sobota, 1 stycznia 2005

Co pozostało po mleczarni

Wieś jest ładna, a zwłaszcza w części przy kościele. Są tu jednak dwa straszące pustostany. Jeden przy szkole - stary, zrujnowany dom z pięknie ornamentowaną werandą. Drugi - budynek po byłej mleczarni - przy wjeździe do wsi od strony Skórcza. Zajmujemy się dzisiaj tym drugim.
Budynek jest duży, wykroiłoby w nim z pięć 70-metrowych mieszkań. Wchodzimy do budynku przylegającego, by zapytać, kto nam otworzy pustostan i po nim oprowadzi. Śmiech.
- Żeby wejść do mleczarni, nie musicie nikogo prosić - mówią młodzi mieszkańcy. -
Budynki nie są zabezpieczone. W drzwiach nie ma ani jednego zamka ani kłódki.
No to wchodzimy. Szok. Pełno śmieci, w oknach ani szyby. Musimy uważać, by nic nie spadło na łeb. Na ziemi (posadzka się "zatarła") pełno fragmentów namokniętej wełny mineralnej - ocieplenia dachu.
Idziemy do osoby numer jeden we wsi - sołtysa Anastazego Piekarskiego.
- Obecnie budynek należy do gminy Skórcz - wyjaśnia sołtys. - Część budynku, były biurowiec i pomieszczenia socjalne, jest użytkowana jako mieszkania dla kilku rodzin. Część produkcyjna od kilkunastu lat stoi pusta. Tuż przed zamknięciem mleczarni, w latach 1993 - 1994, miało tu zatrudnienie około 15 osób. Niektóre urządzenia zostały zabrane do mleczarni w Stargardzie, niektóre zostały. Rozkradli je w błyskawicznym tempie. Niebezpieczeństwo stwarza komin. Lada chwila może runąć. Już wyznaczono termin jego rozbiórki.
Dlaczego gmina nic nie robi z tym budynkiem? - pytamy.
- Spadkobiercy dawnego, przedwojennego właściciela mleczarni od wielu lat toczą o nią sprawy sądowe z państwem. Więc po co gmina ma zajmować się czymś, co tak naprawdę do niej nie należy i co kiedyś będzie musiała oddać.
Sołtys radzi iść do Mańkowskich. Mieszka tam 86-letnia Janina Mańkowska, która wie sporo o historii mleczarni. Idziemy. Pani Janina wita nas bardzo serdecznie.
- Właśnie wczoraj pokazywałam synowi zdjęcia z czasów, gdy pracowałam w tej mleczarni. Nazywała się PAROBA. Właścicielem był niejaki Fritz Knobel, Szwajcar - mówi pani Janina.
Oglądamy te zdjęcia. I świadectwo pracy z 1936 roku, kiedy starsza pani tam pracowała. Na jednym z fotek stoi ona ze starszą córką właściciela.
- To były czasy - wzdycha Janina Mańkowska. - Takiego masła i sera, jaki tam produkowano, dzisiaj nie znajdziemy. Kiedyś przetwory mleczne właściciel woził aż
do Gdyni. I mu się opłacało. A dzisiaj rolnikom nic się nie opłaca.
Reasume. Rodzina właścicieli walczy w sądzie o swoje z państwem. Kiedy bój się skończy, na placu niewiele zostanie. Potem zacznie się bój o odszkodowanie. A obiekt jak szpeci, tak będzie szpecił.
Tekst i foto Angelika Laser (M.K.)
Na podstawie tygodnika Kociewiak - dodatek do Dziennika Bałtyckiego.

1. Budynek byłej mleczarni. Stoi w Barłożnie i straszy od lat.
2. Janina Mańkowska mówi, że kiedyś właściciel mleczarni woził przetwory do Gdyni. Dzisiaj wożą do Barłożna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz