niedziela, 2 stycznia 2005

U Orłowskich

Cała ściana domu przystrojona od strony wejścia kwiatami, na obszernym dziedzińcu trawnik, żadnych kur czy kaczek. Kilkoro drzwi w długiej ścianie chlewa otwartych na oścież, bo gorąco i musi być wentylacja. Przy wejściu wśród ozdobnych krzewów agawa. Tak coraz częściej wyglądają wiejskie obejścia.
Daniela i Marian Orłowscy mają 12-hektarowe gospodarstwo rolne. Przejęli je po rodzicach pana Mariana. - To gospodarstwo wielopokoleniowe - mówi pani Daniela. - Ziemia tu jest dobra, od III do V klasy.
Orłowscy obsiewają ją głównie zbożem dla trzody chlewnej. Krowę chowają na własne potrzeby. Mieszka im się tu dobrze, tym bardziej, że i okolica ładna. Czasami tej dziewiczej przyrody jest nawet za dużo. Od strony Tomaszewa, skąd pochodzi pani Daniela, pod wieś podchodzą nie daniele, dziki i lisy.

Pożytków, płynących z mieszkania na wsi, jest sporo. Między innymi ekologiczna żywność. To powraca. Kiedyś pani Daniela piekła chleb. Teraz upominają się o to córki. Zapewne będzie piekła. Robi za to masło i twaróg.

Orłowscy mogą powiedzieć, że im się powiodło. Inna sprawa, że nie dzięki pracy na gospodarstwie. Była praca w Zepterze, w Urzędzie Gminy w Zblewie w księgowości, mąż pracował w Polfie. To były dobre czasy. Ona zarabiał około 300 zł, on 800. Zarobione pieniądze inwestowali w gospodarstwo.
Pytamy o zwierzęta, bo sprzed domu, gdzie siedzimy, ich nie widać. W chlewie są cztery maciory. Na stanie jest od 40 do 50 świń. Są kury i kaczki, ale wszystko poza dziedzińcem, zupełnie schowane. - Ale taki porządek był już od dawna. Kiedyś na podwórku składowano gnojownik, ale już go nie było ze 20 lat temu, kiedy przejęliśmy to gospodarstwo.

Na wsi sukces zależy od zaradności, zamiłowania i ciężkiej pracy. Tej pracy pani Daniela jednak nie życzy swoim dzieciom. I zdaje się, że opuszczą rodzinne gniazdo. Najstarsza Magda studiuje na Uniwersytecie Gdańskim matematykę i w dużej mierze radzi już sobie sama. Na pewno nie wróci. Ania uczy się w I LO, w przyszłym roku czeka ja matura, Dorotka też chodzi do I LO. Najmłodszy syn chodzi do IV klasy podstawówki. - Magda na pewno nie wróci na wieś, młodsze córki chyba też nie. Może syn, ale zobaczymy...
Tekst i foto M.K.

Zdjęcia
1. Pani Daniela dba o porządek. Na dziedzińcu musza być kwiaty, a nie zwierzęta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz