznej stolicy Kociewia, a tu nawet nie ma porządnej dyskoteki!
- Zrobić dyskotekę to nie jest takie proste - wyjaśnia Paweł (zna się na rzeczy, bo był di dżejem w dyskotece w Czersku). - Poza tym tu nikt raczej nie jest nią zainteresowany. W ostatnich latach Borzechowo bardzo się rozbudowało. Wiele domów postawili ludzie z Trójmiasta. Oni tu zamierzają mieszkać na starość. Część z nich mieszka tu przez cały rok. Tylko na zimę wracają do Trójmiasta. Przyjechali dla ciszy i spokoju. Dyskoteka by im przeszkadzała. Mają tu wszystko oprócz... internetu. Ostatnio zadzwoniła do mnie pani, która tu się pobudowała, gratulowała pomysłu i zgłaszała chęć posiadania łącza.

Co to da

Ogłoszenie w sklepie nie jest zbytnio przekonywujące. Każdy, młodszy czy starszy, powinien wiedzieć, co mu da ten internet. Powinien wiedzieć konkretnie, w złotówkach. Ile zapłaci, ile zaoszczędzi. Co według ciebie im da?
- Dostęp do całego świata. Możliwość kontaktów z ludźmi, informacje, muzykę, filmy, rozrywkę - na przykład rozgrywki mieszkańców Borzechowa w jakąś grę komputerową - radio, telewizję. Też, jeżeli ktoś zapragnie, takie "eskimoski videotelefon" przez internet.
A zapomniałeś o przelewach bankowych? - ułatwiamy Pawłowi promocję projektu. - przecież dzisiaj mieszkaniec Borzechowa musi dojechać do banku w Zblewie (stracony czas i pieniądze) i zapłacić za przelewy (stracone pieniądze). A mógłby też przez internet. I listy. Przecież przez internet można słać za darmo listy (maile), również i za granicę i "uprawiać" gadu-gadu.

Wszyscy są zainteresowani

- W komputerach siedzę od dzieciństwa - opowiada Paweł. - Moim pierwszym był Comodore. Później przeszedłem na PC-eta. Teraz mam 23 lata i dalej mnie to fascynuje. Sam składam komputery. Sam je konfiguruję.
Pracujesz gdzieś?
- Chwilowo jestem bezrobotny. Pomyślałem sobie, że fajnie byłoby zarabiać robiąc to, co mi sprawia przyjemność. Wymyśliłem sobie - internet w każdym domu. Tu, w Borzechowie, chcę zbudować lokalną sieć komputerową - intranet, czyli lokalną sieć komputerową.
Po co to komu, skoro mieszkańcy nie chcieli kawiarenki?
- Od tego czasu sporo już się zmieniło. Ludzie zmienili zdanie.
- Są kwatery agroturystyczne, powstają nowe - włącza się do dyskusji małżonka Agnieszka. - Rozmawiałam już z kilkoma osobami. Wszyscy są zainteresowani pomysłem.

Przy stu osobach się opłaca

Sieć mogłaby ruszyć, gdy zebrało się 20 osób. Według szacunków młodych koszt takiego przyłącza wynosiłby około 60 zł miesięcznie. W tej cenie, każdy otrzymałby 1 mb łącze, czyli strony otwierałyby się bardzo szybko. Nareszcie mogłaby ruszyć też kawiarenka.
I ty byłbyś administratorem takiej sieci. Przy 20 abonentach otworzyłbyś firmę?
- Dwudziestu to za mało.
Dywagujemy. Ilu obecnie mieszkańców wsi łączy się przez internet na kilka minut przez piekielnie drogi modem, ilu mogłoby skorzystać z oferty Wiśniewskiego. Ostrożnie licząc ze sto osób. Przy stu osobach warto byłoby już zainwestować i założyć firmę.

Drogą radiową

Sieć pójdzie po kablach?
- Nie, nie, nic z tych rzeczy - uspakaja Paweł. - Nie trzeba będzie niczego rozkopywać. Mój pomysł opiera się na łączach radiowych. Przy sieci radiowej żadne kable nie są potrzebna. Sieć jest też niezależna od linii telefonicznych. To oznacza, że korzystanie z intranetu nie będzie związane z wysokimi rachunkami za telefon.
IIT
- Tutaj latem jest cztery razy więcej przyjezdnych niż miejscowych (a więc około 4000 osób - red.) - mówi Agnieszka. - Ludzie żyją z turystyki. Internet jest więc szansą dla wioski.
To oczywiste - dodajemy. - Raz, że ludzie będą chcieli się na temat Borzechowa czegoś dowiedzieć właśnie przez internet i łapać z nim w ten sposób kontakt, po drugie - przecież ci ludzie z miast, którzy tu się budują, będą chcieli mieć kontakt ze światem. I jest coś jeszcze - turysta idący czy przejeżdżający przez wioskę, też powinien zobaczyć znak IIT (tak, dwa razy I i raz T), czyli punkt Internetowej Informacji Turystycznej. Taki punkt mógłby być na przykład w słynnej borzechowskiej chacie pod strzechą. Taki turysta zatrzyma się, zajdzie do chaty, otworzy komputer, kliknie, wyświetli mu się Borzechowo i okoliczne atrakcje, i zostanie na dłużej. A o to przecież chodzi.
Tekst i foto GT
Zdjęcie
Wiśniewscy próbują zorganizować sobie miejsca pracy w dynamicznie rozwijającej się branży usług internetowych. Jak na razie Borzechowo ma pecha.

Tygodnik Kociewiak - piątkowy dodatek do Dziennika Bałtyckiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz