poniedziałek, 23 maja 2005

Co to za patefon?

Stary dom z czerwonej cegły na rozstaju piaszczystych dróg. Naprzeciw, na wzgórku porośniętym młodym szczawiem i sosenkami, dwóch dżentelmenów pije piwo. Przy domu słychać metaliczne, idealnie powtarzane dźwięki.
Co to za patefon?
Po chwili namierzamy źródło dźwięku. Okazuje się - perliczka.
Idziemy do domu. Za szyld pracują tu szeroko otwarte drzwi.
Danuta Nikowska prowadzi sklep w Grabowcu od 13 lat. Lokal dzierżawi. Klientów, w sensie gospodarstw rodzinnych, miesięcznie ma około czterdziestu. Nie wszystkich z Grabowca, bo część zaopatruje się w Smolągu, a ci, co mają samochody, jadą do Starogardu - do "Biedronki" czy do innych "molochów". Skąd pani Danka wie, że czterdziestu? Łatwo policzyć, bo tyle akurat codziennie sprzedaje chleba. To oczywiście towar numer jeden. A następne "numery"? Mleko, korpus kurczaka, już mniej ryby, wędliny i ciasta. W sklepie jest praktycznie wszystko - od chleba po chemię. I oczywiście piwo, które podczas naszej krótkiej rozmowy, nieźle schodziło.
Ile miesięcznie kosztuje przeciętny koszyk rodziny z Grabowca? Pani Dance trudno określić, ale 500 zł to będzie chyba trochę za dużo. Z czterdziestu stałych klientów - rodzin można wyżyć, ale kokosów to się na tym nie zbije.
Dorota Skolimowska
O niezwykłej wsi Grabowiec czytaj na stronie...
Foto
1. Wydawałoby się, że określenie liczby stałych klientów to zadanie bardzo trudne. Danuta Nikowska liczy ich po ilości zamówionego chleba. Genialnie proste. Fot. Tadeusz Majewski


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz