Strój jak wizytówka (tytuł prasowy)
W kapeluszu od dziecka
Paweł Leszczyński, "rocznik wojenny", przyjeżdża do Skórcza z niedalekiej Zelgoszczy (gmina Lubichowo). Na targu handluje krzewami ozdobnymi ze swojej szkółki. Ma za sobą 42 lata pracy. Był między innymi ogrodnikiem i hodowcą trzody chlewnej. Dzisiaj myśli już o odpoczynku. Wygląda jak bohater z westernu. - Od dziecka chodzę w kapeluszu - mówi. - Koszulę flanelową mam na sobie, bo jest zimno. Dzisiaj rano było minus dwa stopnie. Kamizelka ze skóry z wieloma kieszeniami jest bardzo praktyczna. Saszetkę na pasku nosi tutaj wielu.
Do takiego stroju pasują oczywiście jedynie jeansy. Jest też, jak przystało na przyzwoitego kowboja, ciemna broda.
- Mój strój to pewien rodzaj reklamy. Sprzedawca na targu musi się wyróżniać. Na przykład ludzie o mnie mówią: "Chcesz coś dobrego kupić, idź do kapelusznika...". Tu, na targu, każdy trzyma się swojego stylu ubioru jakby szyldu. Ale przede wszystkim musi to być ubiór wygodny, luźny. Inna sprawa to podejście do klienta. Musisz być miły, sympatyczny. To nie te czasy, kiedy się mówiło: "Chcesz, to bierz, a jak nie, to nie".
"Kapelusznik" zauważa, że mieszkańcy Skórcza i okolic są coraz biedniejsi, bo z roku na rok spada sprzedaż.
Poczekajmy na Opole
Bronisław Wilk ma stoisko z kasetami i płytami w niewielkim namiocie. Tutejsi znają go doskonale. Pan Wilk sprzedaje w Skórczu muzykę od 1990 roku. Również ma na sobie interesujący ubiór. Flanelowa koszula, polar, kamizelka i kurtka. Grubo, bo ten strój ma nie tylko odróżniać go od innych, ale i chronić od chorób. Na głowie - jak prawie wszyscy - czapeczka.
Pytamy, jaka muzyka dzisiaj najlepiej się sprzedaje.
- W ubiegłym roku najlepiej szli Ich Troje i Stachursky, a w tym jeszcze nie ma faworyta. Być może po Opolu się to zmieni. O ich Troje nikt już nie pyta. Być może spowodowały to programy z Michałem Wiśniewskim, które nie wszystkim się podobają.
Handel na targu to dla pana Bronka wielka przyjemność. Mógłby sprzedawać buty, ubrania czy wszystko inne, ale woli muzykę, bo przy okazji jej słucha.
Muzyki w Skórczu sprzedaje się coraz mniej. Bieda.
Życzymy panu Bronisławowi zdrowia.
Wiatrówki nie idą
Pani Olga z Ukrainy przyjeżdża do Skórcza od 10 lat. Jak wielu innych sprzedających dzisiaj w grodzie szpaka bywa też na targach w różnych pomorskich miastach i miasteczkach. - Przyjeżdżam tu tylko dlatego, by nie siedzieć w domu - mówi. - W porównaniu z innymi bazarami w Skórczu jest najbiedniej.
Podobnie jak inne panie handlujące w Skórczu Ukrainka ma na sobie luźny, wygodny strój, przepasany paskiem z saszetką.
Od roku ma w asortymencie tureckie i niemieckie wiatrówki. Cena? Od 270 złotych do 550. - W Skórczu nie idą - stwierdza pani Olga - a gdzie indziej sprzedaję po sześć, siedem sztuk.
I dobrze, Kociewiacy to naród pokojowy.
Pod muzykę
Panowie Grzegorz i Zbyszek przyjechali tu z Czerska. W ich obszernym namiocie mogą kupić koszulki między innymi hiphopowcy i metalowcy. Sami handlowcy są ubrani praktycznie, czyli na luzie. Mają obowiązkowo czapeczki i saszetki u pasa. Jeden z nich pokazuje spracowane, nieco brudne ręce.
- Są jak na budowie - mówi. - Niektórym się wydaje, że to lekka praca, tymczasem jest zupełnie inaczej. No bo najpierw musimy zdobyć towar. Potem, jak go już mamy, wstajemy o 3 rano, o 5 jesteśmy w Skórczu. Rozkładamy namiot, co nie jest proste. Rozkładanie i składanie zajmuje nam 3 godziny.
Panowie wbrew innym mówią, że w Skórczu jest najlepiej. - W każdym razie lepiej niż w Chojnicach, Tucholi, Czersku (o swoim powiecie mówią z goryczą), a nawet i Tczewie.
Moro
Po raz pierwszy zobaczyłyśmy na naszym targu ciuchy moro: spodnie, bluzki i kapelusze. Szkoda, że sprzedawczyni była ubrana inaczej. Osobiście mogłaby reklamować najnowszy towar.
- Moro idzie, najczęściej zielone - mówi krótko.
Słuchający rozmowy ludzie zauważają, że ta moda ma zapewne związek z częstym pokazywaniem naszych żołnierzy w Iraku.
Jak widać na targu w Skórczu, większość stoisk proponuje ubiory dla młodych. Według tego, co proponują, młody człowiek mógłby mieć na sobie spodnie moro i bluzkę z trupią czaszką. A w dłoni mógłby dzierżyć wiatrówkę. Ale oczywiście to jeden ze stylów (na szczęście). Te zależą najczęściej od ulubionego rodzaju muzyki. A sami sprzedawcy? Tu ubiór musi być przede wszystkim wygodny, co nie znaczy, że nieciekawy.
Teresa Piankowska, Hanna Graban
(PG Pączewo)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz