czwartek, 27 stycznia 2005

Wielka Orkeistra w Bobowie

Bobowo. Jak w innych gminach i tu grała Orkiestra. Byliśmy tutaj o godzinie 16.30. Sala Gminnego Ośrodka Kultury pękała w szwach. Grały zespoły, trwała licytacja, na zapleczu można było się posilić.


Zapada zmierzch. Parking przed remizą zastawiony samochodami. Przed wejściem stoją grupki osób. Każdy wchodzący do środka natyka się na brzęczące monetami puszki Orkiestry. Towarzystwo w środku oklejone serduszkami. Na dużej sali trwa licytacja. Gość stojący na scenie w jednej dłoni trzyma jakiś obraz, a w drugiej mikrofon. - Proszę państwa - mówi. - 35 zł po raz trzeci. Sprzedano.










Z sąsiedniej sali dobiegają odgłosy dzwonków z komórek. Grupka chłopców stoi pod planszą z napisem: PARÓWKA 2 zł, SANDWICH - 1 zł. Zapach kiełbasek odciąga dziecko z jakąś kobietą od licytacji.
- Chce pan sandwicha? - pyta stojąca przy tosterach dziewczyna. - Mamy je po złotówce.






















W tym czasie na sali rusza licytacja obrazu Jana Pawła II. Ludzie się ożywiają. Sala wypełniona po brzegi. Część osób stoi pod ścianą. Na ścianie napisy. Mogę odczytać tylko jeden: "Gramy do końca świata i jeden dzień dłużej". W licytacji chyba ktoś komuś zaczyna podbijać cenę. W drzwiach robi się już bardzo tłoczno. Widać tylko głowy stojących w środku. Licytacja nabiera rumieńców. Ze sceny słychać: "35 zł po raz pierwszy, 40 zł
po raz pierwszy...".















Gwar rozmów oraz chrupiący, pachnący serem sandwich odciągają naszą uwagę od tego, co tam się dzieje. Na scenie rozstawiają swoje instrumenty młodzi ludzie. Po jakiejś chwili tu gra orkiestra.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz