poniedziałek, 3 stycznia 2005

Sołtys - opisanie Lubichowa

Sołtys Lubichowa jest człowiekiem wielostronnym. Przykładowo - ze trzy tygodnie temu akurat w przedsionku swojego ładnego domu przyjmował młode podgrzybki i prawdziwki. Zapowiadał się wielki wysyp, a tu nagle się ucięło. - Rok jest ubogi w grzyby i jagody, a ludzi idących do lasu coraz więcej - zauważa sołtys. Ale grzyby to właściwie przyjmuje dla odbiorcy z Czerska jego żona. Na zasadach prowizyjnych. Takich punktów w Lubichowie są trzy. On prowadzi, też na zasadach prowizyjnych, punkt wymiany butli gazowych. Jeden z najstarszych we wsi. Kiedyś był trzeci, teraz jest ich ponad 15! Świat się - widać po tym - okropnie zmienia. No więc rozmawiamy o tym zmieniającym się lubichowskim świecie


Stanisław Karaszewski (72 l.) od 13 lat jest sołysem wsi Lubichowo. Pochodzi z Łomżyńskiego. Pracować zaczął w 1951 r. - uczył pracy techniki i plastyki (w tym kierunku był wykształcony), i tego co mu kazał kierownik. W Lubichowie zamieszkał 5.07.1958 r., bo znalazł tu swoją drugą połowę. Pracował w szkole w Lubichowie i był dyr. szkoły w Zelgoszczy.

Jakie Lubichowo pan pamięta z lat 50.?
- Były tylko ulice Dworcowa, Starogardzka i Zblewska. Osiedla Mickiewicza, Prusa, Słoneczna powstały później. Ilu wówczas mieszkało tutaj ludzi? Tego nie pamiętam. Dokładnie natomiast wiem, że w tym czasie Starogard miał 25 tysięcy mieszkańców. Te dane przygotowywałem na lekcję geografii.
Jest pan 13 lat sołtysem, a to znaczy, że ma pan zaufanie ludzi.
- Poprzednio, przez 16 lat, sołtysem był Wiktor Czubek. Zrezygnował ze względu na zdrowie. Ja wygrałem w normalnych wyborach wiejskich. Owszem, miałem dwa razy kontrkandydata.

Czy ludzie przychodzą na zebrania rady sołeckiej? Czy czynnie uczestniczą w życiu wsi?
- W zasadzie na zebrania tak wiele ludzi nie przychodzi, z 50 - 60 osób.
Przecież to bardzo dużo... Jaka jest dzisiaj rola sołtysa?
- Obecnie pełni rolę łącznika między Urzędem Gminy a ludnością. Chodzę po wiosce, na zebrania czy z decyzjami podatkowymi, to się dowiaduję, czego ludzie chcą. Dzisiaj sołtys o niczym nie decyduje. Kiedyś (za mnie już tego nie było) rady sołeckie posiadały swoje środki na działalność wiejską. Mieszkańcy wsi mogli dać jakąś zapomogę czy przeznaczyć na kawałek chodnika. W tej chwili w gminie Lubichowo sołectwa nie dysponują środkami finansowymi.

----------
Jednym z większych dokonań sołtysa - według niego samego również - jest zorganizowanie spędu dla rolników. - Ten spęd istnieje już ponad 5 lat. Tu, u księdza proboszcza, w miejscu po byłym spędzie GS-u. Jak to się zaczęło? Dojeżdżałem do Zelgoszczy i wypisywałem świadectwa pochodzenia zwierząt. W tym czasie rolnicy przyjeżdżali do punktu skupu pana Kazimierza Badziąga sprzedać tuczniki i musieli stać tam od niedzieli do wtorku. Czekali dzień i noc. Zrobiło mi się ich żal. Zacząłem poszukiwać kupca z prawdziwego zdarzenia, bo tamten nie był w stanie wykupić i przetworzyć (miał swoją masarnię) wszystkiego. Dopiero jak przyjeżdżał, to mówił, ile kupi -50 czy 100 sztuk. Niektórzy rolnicy odjeżdżali z kwitkiem. W naszej gminie są gospodarze, którzy chowają 200 i 300 świń. Dlatego skup musiał być dwa razy w tygodniu. Znalazłem poważnego kupca i znalazłem miejsce. Był okres, że kupował po 250 sztuk tygodniowo. Teraz przybyło więcej punktów skupu. Doszedł Czarnylas, Wysoka, Bukowiec, Skórcz. Ta firma skupuje do dzisiaj, ale już raz w tygodniu. Liczba hodowanych tuczników też się zmniejszyła. Rolnicy ograniczyli też wielkość hodowli.
-----

No właśnie, dzisiaj sołtys to chyba przede wszystkim zbiera podatki bezpośrednie... Ilu ma pan podatników i jakie płacą podatki?
- 533. To oczywiście nie wszyscy, bo ludzie mają dwie możliwości: albo płacą w banku, albo u mnie w domu. I jeszcze, jeżeli ktoś mnie poprosi, to sam idę do niego co kwartał. Mam 36 takich osób. To ku wygodzie mieszkańców. Od rana do 20 mogą załatwić sprawy. Płacą mieszkańcy, którzy posiadają posesje i rolnicy. Od psów też, jeżeli ktoś przyniesie. Podatki od nieruchomości (za metraż budynków, posesje i budynki gospodarcze na trwałym fundamencie) i rolny. Gotówkowo. Największe podatki oczywiście płacą firmy, podatek rolny nie jest taki wysoki. Sołtysi wystawiali też świadectwa pochodzenia zwierząt, ale obecnie wystawia je lekarz weterynarii. (Tak jeszcze może być do końca roku, a już od pierwszego stycznia tylko lekarz weterynarii.)
Czy za posiadanie działki i domu dużo się płaci? Ile pan płaci?
- Mam działkę 2100 m2 i dom 120 m2. Płacę około 40 zł na kwartał. Do dość duże obciążenie, ale największe obciążenie mają ci, którzy prowadzą działalność. U mnie dużo z nich nie wpłaca. Największe firmy wpłacają w banku.
Co to znaczy: największe firmy w Lubichowie?
- Jest ich z siedem w branży metalowej, betoniarskiej, handlowo-usługowej. Największa firma zatrudnia z 10 osób, stałych i sezonowych razem wziętych. To firma Tadeusz Doeringa. Pozostali z trzech, czterech.
Czy firmy zwiększają zatrudnienie?
- Niektóre się rozwijają, niektóre upadają. Rozwija się szczególnie firma T. Doeringa. Ludzie jednak narzekają, że trudno o robotę. Prawie zginęły GS-y, SKR-y. Kiedyś mnóstwo ludzi pracowało w Nadleśnictwie, w warsztatach Nadleśnictwa, w szkółce leśnej, a dzisiaj...
Ale za to powstał zupełnie inny handel i usługi. Jaka jest stopa bezrobocia w Lubichowie? Może wcale ich mniej nie pracuje?
- Trudno mi powiedzieć, jakie jest bezrobocie... Faktycznie, jakby tak policzył, to może i mniej nie pracuje. W handlu mniej na pewno nie pracuje jak pracowało. Zanikają takie usługi, jak krawiectwo, usługi szewskie. Stolarnie były cztery, teraz są trzy.

A czego brakuje? Jakiej branży? Jeżeli się to określi, to może ktoś założy jakąś nowa firmę...
- Brakuje przede wszystkim miejsc pracy. Sklepów jest nadmiar. Wszystko można kupić. Niektórzy szukają pracy, czytają każdą prasę, jaka tylko się nadarzy. Obojętnie, czy to praca dorywcza, czy sezonowa. Są też tacy, którzy czekają, jak im ktoś pracę zorganizuje.
Ale dlaczego nic nie powstaje nowego? Na przykład dlaczego nie ma tu przetwórni grzybów i jagód?
- Musiałaby powstać firma, która by miała chłodnię.
A gastronomia? Noclegi? Kino - w tym wielkim budynku, gdzie jest terqaz dom towarowy? Przecież to gmina turystyczna.
- Są dwa punkty gastronomiczne: Corso i Pod łabędziem. Matrix to trzeci. Hoteliku nie ma. Raczej tutaj by się nikt z tego nie utrzymał.
- Ten wielki budynek jest prywatny. Faktycznie przed wojną tam się odbywały zabawy. Była restauracja. Po wojnie zrobiono tam kino wiejskie. Najpierw prowadziła je pani Sarnowska, a później pan Wątka (kinooperator) i Rompa z Zelgoszczy - kierownik. Jak kina zanikały, to zrobili salę gimnastyczną.
Jak pan myśli, dlaczego tak mało ludzi zakłada firmy?
- Raz, że brak środków finansowych, dwa - brak odwagi i trzy - brak pomysłu; ludzie nie wiedzą, co tu otworzyć, żeby firma nie padała. Wszystkie te trzy "składaki" decydują. Dzisiaj się tak łatwo mówi "otworzyć firmę", ale mówić a zrobić to co innego.

A czy nie najważniejszy jest pomysł?
- Wszystkie te trzy "składaki" decydują. Poza tym pojedyncza działalność nie ma sensu. To musi być jakaś grupa zorganizowania ludzi i przedsiębiorców, którzy są w stanie się obronić. Na przykładzie rolników - gdyby istniała jedna organizacja, to by się obronili. Tymczasem jest ten sam cel, a każdy w inną stronę ciągnie. No niby wreszcie powstaje stowarzyszenie hodowców trzody chlewnej. Bardzo dużo jest tu tych hodowców, ale co z tego będzie? Nie wiadomo. Powstał na przykład twór - Izby Rolnicze. I co one zrobiły?
Rolnicy są w obrębie sołectwa?
- Tak, są na wybudowaniach. Jest jeden bardzo duży hodowca bydła Kazimierz Zieliński, drugi pan Marek Górski i trzeci jest Zbigniew Jakubowski. Najwięksi hodowcy tuczników to Waldemar Rocławski, Zbigniew Nierzwicki, Marek Troka i Jan i Krzysztof Kaliszewscy.
A turystyka?
- Prowadziłem przez dwa sezony przez Gromadę wczasy turystyczne. Rozlokowywałem turystów po kwaterach prywatnych. Mieszkańcy wynajmowali pokoje dwóm, trzem osobom, a stołowali się GS. Coś mogłoby powstać, ale czasy się zmieniły. A agroturystyka? Nie widzę takich możliwości. W Obrębie Ocypla, Mermetu, Smolnik, to owszem. Poza tym na to trzeba mieć czas.
Ma pan sporo pomysłów. Gdyby był pan młodszy, założyłby pan firmę?
- Na pewno. Nie lubię biernie siedzieć.

Tekst z 2003 r. - Tygodnik Kociewski

Wysłany przez kociewiak opublikowano niedziela, 02 styczeń, 2005 - 10:25

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz